Miałam STRASZNY sen.
Śniło mi się, że jechaliśmy na wakacje z przyczepą campingową. Obudziłam się podduszona i wystraszona.
Za nic w świecie nie pojadę na wakacje z PRZYCZEPĄ. Albo kamperem. N. przez jakieś dwa lata miał jazdę na zakup kampera i ile łez wylałam i krwawych szantaży wymyśliłam, żeby tego nie zrobił, to tylko JA wiem. Aha, wypoczynek na jachcie też odpada. Ogólnie pobyt w plastikowych lub metalowych wytłoczkach. Ja już swoje wakacje w przyczepie miałam – i nie, że było jakoś traumatycznie i nie mogę się otrząsnąć… Nie, spoko. Ale niektóre etapy w życiu należy ZAMKNĄĆ. Na gruby skobel. Z dwunastoma wielkimi kłódkami. I zrzucić na niego napalm. No dobra, żartowałam! (Napalm, napalm, napalm). Chodzi mi o to, że żadnych przyczep.
Natomiast w robocie udało się wypchnąć wreszcie takie jedno rozliczenie, co wisiało i groziło jak żarówka OSRAM. Tak mi się lekko na duszy zrobiło, że przez dwie godziny w ramach nagrody oglądałam w Internetach dzieła młodych zdolnych polskich projektantów odzieży. Już za czterysta złotych mogę zakupić odzież, w której świetnie się odnajdę na zjeździe kloszardów (naprawdę, NIC z równym dołem? nic obrębionego? wszystko z dzianiny dresowej i musi być dłuższe z jednej strony z wywalonymi na wierzch szwami, i to chyba wygryzane, bo cięcie nożyczkami byłoby równiejsze) (dlatego takie drogie, przez to wygryzanie artystyczne).
Zmiana w lutym w stosunku do stycznia: w styczniu leżałam i myślałam, że gdybym tylko miała siłę wstać, to wszystkich bym zabiła. W lutym co prawda nadal leżę, ale złapałam się na myśleniu o ugotowaniu leczo w sobotę. Jest krzywa wznosząca?… HA!
Też nienawidzę przyczep i tym podobnych wynalazków.
Mój szanowny ojciec ostatnio zamontował sobie hak w swoim Renault.
Proszę sobie wyobrazić co czułam widząc po raz pierwszy przyczepę (ale nie campingową) podpiętą do haka. Przez całą podróż (bagatela 700km) miałam wrażenie że to cholerstwo sie odczepi/albo,że dojdzie do zwarcia w instalacji. Byłam najszczęśliwsza kiedy ojciec oddał przyczepę właścicielowi.
NAMIOT? Do namiotu pająki wchodzą szykiem zwartym jak ruska defilada, namiot nawet NIE JEST BRANY pod uwagę!
A co do przyczep: well, ja mieszkam w lesie. Szum drzew i gwiazdy na niebie i herbatę na tarasie mam na co dzień. Jak chcę WYPOCZĄĆ, to zdecydowanie najlepiej mi się wypoczywa na stołku barowym 🙂 Uwielbiam się powłóczyć samochodem po małych miasteczkach i wioskach rybackich, wycieczki terenowcem gdzieś nad ładną rzekę czy w fajne miejsce – tak na 4 – 5 godzin. PÓŹNIEJ POWRÓT DO CYWILIZACJI. Z łazienką. I z barem. I z muzeum.
(Sorry, ale wspólne prysznice na kempingach się nie liczą jako cywilizacja – już mam swoje lata, to jest fajne tak do końca studiów).
Hm. Ale wlasciwie dlaczego te kampery, przyczepy i jachty to z twojego punktu widzenia zlo wcielone?
No sa male i ciasne, to prawda. Ale zdecydowanie lepsze niz namioty, a jak sie taki kamper troche podrasuje (dorobi izolacje i zmieni pewne elementy, bo przyznaje, ze produkcja seryjna jest z d* wzieta i w ogole nie przemyslana) to na te tygodnie urlopowe obleci. Zwlaszcza, ze jednak wersja full wypas to ma i kibelek i prysznic (zalosne, ale sa) i pseudokuchenke, wiec do wyprawy w gory, gdzie nie ma absolutnie zadnej innej infrastruktury, albo objazd wybrzezy w tropikach (wierz mi, spanie w hamaku w dziungli to porazka) tudziez podobnych – jak znalazl.
Jak N. się zbuntuje i jednak tego kampera zaposiądzie, to mogę się poświęcić i z nim pojechać na wakacje 😉
Lubię sukienki jak z ,,Titanica” albo ,,Gry o tron”. No kurczę, niby każdy wie, co znaczy piękny ciuch, a potem te projektanty upierają się, że sukienka, to nie może być sukienka, bo ma być oryginalnie i inaczej. To coś odprują, to postrzępią. Czyli, że zaprojektowanie sukienki pięknej to za proste i uwłacza, czy co?
A ja bym tak sobie sunęła trenem po korytarzu w pracy, błyskała broszą…Ech…
Najfajniejsze sukienki mam z second handu, taka prawda.
Ha, czyli jednak idzie wiosna:)
Mnie kiedyś ogórek się marzył. Nie koniecznie w hipisowskich wydaniu, ale tam idealnie pasuje wersalka. Tak, chciałam do niego załadować wersalkę i nocować w nim, to wszystko, reszta wyposażenia zbędna. ^_^
Mnie kiedyś ogórek się marzył. Nie koniecznie w hipisowskich wydaniu, ale tam idealnie pasuje wersalka. Tak, chciałam do niego załadować wersalkę i nocować w nim, to wszystko, reszta wyposażenia zbędna ^_^
Tam z przodu była taka charakterystyczna deska rozdzielcza, że za wersalkę – w razie niemania – mogła robić spokojnie 🙂
“…i groziło jak żarówka OSRAM” !!!!! :))) – artystyczne porównanie! pożyczę to sobie , ok?
ciii, nie pytaj tylko bierz!
też zabieram :)))))))))))
Barbarella Clarkson przedstawia: Przyczepy to zło. A campery – jeszcze większe zło!
A już największe to odzież dresopochodna i dresopodobna! 😉 (niezwykle trafna uwaga swoją drogą)
z tym ciuszanym trendem teraz to zaiste jest szarpana tragedia. jedno co, że jak włożyć byleco, najlepiej powyciągane, ale na lewą stronę to sie będzie nagle ąwog
b.
no i jeszcze, im bardziej z czasem zuzyte, poplamione i poszarpane, tym bardziej ąwog, a nie do wyrzucenia.
wpisuje sie w ekologiczne trendy.