O CHRZANIE I PŁCIOWYCH PERYPETIACH


Najbardziej się udał chrzan, powiem szczerze. Nałożyłam sobie na szyneczkę i… jakbym dostała pięścią między oczy!… Łzy mi ciekły do wieczora. Znaczy, dobry chrzan. Prawdziwy staropolski, nie rozcieńczany. Uh.

Jeszcze tylko jedne imieniny i jedna komunia dzielą nas od…

Z komunią jest lekka draka, bo trochę się zamotaliśmy i nie możemy sobie za bardzo przypomnieć, jakiej płci jest komunista(tka). Bo N. ma dwóch kuzynów, bardzo do siebie podobnych, ja ich rozpoznaję wyłącznie po żonach. W dodatku dzieci na tych rodzinnych imprezach zazwyczaj biegają cała grupą i nie są podpisane, które czyje. OJEJKU, NO. Obiecuję, że po majowym weekendzie wkuje na pamięć całe – jak się uroczo wyraziła czyjaś babcia – drzewo ginekologiczne rodziny N., ale chwilowo mamy lekki zgryz.

Imieniny na szczęście wiemy, czyje są.

A później wyjeżdżamy nieprzytomnie się obżerać – śladami Antony’ego Bourdain.
Więc to chyb oczywiste, że zapowiadają deszcze w San Sebastian od przyszłej soboty.

 

0 Replies to “O CHRZANIE I PŁCIOWYCH PERYPETIACH”

  1. Klet Cie oszukał. A Biblia na komunię to kompromitacja, niech Cie ręka… A właściwie kup. Może zaprowadzisz nową, dziwaczną modę.

  2. Imieniny obchodzą: Artemon, Klaudiusz, Klet, Marcelin, Marcelina, Maria, Marzena, Spycimir

    Hm.
    Wszystkiego Najlepszego, Spycimirze?…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*