O SŁOWACH KLUCZOWYCH I PROGNOZIE POGODY

 

Ponieważ od czasu do czasu do czasu trzeba zrobić przegląd (a nawet jeśli chodzi o zawartość lodówki, to polecałabym robić te przeglądy raczej częściej niż rzadziej – WIEM CO MÓWIĘ, ostatnia śmietana którą usuwałam umiała już jeździć na jednokołowym rowerku, robić sztuczki cyrkowe i zbierać pieniądze do czapki), to ja dziś, mało oryginalnie, zrobię przegląd haseł z Google Analytics, które mnie urzekły. Od razu mówię, że nie zapisuję jakichś tam „grube dziwki duże cycki gołe baby”, bo pomimo dużego zapotrzebowania społecznego, jakoś mnie to nie bawi i nie wzrusza. Może dlatego, że jednak jestem tym socjopatą (i nie narzekam). No to jedziemy:

„Sernik garbusek” – pierwsze słyszę; konik garbusek to wiem, a także dzwonnik z Notre Dame, ale sernik?

„Opętanie a starzenie się” – czyli, że jak się człowiek starzeje, to nawet opętania nie są już takie, jak kiedyś? Czy że starego to już nawet nic nie chce opętać? No nie wiem, mnie czasem jak opęta kanapka z boczkiem, to nie odpuszcza, dopóki jej nie zjem.

– W kategorii przyroda: „biedronka flądra” oraz „masło z mrówki”. Nalewka na mrówkach to była na reumatyzm, ale masło? Mrówki podobno są kwaśne, chyba bym wolała sardelowe. Albo czosnkowe.

„Cukierniczka na imprezie” – zawsze się przyda, i taka porcelanowa, i taka z tortem.

„Ginekolog po paru kieliszkach” oraz „kura nie może ustać na nogach” – może pili razem?

„Zdjęcie na pocieszenie” – chyba majtek.

„Wyższa konieczność nie alkoholizm” – absolutnie się zgadzam w stu procentach całkowicie.

„Nie mam czucia w palcach po wsadzeniu w maszynkę” – jeśli po takich manewrach w ogóle zostały palce, to trzeba się cieszyć, widziałam nawet odcinek „Chirurgów” na ten temat. Zagadnienie palców w maszynce to nie jest łatwy temat.

„Jak boli wypruwanie flaków?” – polecam kontakt z osobą od palców w maszynce.

„Jamnik na obrazie” – jamnik wszędzie.

„Zupa ze słonia” – a poszedł mi stąd, zboczeńcu gastronomiczny!

„Dziecko zjadło żelowy zapach” – mam nadzieję, że popierdzi przez dzień – dwa morska bryzą i wszystko wróci do normy, a najlepiej tego nie kupować, bo śmierdzi chyba gorzej niż wszystko, co może wystąpić w normalnym domu (za wyjątkiem sytuacji „wyjechałam na dwa tygodnie na wakacje i niechcący zostawiłam w piecyku dwa kilogramy boczku” – wtedy tak, zapach żelowy, pięć zapachów żelowych, sto zapachów żelowych i egzorcysta).

„Pękata owieczka z otworem” – obawiam się, że Internet cholernie źle pana przekierował i nie zazna pan tu ukojenia.

O tak, bardzo lubię słowa kluczowe z gugla analyticsa, o wiele bardziej, niż reklamę kontekstową. Wiecie, co mi dziś fejsbuk zaproponował?… Wzięcie udziału w badaniu naukowym dotyczącym udaru! Chociaż może powinnam się zgłosić: jak zobaczyłam prognozę pogody, że od jutra przez tydzień ma lać, to oko mi lata dość konkretnie.

Ale to wszystko nic, marność nad marnościami w porównaniu z początkami internetów, kiedy to wystarczyło zamieścić na blogu słowo „penis”, żeby statystyki szalały, licznik się obracał jak geigery w Fukushimie i przybywali wędrowcy z najdalszych zakątków Galaktyki. A teraz?… Westch. WESTCH.

9 Replies to “O SŁOWACH KLUCZOWYCH I PROGNOZIE POGODY”

  1. To ja Wam zdradzę moją ulubioną rozrywkę związaną właśnie z Google, jako największym na świecie źródłem wiedzy o tym czego ludzie się wstydzą. Wpisuję jakieś słowo np. “dlaczego”, “po co” , “jak powiedzieć”, “co powiedzieć” i czytam podpowiedzi czyli o co ludzie najczęściej pytają 🙂 Można też bardziej złożone zapytania tworzyć np. “co powiedzieć żeby”. Czasem wystarczy wpisać jedną dodatkową literę. Można tak dowiedzieć się np. “dlaczego spóźnia się okres”, “dlaczego facet nie dzwoni”, “dlaczego moja dziewczyna nie jęczy”, “dlaczego moja dziewczyna jest głupia”, “co powiedzieć na spowiedzi”, “co powiedzieć żeby nie iść do pracy”, “co powiedzieć gdy nie wiesz co powiedzieć” itd. 🙂

  2. dobra, dobra, ja zrozumiem nawet “maslo z mrówki”, w koncu rózne dziwne rzeczy ludzie jedzą (np. ta zupe z jaskólczych gniazd) ale “biedronka flądra” ? Ciekawi mnie bardzo, co autor mial na mysli.

  3. No więc – tak, wiem, że się nie zaczyna zdania od więc i DLATEGO zaczęłam od no- ja już wprawdzie siedzę na walizkach ( z sandałkami oczywiście) , ale zajrzałam tu w nadziei na porcję radości i …muszę przetrzeć monitor….ale warto:))

  4. Czytałam tą notkę z trzema przerwami na oddech, bo przy maśle z mrówki groziło mi już konkretne uduszenie ze śmiechu. I zdaję się, że będę czytać ją jeszcze z 10 razy dzisiaj, bo to niezwykłe jest xD
    Dziękujemy:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*