O TYM, DLACZEGO NIE WCHODZĘ JUŻ NA PUDELKA

 

Właśnie ptaszek mi rąbnął o okno. Wybiegłam sprawdzić, czy żyje (chyba żyje, bo nie leżał na ziemi, chyba żeby go co zeżarło, ale w dziesięć sekund?…). Ciekawe co sąsiedzi powiedzą na babę w polarowych dresach, co wypada na taras o siódmej rano i wrzeszczy na szpaki na trawniku „Jeszcze jeden mi walnie o okno, to nogi z dupy powyrywam! Spokój ma być!”.

Codziennie sprawdzam pogodę w naszym miejscu docelowym. Specjalnie jedziemy na południe do takiej miejscowości, gdzie zawsze jest ciepło i słonecznie. Dziś zaglądam – od poniedziałku po Wielkanocy zapowiadane są co? CO? Opady! N. mnie zabije. A ja NAPRAWDĘ nie robię tego specjalnie! Zresztą mamy bardzo dobry parasol, baskijski, z Bilbao. Więc chyba raczej i tym razem daruję sobie bikini (kurwa mać, a miało być wino w barze na plaży).

Od dość dawna nie wchodzę na Pudelka, bo już prawie nikogo tam nie znam, ale dziś coś mnie podkusiło i mam za swoje. Pierwszy artykuł: „48-latka pragnęła biustu większego od głowy. Spełniła marzenie… (ZDJĘCIA)”. No wygląda to fantastycznie i na pewno jej bardzo wygodnie. Nie mówiąc o tym, jak to zdrowo dla kręgosłupa.

Dostałam od koleżanki indiański łapacz snów, co go przywiozła prosto z USA. Przywiązałam do wezgłowia łóżka i wuala, śniły mi się dziś buraki. Bardzo proszę o odpowiedź, co oznacza sen o burakach, przefiltrowany przez indiański łapacz snów, bo nie wiem – cieszyć się czy martwić.

16 Replies to “O TYM, DLACZEGO NIE WCHODZĘ JUŻ NA PUDELKA”

  1. kilka lat temu zamarzyły mi się Semana Santa w Andaluzji.
    akurat wypadały na koniec kwietnia, więc pogoda murowana. miała być.

    aha. aha. AHA.

    media donosiły, że po raz pierwszy od 150 lat spadł deszcz w trakcie Wielkiego Tygodnia. padał CODZIENNIE. jednego dnia tak, że w Sewilli odwołano wszystkie procesje. (na szczęście w Maladze mieszkają hardkory i wszystko odbywało się zgodnie z planem).

    • a ptaszek, tak. ptaszek. rąbnął mi o auto, krórym jechałam autostradą, 140 km/h. tak rąbnął, że urwał lewe lusterko. a przede mną było 350 km bez lewego lusterka.

  2. Czy jeżeli jedziesz do Hiszpanii i tam ma padać to jest nadzieja, że tutaj padać nie będzie? Jeżeli tak to butów Ci nie jestem godna czyścić. Taka moc!!!

  3. Na ptaszki wlatujace w szybe mam sposob, bo przerobilam kilka smiertelnych wypadkow. Na necie kupilam naklejki w ksztalcie roznych ptakow I przykleilam w kilku miejscach na oknie. Jak reka odjal!

  4. Juz myslalam, ze lecisz do tego ptaszka, zeby go utulic w nieszczesciu i nastawic zlamany dzióbek – a to bylo po to, zeby mu nogi z dupy powyrywac.
    Uspokojonam, z Anna wszystko w porzadku ;)))

    Co do buraków – no oczywista sprawa chyba!!! Takie sny to naturalne w obliczu TAKIEGO majestatu.
    https://diabel-w-buraczkach.blogspot.de/2017/04/gra-o-tron-w-cieniu-botwiny.html

    A z pogoda nie pekaj, to sie jeszcze moze 1524785 razy zmienic, sama widzisz, co sie wyprawia. Kwiecien-plecien to malo powiedziane.

  5. Buraka śnić:
    Wyjeżdżając na święta oszukujesz siebie, że nie będziesz tęsknić za chrzanem, żurem i jajem. Tymczasem zajadając krewetki i popijając je winem nie zagłuszysz tęsknoty za sałatką z majonezem. Po powrocie nadrobisz wszystko z górką.

    Ps. W Hiszpanii je się majonez?

      • tematu majonezu nie nalezy bagatelizowac! Bo tacy na przyklad Germanie to majonez maja z octem. I salatka, nie wazne z czego zrobiona, smakuje potem tez tylko i wylacznie octem. I to jest, prosze drogich pan, spory problem.

        • W Hiszpanii je się pyszny majonez na oliwie z oliwek! W dodatku często z czosnkiem. Mniam.

          No kurka wodna, raz kupiliśmy majonez u Miemca, bo przyjechaliśmy do Świnoujścia w święto państwowe i u nas było pozamykane, więc zrobiliśmy zakupy na kolacje w SKY. Prawie wszystko wyrzuciliśmy (choć to nie jest powód do chwalenia się). Majonez był niejadalny, ser był niejadalny, chrupki były niejadalne, chleba mewy nie chciały! Przestałam się dziwić, że oni od siódmej rano buszują w Lidlach i Biedronkach po polskiej stronie.
          Ale za to płyny do mycia kafelków mają lepsze.

  6. Ja sobie łapacza powiesiłam w samochodzie na lusterku, bo liczę naiwnie, że wyłapie mi sny zanim te złapią mnie za kierownicą. A co do pogody. W zeszłe wakacje pojechaliśmy nad polskie morze. Miało lać przez pół pobytu a tymczasem była Majorka przez bite 10 dni. A moja serdeczna przyjaciółka słała mi w tym czasie łzawe esemesy z Grecji, że wieje i pada, i duchota straszna. Pewne w życiu jest tylko to, że umrzemy, a reszta to ruletka 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*