O PODLEWANIU I KOLORACH

 

– Podlewanie włączy się o osiemnastej – oznajmił mi wczoraj N.

Włączyło się, równiutko co do minuty. To ze spryskiwaczy i to z nieba. To z nieba trochę bardziej obfite, a to ze spryskiwaczy wywaliło nam główny bezpiecznik. HA HA HA – bardzo było zabawnie. Kocham wszelkie remonty i roboty wokół domu – widzieliście taki stary film “Skarbonka”? O tym, jak małżeństwo kupuje stary dom do remontu i przychodzą kolejne ekipy budowlane i każda im mówi, że robota im zajmie dwa tygodnie? Kiedyś się z niego bardzo śmiałam. KIEDYŚ. Teraz to nie wiem, czy by mi drgnął choć jeden kącik ust.

Mierzyłam sukienki, które odwiesiłam hen z powodu iż przestałam w nie wchodzić, a teraz znowu są dobre. W jednej, piaskowobeżowej z Benettona z dłuższym tyłem zaprezentowałam się N. Pochwalił (no co, dobrze go wytresowałam), ale dodał, że jak zamierzam to nosić, to chyba się trochę powinnam opalić?…

HA, HA – po raz drugi. Trzy czwarte świata handluje kosmetykami wybielającym cerę, a ja mam niszczyć mój skarb! (W kolorze świeżo malowanego sufitu). Ale fakt, że ten piaskowy beż nie za bardzo. Za to w czarnych jest dobrze, w kolorze wściekłej fuksji też dobrze. I niebieski / turkusowy dobrze. Czyli kolorystycznie jaką ja jestem właściwie porą roku? Hę?

12 Replies to “O PODLEWANIU I KOLORACH”

  1. Bo ta fuksja albo “shocking pink” to jest wbrew pozorom naprawdę twarzowy kolor, chociaż dość dziki. Tak samo jak limonkowy / zupa żółwiowa.

    Z analizy mi wyszło, że ja jestem PRZEDWIOŚNIE. Albo nawet PRZEDNÓWEK.

  2. schudla, no wiecie co! tak po prostu! bezczelnosc. ja tez chce.
    A we wscieklej fuksji tez mi dobrze, co odkrylam nie bez zdziwienia przy pewnym sweterku na wyprzedazy.

  3. Jesteś burzową wiosną. A jak trzeba, to nawet gradowo-burzową.

    Kurczę. Następna schudła. Wszyscy chudną dookoła, trzeba się wziąć za siebie (powiedziała wyciągając z lodówki parówkę i …słoik musztardy).

  4. Jak dobrze, że mam małe dzieci i póki co malowanie ścian mi nie grozi. Dzieci to robią za mnie.Po swojemu. Więc i tak nie ma sensu malować 🙂

  5. Film pamiętam bardzo dobrze, nie raz się śmiałam do łez 😉 Z Tomem Hanksem, prawda?
    Aktualnie jestem w trakcie malowania salonu, już było dobrze, tylko jak farba wyschła, to zrobił się klimat taki nieco prosektoryjny, więc zapadła decyzja o zmianie koloru. Pan malarz właśnie zabiera się do pracy, a ja jestem ciekawa, ile z objętości pokoju zabiera każda kolejna warstwa farby 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*