Niechcący spojrzałam w kalendarz, bo płaciłam jakieś rachunki i się okazało, że najwyższy czas, żeby zacząć planować tegoroczną histerię z okazji urodzin! Całkiem mi wyleciało z głowy, że w tym roku też mam urodziny, w dodatku wcale mi się nie chce i nie mam pomysłu na spektakularnego doła. Kiedyś to potrafiłam i miesiąc rozpaczać, a teraz bardziej mnie zajmuje sukienka w pistolety (kupić? bo jest śliczna, ale z takiej połyskliwej wiskozy, której NIE CIERPIĘ – gdyby nie to, już dawno by do mnie jechała). Oraz wakacje – bo jednak N. uskrobał ten tydzień wolnego i pojedziemy, o ile islandzkie wulkany nie wpadną na pomysł, żeby jednak zadymić niebo nad połową kuli ziemskiej, bo czytałam że któryś tam rozrabia. O, i wtedy będę miała powód do histerii.
Parę dni temu poszliśmy przed pracą kupić serek w pobliskim sklepie i przed sklepem chodziła w kółko pani. Obchodziła dookoła skwerek, rozmawiając przez telefon; coś tam miauczała, że nie ma na nic czasu i w ogóle. Dobra. Weszliśmy do sklepu, który jest po remoncie, wszystko poprzestawiane i zanim znalazłam serek, to trochę się zeszło (filadelfia z łososiem i koperkiem – nawet może być). Do kasy też chwilę staliśmy, więc kwadrans należy liczyć. Wychodzimy – pani dalej krąży po skwerku w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara i gada przez telefon. Oddaliliśmy się w kierunku biura, mając za plecami panią krążącą po skwerku z przyspawanym do ucha telefonem i żalem, że z niczym nie może zdążyć.
A JAK ona ma gdziekolwiek zdążyć, jak jedna rozmowa telefoniczna jej zajmuje pół godziny?…
Nie znoszę rozmawiać przez telefon i o ile to nie rozmowa z lekarzem onkologiem czy ubezpieczycielem, ktoremu trzeba podać wszystkie numery nadwozia, to ja nie wiem, o czym można napierniczać przez pół godziny. Ja bym zniosła jajo i ozdobiła je na wzór kraszanki łowickiej powyżej pięciu minut rozmowy. Nie wyobrażam sobie, jaki poziom nudy mógłby mnie skłonić do spędzania czasu na gadaniu o niczym przez telefon. No i najlepsze to gęganie, że ona w wiecznym niedoczasie! (i czterdzieste kółeczko dookoła skwerku). Aha, i jeśli szła do pracy na dziewiątą, to raczej się spóźniła, bo było za pięć.
Ale idealnego serka śniadaniowego nadal nie znalazłam. Poszukiwania trwają (przez jakiś czas mi smakował Almette z pomidorami, ale albo coś zepsuli, albo mi się przejadł).
Wspominałam już może, że “Manhattan” jest genialny? To może wspomnę: jest genialny. A co u Chloe? Bardzo malowniczy odcinek – macocha trzymała pasierbiczkę zamkniętą w szafie i karmiła resztkami! (ale resztkami z francuskiej restauracji, więc przynajmniej sierotka miała smacznie, choć ciężko i tłustawo). Oraz w ramach jednego śledztwa Chloe udała się do “Clinique Psychiatrique”, z czego śmiałam się cały odcinek i w końcu nie wiem za bardzo, o czym był. Jeszcze jedno wezwanie z urzędu skarbowego i też wyląduję w clinique psychiatrique.
A może oczyszczanie jajem?
http://www.facebook.com/events/358604157625862/?ref_notif_type=event_mall_reply&source=1 (te ceny!)
Rewelacja! Tego mi było trzeba! Akurat mam świeże jajka “od baby”, tzn. oczywiście od kury tylko kury są od baby a nie fermowe, oj no wiadomo; i chyba spróbuję – zwłaszcza mój mąż się ucieszył – może to pomoże na mój “charakterek” ;);)
O, Święta Rito.
Oglądam ,,Profil” na AXN i tam lecą diw serie na raz, tzn raz puszczają 2 sezon a raz 4. I to jest super, bo raz Chloe jest w dobrych relacjach z siostrą, a raz- wręcz przeciwnie 😉 tu się spotyka z inspektorem jakmutam, a tu- nie ma gościa. hehe…
Serek serkiem, ale sukienka w PISTOLETY??? Można prosić o szczegóły?
no żesz właśnie… moja uwaga cała w tym zdaniu się skupiła ( wyobraziłam sobie, że na białym tle te pistolety)
Właśnie, co tam serek – sukienka w pistolety! Chcę ją zobaczyć!
No normalnie, w pistolety:
http://shop.mango.com/ficha.faces?utm_medium=retargeting&utm_source=criteo&utm_campaign=campaign_pl&state=she_060_PL
Piękna! Kupuj!
Piątnica z chrzanem… chrzanu nie żałowali, aż oczy chcą wypłynąc…
Ja tez polecam serki z Arli, bo są bez konserwantow i polepszaczy smakowych. Czosnek jest tam czosnkiem a papaja papają. I wiem bardzo dobrze co mowię, się w mleczarni pracuje 😉
A moja jedna ciocia ze swoja przyjaciółką potrafily tak klekotać ze jedna zasypiała przy telefonie a druga tego nie zauważała i to podobno nie raz… 😉
Chlebek tostowy posmarować serkiem mascarpone. Pokroić w trójkąty. Ułożyć cieniutko łososia wędzonego, zapiec w piekarniku. Posypać zielonym i pokapać cytryną.
Schodzi samo i niepostrzeżenie. Zrobić dużo, żeby się rodzina nie pobiła.
Mniaaaaam 😉
O nie nieeee, chlebek tostowy to lepiej “ztostować”(“stostować”?;) ), potem mascarpone i na to powidła sliwkowe 😀
W dywagacjach na temat serka nie wezmę udziału, i tak się obficie ześliniłam, czytając. Natomiast rzec chcę, iż fragment “Ja bym zniosła jajo i ozdobiła je na wzór kraszanki łowickiej…” to mój Oskar, Hektor, Wiktor i wszystkie inne -ary i -ory oraz orły, niedźwiedzie i kaczki, no cacuszko po prostu! Pobieram do słownika 🙂
Idealny serek śniadaniowy trzeba niestety zrobić samej, bo nikt nie zna Cię tak dobrze jak Ty sama! W moim przypadku podstawę stanowi niejaki twaróg z Czarnocina zmiękczony śmietanką lub jogurtem, a do tego dymka lub szczypiorek oraz drobno pokrojone rzodkiewki. Informuję, jakby ktoś jeszcze na to nie wpadł, że szczypiorek pokrojony można przez kilka dni trzymać w lodówce w zamkniętym pojemniku, więc zawsze trochę mniej przygotowywania. Zjada się zagryzając grahamką z Lubaszki i dzień jest naprawdę dobry. Pozdrawiam!
spróbuj tego, jest pyszny!
http://piatnica.com.pl/p/pl/twarozek-domowy-150g.html
A jeśli chodzi o serek (gdyż poprzedni mój komentarz przepadł w odmętach internetsów) – dla mnie jedynie bruser. Ostatnio nawet go robią w plastikowych kubeczkach, żeby nie trzeba było się męczyć z przekładaniem półkilowej mazi do swojego pudełka.
Jest genialny.
Moja teściowa spędza na gadaniu przez telefon kilka godzin dziennie. Gada z jedną tylko swoją koleżanką. Co dwa tygodnie sie odwiedzają – cały weekend mają dla siebie, ale w drodze do niej i w drodze z powrotem do domu już klepią przez telefon. Od rana do nocy.
– Piątnica bardzo w porządku, zawsze po przygodach z innymi serkami wracam z podkulonym ogonem do Piątnicy 😉
– Wielunia u nasz nie ma!
– Ostrowię dość lubię, ale ze szczypiorkiem serków nie kupuje, bo oni dają ten szczypiorek suszony i mi nie smakuje;
– Appetinę z pesto i rukolą próbowałam, ale jest maziasta jak sos do makaronu, a nie jak serek.
A naturalny “Twój smak” próbowałaś? W takim płaskim pudełku. Ja tam serkowa nie jestem, ale ten oto wcinam dość często, a małż nawet codziennie.
sprawdź może Twój telefon ma aplikację na wykrywanie serków (one na pewno też czymś emanują), niezgorszy jest kremowy z pesto i rukolą by Carla Appettina
b.
Ostrowia ze szczypiorkiem! Lub Smietankowa:D
W pełni zgadzam się, że gadanie przez telefon to strata czasu. zawsze mam najtańszy abonament, czym doprowadzam przedstawicieli telefonii do białej gorączki, bo za wszelką cenę chcą mi wcisnąć 4 tablety i 8 smartfonów, których nie cierpię i nielimitowane rozmowy do wszystkich…. Zawsze zadaję dobijające pytanie sprzedawcom czy proponowany przez nich model telefonu ma… latarkę! i tu większość z nich odpada do następnego razu:) bo dla mnie telefon ma dzwonić, ma mieć budzik i… latarkę w celu niebudzenia całej rodziny, kiedy o 4 rano na wakacjach wstaję na ryby:)
A co do czasu rozmów przez telefon to mój rekord rozmowy z Chudą przez telefon komórkowy wyniósł ostatnio 6 sekund! czym wprawiłem w osłupienie mojego kolegę z pokoju, którego żona gada codziennie z mamusią 90 minut , po czym jedzie do niej w odwiedziny…. a do niego do pracy dzwoni średnio raz na godzinę i pyta co u niego….
Co do latarki – zgoda, ale mnie ostatnio rozłożyły na łopatki aplikacje:
– poziomica (no dobra, OK, do wieszania obrazów jak znalazł);
– telefon pokazuje, czy w ścianie jest kabel!!!! A TO JUŻ SKANDAL, bo to znaczy, że telefon ma jakieś czujniki pola magnetycznego, O KTÓRYCH NIKT MI NIE POWIEDZIAŁ! A ja bym może chciała wiedzieć, czy noszę przez cały dzień przy sobie czujniki! Wszyscy skończymy z guzami mózgu i świecąc na niebiesko przez te telefony.
naturalny piątnicy i ‘mój ulubiony’ z wielunia to moje ideały 🙂
najlepsze z miniaturowym rogalikiem z makiem. mocno wypieczonym :-)))
na samo wspomnienie ślinianki szaleją 🙂