O PRZELEWANIU

 

Co za jakieś porąbane dni. Ze wszystkich stron atakuje oszalała skondensowana chujnia próżniowo pakowana. Gdybym mówiła serio, to na mojej kuchni powinien stać 50-litrowy gar z ludzką głowizną.

W niedzielę poharatałam sobie ręce, sprzątając z grobu Mamy śnieg i lód, tylko po to, żeby dziś w nocy spadła następna porcja. W dodatku gdzieś podziałam torbę z rękawiczkami – spakowałam je tak, żeby nie zapomnieć, gdzie je położyłam. Nie wiem, kurwa, co z nimi zrobiłam. Uprzedzając pytania – tak, w zamrażarce już patrzyłam. Nie ma. Prądu u nas na wsi też co chwilę nie ma.

Normalnie jestem za leniwa, żeby być agresywna, ale przelewa mi się. Prze le wa.

9 Replies to “O PRZELEWANIU”

  1. “Normalnie jestem za leniwa, żeby być agresywna” – ha! Pożyczam! rewelacja :))) A u “nasz” w zachodniopomorskim jeszcze normalnie, chociaż pizga wiatrem i jakimś mokrym czymś, ale jak na razie, poza jednym wieczorem, niczym białym. Nie lubię białego. Zimnego też nie.

  2. Ciesze sie ze trafilam na Twoj blog, przynajmniej nie czuje sie osamotniona 🙁 zimne rece, zimne nogi i twarz jak , wypisz wymaluj, Rudolf czerwononosy 🙁 Jestem gleboko nieszczesliwa, mam chandre , i chce usnac i obudzic sie na wiosne . Czesi fajnie pisza i robia filmy o codziennosci, ale codziennosc tutaj wymaga cierpliwosci , trafnie ujal to Mariusz Szczygiel w ksiazce pt. Zrób sobie raj : Czesi sa jak Polacy tylko dokladnie na odwrot 😀 Mieszkam w Czechach ponad 6 lat, cos o tym wiem 🙂
    A o codziennosci swietnie pisze tez Amerykanin, Richard Russo.Jesli nie czytalas a wpadnie Ci kiedys w rece, polecam np The Risk Pool, Nobody’s Fool (Naiwniak) , Straight Man (Prawy człowiek) czy tez Koniec Empire Falls – dostal za nia Pulitzera. Pozdrawiam cieplo

  3. czytam któryś twój wpis już..chciałam Tobie podziękować…ubawiłam się do łez…dawno się tak nie śmiałam….będę “zaglądać” częściej…może mnie natchnie i sama będę pisać nie tak bardzo smutno 🙂

  4. jakbyś mogła jakąś nadstawkę zakupić do tego gara na głowiznę (ale taką z 10L!) to dorzucę ze trzy puste łby ludzi co mieli kładkę nad torami chronić przed śniegiem! W poniedziałek rano schodki na kładce zniknęły pod 20 cm warstwą lodu!!! Występ Pani z wózkiem i małym dzieckiem na kładce spokojnie godny był finału “Mam talent” albo jeszcze lepiej “X-factor” bo trzeba było mieć zaprawdę coś z kosmity-akrobaty żeby tę codzienną przeszkodę pokonać…. Do stymulacji procesu odśnieżenia kładki użyłem telefonu do straży miejskiej…. ale chyba za słaby to stymulator… we wtorek akrobacje były na podobnym poziomie…. właściwie ustaw drugi garnek to wrzucę jeszcze łeb dyżurnego strażnika miejskiego….. a potem wszystko zawieziemy do schroniska na Czystą….. ale czy te zwierzęta biedne od tej ugotowanej głupoty nie zdechną?????

    • Natchnąłeś mnie.
      Chyba napiszę list otwarty do Prezydenta Żyrardowa w tej sprawie, bo ta kładka to jest jak dobry brazylijski serial – motyw bez końca.

  5. całe szczęście , że napisałaś tak szczerze o tych rękawiczkach .Ja też swoich nie mogę znaleźć, też tak położyłam , żeby wiedzieć , gdzie są – i nie wiem . Ze złości na swoją głupotę powiedziałam , że nowych nie kupię , muszę znaleźć stare . No więc marznę w łapki 🙂 . Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*