BITTERSWEET


Dzwoni do mnie Śwagier wczoraj.

– Powiem ci dwa dowcipy o roverach! – zaśmiał się gorzko do słuchawki. – Chcesz?
– No pewnie – odeśmiałam się gorzko do słuchawki.

Pierwszy:
Podjeżdza landrover do parkingu strzeżonego.
Wychyla się facet z budki i wrzeszczy:
– Piętnaście złotych!
– Kupił pan! – odkrzykuje mu właściciel landrovera.

Drugi:
– Dlaczego rovery sa jak kościół?
– Bo je remontujesz, remontujesz, remontujesz, remontujesz, remontujesz, remontujesz, remontujesz… A później jedziesz i się modlisz.

(Tak, Olaf w warstacie. Od miesiąca. Nie, nie jest do odebrania).

0 Replies to “BITTERSWEET”

  1. no co ty,mój sie nie psuje
    nawet tak mechanicznie
    jak przywaliłam w betonowy słupek to słupek wyglądał gorzej niż zderzak

  2. Ah NIE MOGE sie powstrzymac.

    Jak sie Zebra zastanawiala jaki samochod kupic, to mowilam BYLE NIE TO.
    Landrovery odkad przeszly do stajni Forda zrobily sie fatalne.
    Jesli terenowka to dlaczego nie toyota albo nissan?

  3. barbarello Droga
    a gdzież serwisujesz swego Potwora?

    bo my, po wieeeeelu doświadczeniach, zakotwiczyliśmy tu:
    http://www.diffland.pl/
    Grzesiek i Witek (Witek – ten od rudego psa husky)

    polecam :))

    powołaj się na Dymitra i będzie szybciej ;)))

  4. Tak, tak, jestem juz byłą właścicielka Land Rovera, i jedno wiem na pewno- nigdy wiecej, never, never.
    Owszem, nawyciągał mnie z zimowych zasp, łaził ze mna po górach, ogladałam wszystko z wysoka, ale… ten mechanik, te pozyczane na okres nieobecnosci samochody, te koszty, to wieczne nasłuchiwanie dzwoniących zaworow, srubek, to poszukiwanie czesci…
    po sprzedazy z niepokojem oczekiwałam telefonu od nabywcy, ze niby oszustwo, sie psuje, a miał nie.., że juz dziekują ale nie chca.
    Minął miesiąc i cisza. a ja szczesliwie jezdze mondełem i juz nie oczekuję zadnej nagłej awariii. I ten spokoj. Nieoceniony.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*