Prawie do końca tego “Gniewu” miałam wrażenie, że się obroni jako samodzielna książka, a nie tylko końcówka cyklu, ale z tym zakończeniem to niestety. Nie zmienia to faktu, że miło było poznać pana Autora i sięgnę po więcej. No i do końca miałam nadzieję, że morduje ta wyzwolona narzeczona, którą miałam ochotę rozpuścić za każdym razem, jak się pojawiała na kartkach. Latanie nago po mieszkaniu?… W naszym klimacie, zimą?… I to nie w jakiejś kawalerce na ostatnim piętrze w bloku, tylko w mieszkaniu w przedwojennej willi?… TO jest dopiero ciężka psychopatka, a nie tam, że ktoś kogoś udusił. Kto nie ma ochoty udusić bliźniego swego siedem razy dziennie, ręka do góry.
Rozumiem, że Autor i bohater – pan prokurator byli już sobą potężnie zmęczeni i stąd takie zakończenie, ale Agatha nigdy tego nie zrobiła Herkulesowi.
A teraz czeka mnie rozrywka na sobotę pt. “ogon”. Ponieważ dostałam od N. na Mikołajki ogon. Wołowy. Jednak trochę inaczej wyglądał, niż te w Hiszpanii – tam są eleganckie plasterki na tackach, a N. sprzedali na targu po prostu mięsnego chwosta (dobrze, że bez skóry); no i mam wrażenie, że tam dookoła gnata jest więcej mięska. N. twierdzi, że to dlatego, że nasze krowy się częściej oganiają od much, a w Hiszpanii nie ma tylu much i ogony im wiszą i tyją. Tak czy siak – mam ogon, oczekuję propozycji. Chociaż nie, nie oczekuję, już ja go tu rozpracuję po swojemu, w piecyku jak Rozalkę.
Ten ogon to ze względu na walory smakowe czy naturalny kolagen (czy co on tam innego ma w sobie, w sumie to się nie znam, ale gdzieś słyszałam o kolagenie z ogona)?
A, przecież – będąc w Galicji (młodą lekarką) rozsmakowałaś się w ogonie. Teraz pamiętam.
Ten N. to jednak romantyk jest, ech…
Kochani !
O ile ogon ,jako danie ,jest mi zupełnie obce , to wczoraj z moją ukochaną przepadliśmy z kretesem pochłaniając ( ja pierwszy raz w życiu i za namową teścia ) tzw. ozorek w sosie chrzanowym na gorąco . Zakup został dokonany na ul. Żelaznej ,ale nie wiem czy tu moge podać szczegółowe dane ? (bez zapowiedzi i wstępnych ceregieli bo jest on , ten ozór , zawsze w tym miejscu dostępny )
I powiem wam ,że szapo ba !
Zamiast wszędzie tego samego ,trzeba zdjąć czapę z głowy i zajadać , a w przyszłym tygodniu zakasuję tym ozorem pół zagranicznej zakładowej wycieczki , bo drugie pół to weganie . Cena 17 zł, porcja męska ( nie gender !!!)
Kotek, zmiluj sie! Spacja po znaku interpunkcyjnym, nie przed, a w Twoim wykonaniu czasem i przed, i po. Poza tym chyba nadal za Toba tu nie przepadamy, ja na pewno, wiec draznisz, udzielajac sie, wszystko jedno w jakiej kwestii.
Ej! Ale o co chodzi? co złego napisał?
Tym razem nic. Ale był taki jeden niechlubny wpis, którego jako kobieta mu nie zapomnę, mimo iż przeprosił.
Niech pierwszy rzuci kamieniem, ten kto …
Jak dla mnie, było, minęło.
Dawnymi czasy (coś tak jakoś w stanie wojennym) kupowało się całego cielaka. Albo pół, zależy jaki tam kto miał apetyt. No to kupili i w piwnicy rozbierali tuszę dodając sobie animuszu wódeczką. Następnego dnia w zamrażarce znaleziono worek z ogonem podpisany starannie – “Ogon teściowej”
Zupełnie nie rozumiem jak można nie lubić biegać nago po mieszkaniu….
Ej! Ale o co chodzi? co złego napisał?
Olaboga!
Podczas wizyty w bibliotece zapytałam panią o jakąś nowość z działu kryminału.
– Mamy nową Agathę. Jesoooo… oczy zrobiły mi się wielkie jak spodki.
– Jak “nową”?!
– No. Nowość.
– Ale ja już jej wszystkie książki przeczytałam. Myślałam, że kobieta ma na myśli wznowienie. Nowe wydanie. Nie. Nie miała.
– Przecież ona nie żyje!
– Jak nie żyje? Nie żyje? Agatha?!
Kurtyna! 😉
Majkel Dzekson tez wydal nowa plyte nie zyjac. Wiec co tam Agacie zalowac…
Ej, to nie takie bez senzu, bo podobno jednej powieści Agathy nie mogli/nie mogą wydać dopóki sztuka wg tej książki nie zejdzie z afisza. Przez czterdzieści lat nie schodziła, ale może wzięła i zeszła?
ja z ogona tylko rosolek….
wrzucam ogon i zebra wolowe do piekarnika, razem z wloszczyzna, pieke ze 40 min, potem wrzucam wszystko do garnka. To przypieczone z blachy “wymywam” szklanka wina i wlewam do gara, dodaje wody, przypraw i niech pyrkocze. Jak za duzo tluszczu, to zdejmuje.
A myślałam, że tam gdzie ciepło, jest więcej much…
Wsuń go na kilka pacierzy do pieca – na pewno wyjdzie smacznie;D