Znowu zgubiłam okulary.
I znowu je znalazłam.
I okropnie zimny wiatr dziś był – zabraliśmy na spacer do lasu Szczypawke i moją tłustą dupę. Szczypawke na smyczy, dupę – bez, bo ona nie taka wyrywna, żeby gdziekolwiek biec lub się gubić w lesie. A szkoda.
Tak czy siak, Szczypawka nieco zmarzła i wracała w płaszczyku w pepitkę, w dodatku na misiu. Ja wiem. Nie wolno robić z psów idiotów, ale się trzęsła z zimna. A jak jej postawiłam kołnierzyk, to jak słowo daję, ma profil Audrey Hepburn.
(Gdzie moje winko!…)
Bardzo mnie ucieszyła informacja, że pierwsze na kryzysie finansowym stracą kochanki. Bo prezesi będą ciąć koszta przede wszystkim na kochankach. Dobrze im tak, flądrom. W piątek mój mąż podjechał BARDZO PODEJRZANIE pachnącym w środku samochodem, a kiedy wpadłam w spazmy i już zdejmowałam z nogi but, by go tłuc obcasem po głowie, zmitygował mnie:
– Kochanie, CO TY BREDZISZ, jaką niby kochankę miałem wozić! Dałem samochód do posprzątania, NIE ZAUWAŻYŁAŚ JAK TU CZYSTO?…
Trzymajmy się wersji, że to była myjnia.
Znowu w ramach diety pochłonęłam jakieś potworne ilości protein w postaci wędzonych polędwiczek, surowego wędzonego boczki i schabu z jabłkami Ewy Wachowicz. Teraz dostane mięsnych potów, jak Joey, kiedy opierniczył całego indyka. Chociaż, może jak popiję to odpowiednią ilością czerwonego wina, to nie dostanę.
A Ewa zrobiła bardzo ładne ELFY, prawdaż? (tylko szkoda, że najpierw postanowiła zafundować sobie sepsę twarzy, CO JA SIĘ Z NIMI MAM!).
I to z Galicji do tego, ehehe, znam tą dietę 😀
Ale żeby nie było, że się czepiam czy coś, wiesz, w końcu jestem GAK, conie
Tak tak, Ewa, jak ptaszek.
JAK WRÓBELEK – je tyle, ile sam waży!
dużo? dużo jesz??
nie wierzcie jej.
ona je jak ptaszek. powoli. z gracją.
ale TAK:) – smalec. tak – makaron polany oliwą. chleb z oliwą. i chorizo. i anchois.
z wielkim powabem nadziewa produkty na widelczyk i podnosi do ust następnie wolno przezuwając.
🙂
I POPIJAJĄC WINEM
Jestem na diecie tzw. GALICYJSKIEJ. Jem często, dużo, pyszne rzeczy, za każdym razem popijając winem.
Znakomita dieta z okolic Santiago de Compostela. Polecam.
Elfy wymiatają, ehehe 😀
Jesteś na diecie proteinowej? I pijesz winko? Żeby się nie pocić, si?
“Stopień piąty uzależnienia od alkoholu – szukanie usprawiedliwienia dla picia” 😉
Też prawdaż.Elfy czarowne. A jamniki tak mają, że się trzęsą.Do mojej Wrednej Suki podchodzi ostatniemi czasy absztyfikant jamnik.I wystaje przy płocie. I też się trzęsie. Gdyby trząsł się JEDYNIE na widok mojej Wrednej Suki, to było by jasne,ze z huci szeroko pojętej. Ale na mój widok trzęsie się równie intensywnie. Stąd wiem,że z zimna. No AŻ takiego wrażenia to ja na jamnikach nie robię.
Prawdaż.