ANI SLOWA O ZBLIZAJACEJ SIE KATASTROFIE


Wybieram się do Ugandy.

Wczoraj u Hanki (dostałam prezent – wibrator! Na razie tylko do masażu głowy, ale zawsze to krok naprzód w tej kwestii) zahaczyłyśmy okiem o program o Ugandzie. Okazuje się, że w Ugandzie kobieta im grubsza, tym piękniejsza. Mało tego! Przed ślubem kobietę zamyka się w specjalnym odosobnionym miejscu, zwanym CHATĄ TUCZENIA. I tam przyszła panna młoda spędza kilka miesięcy, siedząc na podłodze i tyjąc. Wychodzi z chaty tylko za przeproszeniem pod drzewko, a tak – siedzi, matka z ciotką ją pilnują, a ona ma za zadanie wchłaniać i przybierać na wadze.

To jest tak mega kusząca perspektywa, że prawie jestem spakowana.

Minusem tej imprezy jest to, że tuczą ja mlekiem. Świeżo wydojonym. Pije tego mleka kilkadziesiąt litrów dziennie. No tego bym nie przeżyła, ja nie mogę przebywać z mlekiem w jednym pomieszczeniu. Ta panna młoda którą pokazali w dwa miesiące przytyła 36 kilogramów. Pff! Ja bym ten wynik podwoiła. Spokojnie. Na luzie (tylko nie na mleku).

(Podczas ceremonii zaślubin pan młody czytał własnoręcznie napisany poemat na cześc swej wybranki. Niepokojąco często pojawiało się w nim porównanie przyszłej małżonki do krowy. Wielu krów, w zasadzie).

Mam plan B i czuję się z nim trochę bezpieczniej. Jakby co – zawsze zostaje Uganda.

Wszyscy szaleją z grzybami, więc i my zamarynowaliśmy wielki słój borowików. N. oszalał na jego punkcie, szepcze do niego czułe słówka, całuje i głaszcze. Chyba nawet moja głowa w tym słoju by go tak nie ucieszyła.

Obejrzeliśmy natomiast „Niezniszczalnych”.

Powiedzieć, że ten film jest zły, to tak, jakby powiedzieć o Saharze, że jest raczej piaszczysta i ciepła. Po pięciu minutach miałam ochotę wydrapać zębami na stole napis „RATUNKU! POMOCY!”, podczas gdy N. – oczywiście cały zachwycony – zakazał mi się odzywać, tak go wciągnęła akcja. Nie wiem, czy w ogóle akcja ma jakieś znaczenie, bo chodzi o strzelaninę, rozpierduchę, mnóstwo trupów i licytację, który z panów emerytów wielkich aktorów (obwisłych i z brzuchami) okaże się najtwardszym twardzielem. Dialogi są takie, że trąbka Eustachiusza wywinęła mi się na lewą stronę.

O KEJ – można przyjąć, że to taka konwencja, karykatura filmu akcji, a bohaterowie są jednocześnie swoimi własnymi karykaturami. Ale i tak przez pierwszych kilka minut może eksplodować mózg z nadmiaru środków wyrazu, jakimi to dzieło epatuje. Zaprawdę.

Jason Statham chyba złożył ślubowanie, że do końca życia nie zagra w żadnym dobrym filmie, no trudno. I bardzo podobał mi się zastrzelony, a następnie zszyty z powrotem do kupy Dolph Lungren, a zwłaszcza jego zęby. To znaczy, te zęby zasadniczo NIE SĄ jego i to trochę za bardzo widać.

Naprawdę wspaniale kino familijne. Tylko trzeba się trochę znieczulić przed projekcją, bo na trzeźwo to jak operacja wyrostka na żywca.

A teraz ide wypić z gwinta największa butelkę wódki, jaką znajdę w domu.

18 Replies to “ANI SLOWA O ZBLIZAJACEJ SIE KATASTROFIE”

  1. Jaka piękna katastrofa!
    🙂
    Zatańczmy wszyscy radosny taniec Zorby zamiast wałkować temat wałków.

    Najlepszego Barbarello!
    Nie skupiaj się tak na metryce. Wszelkie kalendarze to wszak rzecz względna.
    Życzę Ci żeby N. przestał tracić czas na szycie (z łuku) i moczenie kija i zaloty do słoja, a zamiast tego przeznaczał go w całości na składanie Ci wyrazów uwielbienia. Najlepiej materialnych. Tylu byś mogła wypełnić nimi tę swoją dębową beczkę.

  2. Ludzie dzielą się z grubsza (i z chudsza) na takich, którzy co roku jeżdżą na wakacje w to samo miejsce i na takich, którzy szukają miejsc nowych. Podobnie z kobietami. Są tacy, którzy mają swój “typoszereg” do najdrobniejszych szczegółów i wpasowują kolejne partnerki do niego żądając peruk i odpowiednich przebrań, a są tacy, którzy cenią różnorodność dostrzegając określone piękno pani szczupłej i bardziej określone pani zasobnej w ego cielesne. Przy czym dość często jest to piękno dostrzegane na zasadzie kontrastu – jak słońce po deszczu, noc po cięzkim dniu, deser po daniu głównym.

  3. To wszystko kłamstwa!

    Chude zazdraszczają tym o pięknych kształtach i masie, więc prowadzą propagandę w prasie, zawsze przy użyciu photoshopów! gdyż albowiem zdają sobie sprawę ze swego lichego wyglądu :))))

  4. Chyba Wenus z Willendorfu, kruca fux. Z Milo to sama bym chciala miec jej figurę (plus ręce naturalnie).

    Spokojnie, dziewczyny, na pewno jest gdzieś Chata Tuczenia o zróznicowanym menu. I my te chatę znajdziemy.

  5. Czy tuczą gdzieś?:
    – śledzikami z rydzami? i najlepiej z cebulką
    – kawiorem czarnym jak noc z grzankami?
    -borowikami z kiełbasą?
    – tortem waniliowo-pieprzowym ze Smaków Warszawy?
    Własciwie wystarczyłby ten tort od rana do nocy a kiełbasa w święta (w tym także wszystkie niedziele od 8 do 18, a w soboty do 15).

    Różowe prosiaczki atakują, Barbarello, nie tylko na drodze podczas UPOJNYCH randek z mężem. Mnie przyatakowały dziś we śnie: nasza kotka urodziłą dziś 5 beżowych maciupeńkich wesołych prosiaczków, a druga tylko trzy, za to całe w kolarzach i bardziej kwadratowe, takie picassowskie były. Sennik wabi: prosię – dobry przyjaciel. To co?: 5 małych dobrych przyjaciółek ciemno blond i trzy artystki?

  6. Zjawisko tuczenia kobiet jest dość powszechne zarówno wśród ludów prymitywnych (np. w “Walce o ogień” jest taka scena, z tym że tam kobiety trzymane są (słusznie skądinąd) w klatkach dość ciasnych, aby nie ruszały się nadmiernie i przez to szybciej przybierały na wadze. Podobnie w krajach arabskich kobiety tuczone trzymane były w pomieszczeniach zamkniętych i niewystawiane na promienie słońca, aby zachowały maksymalną bieliznę ciała) jak i w najbardziej rozwiniętych cywilizacjach świata. W tych drugich kobiety tuczą się same w podświadomej tęsknocie za mężczyzną pierwotnym, którego ideałem kształtów była ponoc Wenus z Milo. Problem polega jednak na tym, że w krajach cywilizacyjnie rozwiniętych męzczyźni rozumni uciekają przed wyzwolonymi kobietami słusznie rozumując, że nic dobrego ich od nich nie spotka. Ponieważ kobiety utuczone biegają ze zrozumiałych względów wolniej od nieutuczonych nie mają szans na dogonienie męzczyzny. Wniosek: Uganda może być dla nich faktycznie jedynym ratunkiem.

  7. Jak znajdziesz,gdzie tuczą chipsami,to ja się piszę od zaraz.Spakuję jakiś niewielki bagaż,bo szmaty moga być niepotrzebne:-)

  8. po pierwsze Uganda ma piękne tradycje 🙂
    po drugie to ufff już myślałam, że się nie znam… i że jestem strasznie sztywna… owszem tekst o prezydenturze Terminatora sklonił mnie do usmiechu… ale ponadto dostalam tylko bólu głowy… od ‘środków wyrazu’

  9. To jak jesteś już w temacie złych filmów, polecam “Human centipede”, no szał po prostu. Nie ma to jak dobry pomysł na eksperyment. Połączenie ludzkich ust i dup wydaje się być wprost wyborne…

  10. Ależ się rozmarzyłam. Lody i chaława. Mleko, jak dla mnie, może być. I jeszcze dużo mięcha. U Ciebie bym widziała chyba skrzydełka, co?
    Przybukuj mi jakiś bilecik. Tycie na czas to moje powołanie.

  11. Ja się bardzo dobrze bawiłam na “Niezniszczalnych”. Lata 80te mi się przypomniały i te źle przegrane filmy na kasetach :)Już dawno nie widziałam tak dobrze zrobionej strzelaniny a i dialogi nie były takie złe 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*