N. się zaraził serduszkiem i słoniem w Trójce („Serduszko kocha słonia? Słoń kocha serduszko bardziej, niż serduszko kocha słonia”) i tak jakoś weszliśmy w konwenans od wczoraj (po wstępnej naradzie roboczej, who is w naszym związku słoniem, a kto serduszkiem).
Rano serduszko chciało udusić słonia, bo znalazło pod słonia biurkiem paczkę z lornetką. KOLEJNĄ paczkę z kolejną lornetką. Ale najśmieszniejsze jest to, że słoń CAŁY CZAS ma nadzieję, że uda mu się coś schować przed serduszkiem! I że serduszko się nie domyśli i nie znajdzie paczki. Jakie te słonie są naiwne…
Następnie słoń kupił serduszku nakolanniki do prac w ogrodzie. Serduszko popłakało się ze śmiechu.
Później słoń strzelał z łuku, a serduszko oglądało piąty sezon „Criminal Minds” i z podziwu nie mogło wyjść, jacy ci mordercy kreatywni. Serduszku by się nie chciało, ot, wzięłoby młotek i rozwaliło łeb palantowi, co wyrzuca pety przez okno samochodu na światłach. Ale żeby na przykład oczy wyjmować specjalną łyżeczką?… Małych chłopców w klatce trzymać?… Fenk ju, już kiedyś jeża trzymałam na werandzie, a po małych chłopcach na bank jest więcej sprzątania, niż po jeżu. Widoki na kolejną karierę legły serduszku w gruzach.
W dodatku ajfon serduszku dziczeje coraz bardziej – ja mu wiele wybaczam, ale naprawdę zbliża się ta wiekopomna chwila, kiedy wyląduje on w sedesie bez możliwości apelacji.
Jaka piękna pogoda! Uchyliłam okno i muska mnie świeża wiosenna bryza i bieżący przegląd słownictwa branżowego („Gdzieżeś ty ch… podział tom je… łatę?…”) – sąsiedzi elewację odnawiają.