O TOMIE CRUISE I SZYNCE

 

Zawsze uważałam, że Tom Cruise bardzo dziwnie biega i proszę – mam potwierdzenie. W „Cougar Town” kazali biegac po plazy w stylu „Tom Cruise run”. Trochę mnie już denerwuje ten serial, bo naprawdę życie po czterdziestce nie jest jedną, wielką, niekończącą się imprezą, nie da się pić wina od dwunastej w południe i funkcjonować do późnego wieczora i to jest niesprawiedliwe, że niektórzy przez cały rok chodzą w letnich ciuchach i mają spacerkiem do plaży. Z ciepłym morzem. I mają własny bar. W tej miejscowości nad morzem, w której przez cały rok jest lato. Wkurwili mnie.

Pozostając w temacie filmowym, przeczytałam, że Javier Bardem zagrał w hiszpańskim filmie pod tytułem „Jamon, Jamon”, czyli „Szynka, szynka”. Bardzo prawidłowo – kto ma zrobić dobry film o szynce, jak nie Hiszpanie? Ciekawe, jaki miałaby tytuł analogiczna polska produkcja: „Kiełbasa, kiełbasa”? Czy raczej „Pierogi, pierogi”? Ech… może i polska kuchnia jest smaczna (w odpowiednio dozowanych dawkach, naturalnie), ale mało seksowna.

A ja od wczoraj jestem spakowana. Tak mnie ssie.

 

0 Replies to “O TOMIE CRUISE I SZYNCE”

  1. Ale jaja, a ja miałam właśnie pytać czy już się pakujesz, bo nie podejrzewam Cię, żebyś była z tych, co to w ostatniej chwili coś na szybko wrzucają do walizki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*