Taki świstak, jak idzie na zimę spać, to przez ten sen spala cały tłuszcz, którym obrósł. A ja przesypiam ostatnio co najmniej pół doby i NIC! Żadnych ubytków tłuszczowej opony nie zauważono! To jakiś skandal.
Z okazji wczorajszego poniedziałku i pięknej, przepięknej pogody w sam raz na podróże, jedni udali się do Gdańska, a drudzy do Łodzi. Co robić, takie życie. Jadę do tej Łodzi, śnieg wali, droga zasypana jakoś do pół koła, ale dajemy radę. Mogło być gorzej (na przykład – mogło pizgać żabami). Jakieś 20 km przed Łodzią – ogromny ogon samochodów, jadących tak z piętnaście na godzinę. Wyprzedzać nie ma jak, bo po jednym pasie w każdą stronę, śnieg, koleiny, no i nie ma po co, bo nie wiadomo, co się stało – wypadek jakiś czy wahadełko, czy co. Wleczemy się tak, dziesięć minut, kwadrans, dwadzieścia… WTEM! Jest! Dojeżdżamy do początku tego nieszczęścia.
Olbrzymi facet na motorynce, takiej malutkiej jak konik na biegunach, on wielki, potężny, nogi mu się po jezdni wloką, ale JEDZIE. Piętnaście na godzinę. Lewą koleiną. Wyprzedziliśmy go w końcu, ale nie dam głowy, czy nie miał na sumieniu jakiegoś samochodu w rowie albo ze dwóch, bo za nami tez już się zrobiła spora kolejka.
Po powrocie musiałam się koniecznie podzielić ze Szczypawką kanapką z białym serem. Nie było innej opcji. Upominała się o udziały jak związki zawodowe.
O, śnieg zjechał z dachu (głośno i dramatycznie). Niech spada, nie szkoda mi go.
PS. O – ŚNIEG PADA!… Idę się schlać.
Na poprawę nastroju jest dobra Stefania Grodzieńska. Im dłużej czytam, tym bardziej ją kocham, np:
‘W tym roku dobrze wybrałam miejscowość na wczasy, bo na plażach w innych miejscowościach wala się kupa takich ohydnych ładnych kociaków, a tu bardzo przyzwoicie: wszystkie kobiety są tłuste, a tych kilka chudych ma krzywe uda. W dodatku tłuste kobiety są wbite w modne rozciągane kostiumy, które wyciskają tłuszcz na zewnątrz, a chude noszą bikini i wyglądają jak abstrakcyjne malarstwo: ani śladu kształtów”.
“List z wczasów: Tu jest bardzo przyjemnie, wiosna całą gębą, nawet mąż Reni ma kociaka, tylko jej nie mówcie, albo lepiej powiedzcie, po co ma się od kogoś dowiedzieć. Na pocieszenie możecie dodać, że kociak jest ohydny, ma osiemnaście lat i wspaniałą figurę. Renia może być zupełnie spokojna, wszyscy się zastanawiają co taki kociak widzi w tym bałwanie, na pewno go lada dzień rzuci (…)
Ela, zupełnie bezczelna, pokazuje się coraz z to innym młodym człowiekiem,wszyscy się z niej śmieją. Hanka kompromitująca, wciąż z tym samym magistrem farmacji, całe Zakopane o nich mówi. Zosia całkiem bez powodzenia, wiecznie z własnym mężem. Wszyscy jej współczują”.
A z której to jest książki? Bo nie kojarzę. Barbarella pewnie zna jej książki na wylot
“Kłania się PRL”
probuje tu dodawac komentarze, docenic wiewiorki, ale mi nie idzie. I to skandal, ze o wycieczce do Lodzi informujesz PO fakcie. Chociaz bym sobie na Ciebie popatrzyla!…
Po prawdzie, to do Łodzi nawet nie dojechalismy, bo siedzibe mamy w Kopance, a w taka pogodę to juz nie chciałam się do Centrum przebijać, choć uwielbiam.
Zapraszam na bloga: http://poezjaswiatem.blogspot.com/
“Poezja to świątynia w jej chłodzie, umysł zaczyna się żarzyć, słowa to zastygłe płomienie”
aby do wiosny, aby do wiosny….
Ale rzeczywiscie, w klimacie z zima najlepsza opcja jest sen zimowy….ludzie jacys tacy, no, nieprzystosowani ewolucyjnie….