Ale mi daje popalić to przesilenie wiosenne. Nie dość, że cały czas chce mi się spać, chodzę wkurwiona, mam ochotę popchnąć i rozdeptać staruszkę na pasach, zrobić nalot dywanowy nad schronisko dla małych kotków oraz znęcać się prądem nad wszystkimi szczupłymi i zgrabnymi kobietami w wieku 20 – 24 lata, to jeszcze boli mnie łeb. DZIEŃ W DZIEŃ. Kiedyś ciągle mnie bolała głowa, ostatnio jakoś rzadziej i się rozbestwiłam najwyraźniej. W każdym razie dziś się poddałam i zaordynowałam solpadeinkę.
Solpadeina to jest po prostu jakieś boskie natchnienie farmaceutyczne, cud świata, pod warunkiem, że nie jest to rozpuszczalna tabletka musująca. To znaczy, te musujące też działają, mało tego – działają BŁYSKAWICZNIE, ale są tak ohydne w smaku, że na samą myśl mam odruch zaciśniętego gardła, a język i podniebienie próbują mi się zwinąć w rurkę i spierdolić z miejsca zdarzenia. No ale po jednej solpadeinie przechodzi jak ręką odjął. To znaczy – jak to trafnie ujął kolega – "Ale czy ty W OGÓLE COŚ CZUJESZ po tej tabletce?" – nie. Nie czuję NIC. Przeszło mi wszystko, łącznie z bólem istnienia do czwartego pokolenia wstecz. I bardzo mi z tym dobrze.
I ostrzegam, że jeśli przyszły tydzień w robocie będzie taki w cholerę parszywy jak ten, to nie ma rady – idę po lalki voodoo, ustawiam je rządkiem, wyjmuję ostre narzędzia, a w tle poprawiam tym numerem z pestkami wiśni i piórami z poduszek. No kurwa, dłużej nie zdzierżę.
Aha, i mam mrówki. Czyli – wiosna. To znaczy, były przez chwilę, parę sztuk pokręciło się po blacie kuchennym i poszły sobie. N. twierdzi, że wpadły się przywitać, żebym się o nie nie martwiła, i wróciły do siebie. No mam nadzieję, że odczepią się w tym roku od czajnika.
Chłopcu jednemu, co po solpadeinie prowadził, postawili zarzuty, że był pod wpływem dragów. Ponoć narkomat policyjny to wykrywa, tak ku przestrodze 🙂
Ja to nie wierzę w życie po smierci a w solpadeinę tak oraz dziele sie tą dobrą nowiną z innymi cierpiącymi;)
czuje sie okropnie staro! przestalam nawet kwalifikowac sie na traktowanie pradem!
To taki nihilizm w tabletkach… Bardzo tego wlasnie zapragnelam!
No i u mnie pojawiły sie na balkonie zeszłej jesieni.Widocznie przeprowadziły sie na chatę ,zeby przezimować i teraz sie obudziły.Sa malutkie i czarne.
Chyba musiałabym zrywać podłogę zeby odkryć gniazdo,bo jak na razie to widać wyrażnie ,ze wyłażą spod listwy przypanelowej:(
Cynamon? ok, spróbuję.
solpadeinka tylko rozpuszczalna, mało tego kocham ten smak, czasami bez powodu piję, taka dobra ;0
… kolejny raz czytam o mrówkach
CZYLI kolejna wiosna,
kolejny rok,
kolejna zmarszczka,
kolejny kilogram,
kolejny rozmiar w szafie,
ja pier…lę,
a weszłam żeby poprawił mi się humor ……
Tak, czwartym pokoleniem i kiejscem zdarzenia, wyprowadziłas mnie na abażur, jak to mówią :>>.
Przemiły początek dnia 🙂
Nie polewajcie mrówek kwasem!
One są miłe i grzeczne, wpadają tylko na chwilę wiosną, u mnie działa cynamon w proszku. Znalazłam we framudze okiennej mrówcze gniazdo z jajkami i w ogóle, posypałam cynamonem i za godzinę nie było śladu po mrówkach ani po jajkach.
A przeciwbólowe to podobno od hormonów zależy, które na nas działają. Na mnie z kolei ibuprofen nie działa wcale. Mogę łykać jak landrynki i nic.
ooo ja solpadeinkę UWIELBIAM. rozpuszczalną jednak, gdyż właśnie działa, a i mniej szkodzi…tak se myślę, że nawet jestem CIUT uzależniona może, bo nie uznaję innych p-bólowych
na mrówki- sok z cebuli- działał zeszłego roku tfu tfu w tym jeszcze nie stosowałam:)
tez mi sie pieprzone mówki obudziły,droga redakcjo,dałam im kawę do wąchania-nic,dsmarowalam podłogę sokiem z cytryny-nic
-dzis sztachnełam je a przy okazji siebie jakimś spreyem co sie spienił był, zobaczymy kto sie struje my,koty czy one..
Zapragnęłam solpadeiny. Jestem nawet skłonna walić głową w mur, jeśli trzeba ją zażywać pod pozorem bólu głowy. Te cztery pokolenia wstecz sprawiły, że już ja kocham miłością namiętną i nieprzemijającą.
O co chodzi z pestkami też nie mogłam sobie przypomnieć. Co gorsza, wiedziałam, że wiem, tyle że akurat nie w tej chwili…
Trochę to przydługie, ale chyba sobie wytatuuję, bo boskie. Nogi mam względnie długie, to może się na lewej zmieści?—>Nie czuję NIC. Przeszło mi wszystko, łącznie z bólem istnienia do czwartego pokolenia wstecz. I bardzo mi z tym dobrze.
Ibum Forte mnie zawsze stawia na nogi. Nawet ósemce dał radę.
No przecież “Czarownice z Eastwick” 🙂
Upps… pestek z wiśni oczywiście 😉
Najwyraźniej solpadeina też działa na nagły i nieokiełznany przypływ mocy twórczych – nie wiem, co zachwyca mię bardziej – czy to o spierdalaniu z miejsca zdarzenia przez organa wewnątzustne, czy to o mijającym bólu egzystencjalnym z pokoleniami czterema(!)do tyłu włącznie! U mnie nie działa na nic, niestety, może dlatego, że miałam do czynienia tylko li wyłącznie z rozpuszczalną. Ale, ale, ja tu gadu gadu, a właściwie to intryguje mię niepomiernie rzecz o soku z wiśni i piórach. Czy ja znowu jakiegoś klasyka nie czytałam vel oglądałam?! Szanowna Redakcjo, uprzejmie wnoszę o pogłębienie wypowiedzi na temat.