Śniło mi się, że…
(Moje przyjaciółki mają sny, w których sa kochankami przystojnych młodzieńców albo przychodzi książę i mówi im, że sa najpiękniejsze na świecie. To tak dla porównania).
A mi się dziś śniło, że węgiel zdrożał, ale to TAK OKROPNIE ZDROŻAŁ, że się go kupowało na sztuki.
Taaaaaaaaaka jestem romantyczna.
(W horoskopie mam dziś „Uważaj na to, co jesz” – aż mnie dreszcz przeszedł i spojrzałam na, zdawałoby się, niewinnego puszystego kruasanta zwiniętego w kłębuszek na biurku. Rzuci mi się do gardła z pazurami?…)
Z porannych anegdot – formularz wizowy do USA i pytania w stylu „Czy brał(a) Pan(i) udział w ludobójstwie?” oraz „Czy jest Pan(i) członkiem zorganizowanej grupy terrorystycznej?”. Wraz z informacją pod kwestionariuszem, że absolutnie zaznaczenie „tak” nie jest jednoznaczne z odmowa uzyskania wizy (ależ!), rozbawiło mnie to do łez. Rzewnych. Rozumiem, że to sa te osławione procedury bezpieczeństwa?…
Koty ukradły słoninę wywieszoną dla sikorek.
Czy brał(a) Pan(i) udział w kotobójstwie?…
Za kazdym razem, jak wypelnialam wniosek o wize pracownicza do USA, obiecywalam sobie, ze zrobie kopie tych bzdur, ktore tam powypisywalam, bo przeciez zapamietac tego nie sposob i za kazdym razem zapominalam. A potem szlam do Ambasady (kiedys nie trzeba bylo do ambasady jezdzic, pamietacie? tylko sie paszport wysylalo…) jak na sciecie, bo za diabla nie pamietalam swoich odpowiedzi. A juz najlepsza byla rubryczka, zeby wypisac wszystkie kraje, w ktorych sie bylo w przeciagu ostatnich 10 lat… Typowo amerykanskie podejscie, wszak u nich ludzie nie podrozuja (raz w zyciu wyjazd do Europy, phhh, jesli w ogole). I jeszcze trzeba bylo napisac dokladnie w ktorym roku. Jakis koszmar.
Mam podobne sny.
kot sasiadow wykrada skwarki z karmika ‘naszych’ bogatek, ale najwyrazniej mu kiedys probowaly wydziobac z pyska zdobycz, bo zwiewa, kiedy skrzydlate nadlatuja w ilosci wiekszej niz 2
a już miałam wypisywać online wniosek.
Przy okazji slimakow i deklaracji celnych, do USA nie wolno wwozic slimakow, pytaja o to wlasnie w deklaracji celnej wypelnianej w samolocie 🙂
Troche pozno, jak na wyrzucenie ich z bagazu 🙂
Kod: lujmq – who the fuck is mq ?
Gdybyś kiedykolwiek miała coś wspólnego z normami ISO -pytania z kwestionariusza by Cię nie zaskoczyły. Zresztą np. przy przekraczaniu granicy ZSRR chyba do tej pory wypełnia się deklarację celną, w której są pozycje: narkotyki, broń.
No bo wiesz, jak się zaznaczy, że się brało udział w ludobójstwie, ale w formie ofiary owego, to nawet chętniej wizę przyznają, co by zombie, czy innego nieumarłego za ocean wysłać, żeby cudze mózgi wpieprzał.
Coty nie jedzą słoniny??
Hmmmmmm.
Moje lokalne podwórzowce włóczyły swojego czasu z entuzjazmem skóre od pieczonego boczku. Myślałam, że ta słonina to ich sprawka.
JAK NIE ICH, TO CZYJA?
Znowu inwazja ślimaków – gigantów z zębami jak brzytwa????
JA? Mowy nie ma. Nie planuję podróży do USA, dopóki nie zniosą wiz. A nawet jak zniosą, to mnie nie ciągnie.
KANADA TO CO INNEGO! 🙂
smiej sie, poki mozesz, bo potem na tego typu pytania bedziesz odpowiadac prosto w twarz hiper powaznego urzednika granicznego – a przed jego budka ostrzezenie wielkimi czerwonymi literami: “do not joke! every of your word will be treated seriously” – to dopiero jest wyczyn – nie ryknac smiechem i sie nie udusic
też swego czasu zaśmiewałam się do łez z tego ludobójstwa.. ech.. :))
kochankami przystojnych mlodziencow. wlasnie.
niemniej dzisiaj snilo mi sie ze osiedlowy zaklad fryzjerski zostal zburzony (od wybuchu bomby)
hanka ma sie w nim czesac na kaczki!
Barbarello
W listopadzie blogi w Wawie. Wiesz już o tym?
Proszę, prześlij maila na mój adres – prześlę szczegóły
Pozdrawiam
Koty nie jedzą słoniny.
Smiej sie z pytan, smiej. A ja zaznaczac musialam.
a mi sie wczoraj snilo ze bylam w ciazy z kangurem. se podswietlalam latarka brzuch, i w srodku bylo widac kangura, jak skakal.
no wiec ja bym wolala juz chyba snic o tym weglu.