Na dobrą sprawę, powinnam spędzić tydzień w zapleśniałej piwnicy, okryta szczelnie workami, żeby zniwelować ten SZOK weekendowy, jakiego dostarczyłam organizmowi. DWA DNI na zewnątrz!!!! W dodatku – jako KIBIC SPORTOWY! Święta Patrycjo. Mój organizm OSZALAŁ. Byłam na tlenowym haju. Kreciło mi się w głowie, słyszałam chóralne śpiewy i czułam zapach landrynek.
W dodatku, zamiast mnie pochwalić, to cały czas opieprzali mnie zawodnik (N.) i jego trener (Hanki chłopak) – „za chwilę będziesz klęczała w przepraszalniku, jak jeszcze raz zdenerwujesz zawodnika”, oraz „zobaczysz, jutro za kare zostaniesz w domu i będziesz ryczała”. Kruche frezje z tych sportowców, ich mać. Zero poczucia humoru.
Przez dwa dni nie spadła ani jedna kropla deszczu, aż normalnie wyciągałam ajfona żeby sprawdzic na GPS-ie, czy ja nadal jestem w Polsce?… Czy może mnie UFO zahipnotyzowało i przeniosło do Kansas? Znacznie się uspokoiłam, gdy wczoraj o osiemnastej zapadła noc, grzmotnęło i lunęło. Ufff. Nie jesteśmy już w Kansas, Dorotko.
Od tamtej pory leje nieprzerwanie, to chyba bardzo dobrze, bo pamiętam alarmujące artykuły z tygodników „Polska stepowieje!!!!!!!!!!!!”.
Dopiero pod koniec zawodów łuczniczych dowiedziałam się, że na stadionie obok leci mecz futbolu amerykańskiego. No żesz kurka wodna!… Uwielbiam brutalne sporty kontaktowe. Niestety, łucznicy sa beznadziejnie dżentelmeńscy i nijak nie można ich namówic, żeby się ponaparzali przy tarczach, przy spisywaniu wyników, albo strzelali jeden do drugiego, albo CHOCIAŻ W OSTATECZNOŚCI zrobili wymianę koszulek. Nic. Pustka. Żadnego gestu w stronę wiernej (i opieprzanej systematycznie) publiczności.
Co poza tym? Jestem stara i gruba. I to chyba tyle.
Świetny temat wpisu, ogólnie sam wpis interesujący.
Zaproś proszę Basiu, Kochanie, koleżanki i kolegów na dzień lnu do Żyrardowa 😉
Cóż, mój chłop mawia, że po nadużyciu wina mój “gabaryt” (elegancko nazwane dupsko) żyje własnym życiem. I jak go tu nie kochać?
W sensie chłopa, bo na gabaryt jestem poniekąd skazana.
Tyłek, ba, o własny tyłek trzeba dbać. Nie tylko, że nie do zakwestionowania to jeszcze do siedzenia.
Chciałabym spotkać takiego, który zakwestionowałby mój tyłek i uszedł z życiem!
Tyłek wysuwa się na pierwszy plan, bo jest niekwestionowalny.
Przeczytałem wywiad z Małgorzatą Braunek. Twierdzi ona, że co prawda Kmicic jest OK, ale Oleńka w “Potopie” świadomie ulega Bogusławowi, bo dopiero on obudził w niej kobietę. Maria Peszek z kolei marzy w innym wywiadzie o włochatym king-kongu, który ma ją posklejać, kiedy się rozpada. Uwielbiam obserwować jak współczesne kobiety wyzwolone próbują publicznie rozstrzygnąć nierozstrzygalny dylemat między własną duszą, mózgiem (te, które go akurat posiadają) a tyłkiem. Tyłek zazwyczaj triumfuje.
Chyba też jestem krucha frezja,bo też jestem stara,gruba i na dodatek brzydka!!!Co za lajf,prostuję te cholerne włosy codziennie,pasmo po paśmie.Wychodzę do auta,a na dworze niby tylko taka mgiełka,i ofc szósty członek Jacksons Five…
:))
żartuje, to ja, Wampirela :>>
uhuhuhu
No więc właśnie! obraza pt ” nie lubię jak sie ze mnie żartuje” jest tu nie na miejscu, prawda?
Bo podobno niektórzy meżowie, mogliby sie obrazić,że to taki żart, skoro w przerwie reklamowej.
Dziękuję Kroko za opinię, każda przyda sie do tej mojej pracy badawczej.
Hm, w heterach? Bardzo miłe, faktycznie:
“Hetera (gr. hetaíra – dosł. towarzyszka; r.ż. od hetaíros – towarzysz kompan) – w starożytnej Grecji grupa zawodowych kurtyzan. Różniły się od zwykłych prostytutek niezależnością i dość wysoką pozycją towarzyską.
W okresie Grecji klasycznej hetery były często bogatymi i wykształconymi kobietami, które prowadziły swobodny tryb życia, ale zarazem były towarzyszkami ważnych osobistości, jak wodzowie, politycy czy filozofowie.”
Wiki
“Hetera (z greckiego – towarzyszka), kobieta żyjąca w starożytnej Grecji, inteligentna i atrakcyjna. Hetery wywierały duży wpływ na życie polityczne, obyczajowe, modę. Najbardziej znane były: Aspazja, Lais, Fryne. W potocznym języku – uosobienie kobiety kłótliwej, jędzy.”
Hasło opracowano na podstawie „Słownika Encyklopedycznego Miłość i Seks” Wydawnictwa Europa. Autor – Lew Starowicz. ISBN 83-87977-17-9. Rok wydania 1999.
Wamp, no to mnie natchnęłaś. Od dziś zamiast kurva mać, mówię kruche frezje, do kruchej frezji, o frezja.
P.S. Nie oglądam tv, serial mi więc obcy, ale czy mąż w ogóle powinien się obrażać, jak żonie chce się jeszcze składać jakieś propozycje? Mój by się zdziwił, ale nie obraził. ;-)Raczej zbaraniał.
KHM! w heterze, chyba.
;>
ja też.
nooo, kruche frezje, można tak powiedzieć…
czy jak żona zaproponuje mężowi loda w przerwie rekalmowej serialu “Usta-usta”, to czy on powinien sie na nią obrazić???
Takie pytanie badawcze to jest :).
a propos na haju
Oglądawszy wew weekend KOCHAM CIĘ POLSKO (wiem, że to naganne, ale pałam miłościom do niejakiej Rogalskiej), na pytanie o mieście na haju został wymieniony A’dam – halloo!!! w TYM programie????
potem się okazało, że chodzi o Hajnówkę!!! NO kam on!!! Polska wieś na haju??? Hajnówka>!?!?
Chyba wyprowadzę się do A’damu 🙁
“Co poza tym? Jestem stara i gruba. I to chyba tyle”
czyli bez zmian……….
też stara i też gruba, moim zdaniem
co do komórek to niby alkohol też je zabija, w związku z tym wieczorem, ze względu na aurę, zamierzam wybić kolejne
niby mówi się, że co 7 lat odradza nam się organizm i zmienia diametralnie życie, mam w tym roku właśnie na to szansę 🙂
Czy to były wrocławskie zawody łucznicze? Bo takowe się tu odbywały, ale nic nie słyszałam o tym meczu dużych chłopaków… więc może to nie tutaj?
ja jestem stara i gruba zawsze w czasie PMS – moze ty też masz taką przypadłość bo to się nawet przez internet rozchodzi?
Ja w sobotę byłam na festynie. Ugryzła mnie jedna MESZKA i do dziś mam spuchnięte przedramie. Toż to potwór a nie meszątko
Zapobieganie jest OK, ale najpierw musi mieć co zanikać. A na to jeszcze terapii nie wynaleźli.
Ja ostatnio czytałam, jak zapobiegac zanikaniu komórek w korze mózgowej i że terapia tlenowa pomaga. No to chyba takie dotlenianie też?
Ciesz się, nie będą zanikac tak szybko (bo z czasem i tak, nie ma się co czarować).
Faktycznie, kibicowanie łucznikom to nie to samo, co na walce bokserskiej…
Jakbym nie gustował w heterach, to raczej by mnie tu nie było.
Istnieje teoria o możliwości rozpoznania faceta heteroseksualneego po tym, że nie czyta książek.
Jeszcze jest cały ten Kutz. Czytam.
“polska stepowieje” ????
z ktorego roku ty masz te gazety?
Robiłaś za czirliderkę ? Łońskiego roku widziałem białoruskie czirliderki. Były Twoim całkowitym zaprzeczeniem. Nieletnie i chude. I teraz jak tak sobie porównuję w wyobraźni obadwa warianty i usiłuję wybrać tzw. mniejsze zło. I nie bardzo mi to się udaje. Stres jaki mnie ogarnia z tego powodu jest porównywalny wyłącznie ze stresem, jaki zaatakował mnie wczoraj w księgarni, kiedy zauważyłem, że już ca. 80 % nowowydawanych książek jest napisana przez kobiety dla kobiet. Dyzgust.