O JAKOŚCI USŁUG I TAK OGÓLNIE MELANCHOLIJNIE

 

Małe, wzruszające ptaszki z mojego karmnika przepuszczają przez swoje małe, wzruszające jelitka sześć kilogramów łuskanego słonecznika tygodniowo. N. oczywiście dokupił im dodatkowo karmę dla kanarków, żeby nie były głodne. Nie wiem, czy w kategoriach ekonomicznych tygrys nie zaczyna wychodzić taniej.

O pogodzie nie napiszę, bo chyba wyczerpałam już limit kurw na najbliższe 450 lat.

Wczoraj był dzień bez sensu wlokący się jak flak po bezdrożach, jedyny plus taki, że nic nie jadłam, bo nie było kiedy. Wróciliśmy do domu po 23.00, przylepka z pomidorem (N. gdzieś upolował malinowe, oczywiście TO JESZCZE NIE TO, ale chociaż w przybliżeniu smakowało pomidorem, czego nie można powiedzieć o większości tych wodnistych kulek z marketów) i spać.

No ale jest już cały prąd, a nawet internet!

Z internetem nie było prosto, bo najpierw UPC zawracało dupę niepomiernie, że koniecznie chcą nam zainstalować NOWĄ LEPSZĄ usługę. Osobiście jak słyszę, że NOWE LEPSZE, to dostaję gęsiej skóry, no ale dobra. Wpuściliśmy pana na zakład przed świętami. Pan najpierw zepsuł to, co działało, a później się na nas obraził, bo mamy ruter (?????). Bo on tego nie przewidział. I z tej złości, że nie podłączył nam nowego internetu, to wyłączył nam też stary, żeby było sprawiedliwie.

Tak zwany serwismen przybył dopiero wczoraj, nie za wcześnie, bo bez przesady, jeszcze by się nam w dupach poprzewracało. Na wstępie obraził się na nas, że mamy ruter, bo kolega mu tego nie przekazał. Po dłuższych mękach coś tam mu się udało podłączyć (może po prostu kradniemy od sąsiada), ale chyba nas nienawidzi, bo ciągle wychodził do furgonetki, siąpał znacząco nosem i w ogóle.

Z powyższego mam dwa wnioski:

1) Nigdy, przenigdy nie poprawiaj czegoś, co DZIAŁA,

oraz

2) Jeśli ktoś koniecznie chce ci sprzedać jakąś usługę dla twojego dobra, to go zabij.

Jedno jest pewne: jakość usług spada na ryj w tempie “Lotu trzmiela”. (Oraz: dwóch ludzi, dwa dni roboty plus dziesiątki telefonów, pięć dni awarii i powrót do stanu wyjściowego – na czym oni zarabiają?…).

Zauważyłam, że przestaję być po prostu blada, a zaczynam być półprzezroczysta – jak meduza (i też taka galaretowata).

 

10 Replies to “O JAKOŚCI USŁUG I TAK OGÓLNIE MELANCHOLIJNIE”

  1. Droga Barbarello, w ubiegłym roku, o tej porze, po zmianie menu słonecznikowego na ptasią mieszankę z nie wiadomo czego, wyrosło mi mnóstwo dziwnych roślinek w równie nieoczekiwanych zakątkach ogródka, co zaczęło być nie lada wyzwaniem w minimalistycznym ogródku dla kogoś, kto nie lubi pielić. Stąd wniosek na przyszłość: łuskany słoń – mniej pielenia… on the other hand, zdaję sobie sprawę, że miłośnicy angielszczyzny ogrodowej mogą mieć na tę kwestię inne spojrzenie…

  2. niektórzy starsi ludzie powiadają “lepsze jest wrogiem dobrego” – najprawdziwsza prawda! zawsze jak chce coś ulepszyć proszę małżonkę żeby kopnęła mnie w d…ę zanim się za to ulepszanie zabiorę…..

  3. BARBARELKO JESTES MISTRZYNIĄ CEREMONII. ajlawiu od zawsze oraz MAM PROŚBĘ, chce byc z toba spokrewniona. czy zgadzasz sie na adopcję podstarzalej nastolatki? jestem ułozona i niemila od urodzenia. wsaniale imituję sowę oraz potrafię pięknie śpiewać enio morikone. hm? 🙂

  4. “Właśnie się dowiedziałam, że w maju będzie tak gorąco, że będzie już można chodzić w klapkach po śniegu.” 😉

  5. kocham Cię, bo jak już coś napiszesz to przynajmniej wiem, że inni też nie mają lepiej
    dzisiaj przez to, że ZAŚNIEŻONY był cały dystrybutor paliwa nalałam sobie diesla do samochodu który zwyczajowo jeździ na benzynę
    jakość usług na shellu natomiast poprawiła się na tyle, że poradzili mi ŻEBYM NIE ODPALAŁA samochodu
    mój limit kurew wyczerpał się równie szybko jak Twój
    ale masz może Barb jakieś konszachty na górze? jakiś telefon żeby zakręcili to białe hę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*