Żeby nie było tak pięknie i optymistycznie, to przy promenadzie budują jakiegoś kilkupiętrowego bydlaka. Według informacji z tablicy budowy – galerię handlową. Może jestem jakaś dziwna, ale urzędników którzy dali pozwolenie na galerię handlową na wydmach, przy spacerowej promenadzie rozebrałabym do gaci, przywiązała w centralnym punkcie miasta i pozwoliła obywatelom polewać ich zimną wodą i obrzucać zgniłymi pomidorami. A byłam pełna optymizmu, kiedy zaczęli rozbierać wstrętne prowizoryczne budy z sidingu i stawiać przeszklone, chińskie pawilony. Ale nie, zawsze się musi trafić jakiś ambitny przedsiębiorczy esteta i jebnąć galerię handlową, bo przecież Polak bez galerii handlowej jest jak chleb bez pleśni.
No dobra, miałam nie kląć przed świętami. To pokażę obrazki.
Krewetka bałtycka. Yum! (Prawda, że dość ohydna?)
A oto sześć kilogramów bieżących psa morskiego na falochronie obok wiatraka:
Na piasku prezentuje się jeszcze ładniej. Tu z pańcią.
A z tymi oknami to nie przesadzacie? Miał być eksperyment i co, sama tak zostanę z brudnymi?…