Uprzejmie donoszę, bo podobno donos znowu w modzie, że nie nadaję się na bohemę całkowicie. W piątek N. z okazji urodzin zarządził szampana; wypiłam jedną małą lampkę i do końca dnia bolała mnie głowa. Że już nie wspomnę, że wcale nie przepadam smakowo za winem z bąbelkami. Co innego czerwone albo różowe – tych mogę wypić wiadro i nic mnie nie boli, a nawet przestaje boleć wszystko, co ewentualnie bolało wcześniej! Zwłaszcza, kiedy zagryzam czymś pysznym (np. opiekaną świńską skórą o 23.30, jak na ostatnim wyjeździe do Hiszpanii). Najwyżej nazajutrz mam leciutką “migrenę”, ale to oczywiście tylko wtedy, jak któreś wino korkiem przeszło albo kieliszek był brudny. A tak, to samo zdrowie.
Podsumowując – żadna ze mnie Zelda Fitzgerald, która podobno tygodniami żywiła się wyłącznie szampanem i sałatką ze szpinaku o północy. Szampan odpada, a sałatkę ze szpinaku mogę owszem zjeść, ale z grzankami i boczkiem, w końcu bez przesady, nie będę kozom Kanionka robić konkurencji.
Jeszcze chciałam nadmienić, że jest taki trend, że znajomi ofiarują N. na te urodziny alkohole, głównie wódkę. Ja bym na przykład wolała, żeby on dostawał poezję – po pierwsze wydaje mi się, że poezja na dłużej starczy. Po drugie – jednak jest praktyczniejsza, gdyby na przykład chciało się muchę zabić. Znaczy butelką wódki też można, jak się kto uprze, ale na oknie to już ryzykowne. Na ścianie zresztą też. I pod nogę kulawego stolika łatwiej podłożyć poezję, niż flaszkę. I kieliszków po poezji nie trzeba myć… No proszę – im dłużej człowiek się zastanawia, tym więcej wychodzi przewag poezji nad wódką, niesamowite!
A “Stranger Things” – paluszki lizać. I Winonę po rączkach całować. Jak nie zrobią co najmniej dwunastu sezonów tej cudowności, to są trąby.
Wszystkiego lepszego i pozdro od Ziokołka! (późno, bo późno, ale cyt.: “byłam zajęta zdychaniem z tego upału, a później żarłam oset i pokrzywę. Lepsze od szpinaku, choć ubolewam, iż bez grzanki”).
ajjj
Poezją to był Twój tekst 😀
Jeśli pamiętasz śmiech Christine Baranski to napiszę, że całkiem nieźle udało mi się go odwzorować czytając go 😀
O, zajrzałam do Christine na filmweb i znalazłam serial Cybill 😀
Ćwiczenie mięśni w toku.
Christine toPrzede wszystkim”Good Wife”jako Diane Lockhart-oesu jak bym chciała nosić jej ciuchy po 50!
Tak, tak, wiemy, wiemy, że to Dobra żona przede wszystkim 😀 Z zawstydzeniem napiszę, że tam ją dopiero poznałam.
like it!
Dzień dobry…
Myślę, że wódka to taki półprodukt poezji. Pije się ją i potem pisze. Gałczyński tak robił, Broniewski i wielu innych. Można spróbować 😉
hihi
Anno, aniele mój, spadlas mi jak z nieba z tym Stranger Things, bo wlasnie nie mam co ogladac.
A znajomi niech zamiast wódki przynosza wino!!!
I jeszcze ,,Wayward.Pines”
,,The Night.Of “zapowiada się ciekawie.
A z luzackich rozrywkowych kryminałów o agentach,wciągnęłam 3 sezony Blacklist
Pozdrawiam z upalnej północy Niemiec. Dzisiaj 30st nawet bez słonca,fuj!
Twoje wpisy powalają ;d
“Stranger things”: mój mąż właśnie wyłączył tv z tekstem “a ostatni odcinek zostawiamy na jutro”! Dasz wiarę?? Ostatni odcinek!! Na jutro!!!???
I w lodówce taka poezja miejsca nie zajmuje.