Mam ochotę, jak John Cleese na planie "Sensu życia", wskoczyć w jakimś zatłoczonym centrum handlowym na ławkę i wrzasnąć "Który z cholernych Zulusów odtańczył taniec deszczu?…" – zaczynam się bać, źe to się NIGDY nie skończy. No chyba, że złożymy kogoś w ofierze. Jakieś typy?…
Jedziemy do Santiago de Compostela, poprosić Świętego Jakuba, żeby coś poradził. Bo mi się kończą nici do robienia serwetek na uspokojenie.
Pytanie z jednego z moich ulubionych forów: "Czy zerwalibyście znajomość z 40-letnim mężczyzną, który ma romans z 15-latką?…"