O LOSIE, LOSIE

 

Noszę soczewki kontaktowe już od tylu lat, że myślałam, że nic mnie nie jest w stanie zaskoczyć.

 

O jakże się myliłam. Z soczewkami widać jak z ludźmi. Nigdy nie mów nigdy (czy tam hop, czy jak to było).

 

Nie raz założyłam soczewkę do góry nogami (czy raczej na lewa stronę). Potrafię je zakładać i zdejmować po ciemku i bez lusterka. Kilka razy w życiu (po nadużyciu) obudził mnie potworny ból oczu – znak widomy, że nie zdjęłam przed snem soczewek (i zaczynają mi gnić oczy z niedotlenienia). Wyjmowałam już rzęsę spod soczewki i soczewkę spod powieki. Trafiały mi się soczewki fabrycznie zapakowane – z dziurą. Raz trafiła mi się soczewka sklejona na pół (oczywiście – na wyjeździe służbowym, kiedy to już nie miałam więcej soczewek w zapasie i siedziałam jak cyklop przez cała konferencję). Sama niejednokrotnie zrobiłam w soczewce dziurę, podarłam przy płukaniu albo przecięłam na pól zakrętka od pudełeczka na soczewki. Suszyłam soczewki i moczyłam je z powrotem, żeby się przekonać, czy po tym zabiegu jeszcze się do czegoś nadają (nie nadają się) (a wysuszona soczewka jest bardzo twarda).

 

Wczoraj wyjęłam z oka soczewkę w dwóch kawałkach i zgłupiałam.

NIEMOZLIWE, żeby ona mi tam PĘKŁA na oku i tak tkwiła, bo bym przecież poczuła. Uszkodzona soczewka uwiera jak diabli.

Z drugiej strony – podarłam ja na pół przy wyjmowaniu?… Tak równiutko?…

 

No cholery można z nimi dostać.

Rozrywkowe bestie te soczewki.


 

0 Replies to “O LOSIE, LOSIE”

  1. Co do tych twardych soczewek. To jak się je takie prawie w proszku wsadzi do płynu, przejdą przez fazę “wyglądają jak karbowane frytki”, to nawet da się je założyć. Wiem po sobie.
    W ogóle soczewki na trzymiesięczne nosze tak długo, aż mi prawie oczy na wierz nie wyjdą.
    Wiem, niezdrowo, no ale co..

  2. a ja kiedys zapragnelam miec zielone oczy i kupilam barwione johnsona, bo bausch takowych nie mial
    efekt byl przedni -super sie nalozyly, natomiast za cholere sie nei chcialy sciagnac
    ani nawet przesunac po zrenicy
    ni hu hu
    ryczalam w lazience pluczac oko i probujac zdrapac i wyobrazajac sobie jak bede wygladac na pogotowiu :ratunku, oczu nie umiem wyjac hyhy
    sciagnelam po 40 minutach
    poniewaz normalne sie nosily normalnie tydzien potem zabawe z kolorowymi powtorzylam
    i tak zyje juz BEZ zielonych oczu
    chlip

  3. Taaa, mi tez pekla dailies na oku rowniutko w polowie…akurat na cudnej wycieczce po Brugges bylam cyklopem…najgorsze ze wyjelam tylko pol, drugie pol tkwilo i bolalo…wyplynelo podczas snu na policzek. Nienawidze tych jazd. Chce pod laser..

  4. Skoro o kontaktach, to ja czasem mylę pojemniki i zakładam soczewki mojego chłopaka, trochę pływają na oczach, ale można się przyzwyczaić.Pozdrawiam.

  5. moja pani doktor stanowczo odradza operację. pokazała mi też zdjęcia oczu po a) nieudanych zabiegach b) udanych ale tylko chwilowo. oj oj oj.
    koronnym argumentem była opinia pani doktor, która twierdzi, że nie zna żadnego lekarza – okulisty po zabiegu korekcji wady wzroku 🙂

  6. chcialam zdementowac informacje, ze soczewka po ususzeniu (cala noc, po imprezie) i ponownym namoczeniu sie nie nadaje. Albo bylam rano dalej pijana albo nic soczewce nie zaszkodzilo.

    a w temacie operacji to ja tez sie boje, ale postawilam sobie ultimatum: jak mine -4.00 to ide pod noz, a raczej laser!

  7. przerabialam to samo z soczewkami.
    wkurzylam sie.
    i machnelam oba oka laserem.
    juz nie pamietam ze kiedykolwiek zle widzialam!
    ja osobiscie polecam.

  8. moje soczewki to nieśmiałe są, raz myslalam ze jedna zgubiłam, no to rozpakowałam drugą i zyłam w przekonaniu ze tamta zaginała w akcji. Jednakze po tygoniu znalazlam ja w oku przy wysciaganiu drugiej. Pewnego dnia wieczorem wydlubalam dwie na raz z jednego oka. I tu pojawia sie pytanie – gdziez ona sie podziewala? po srugiej stronie galki ocznej?! (swoja drogą to fuuu…) mam dreszcze jak o tym mysle.

  9. moje soczewki to nieśmiałe są, raz myslalam ze jedna zgubiłam, no to rozpakowałam drugą i zyłam w przekonaniu ze tamta zaginała w akcji. Jednakze po tygoniu znalazlam ja w oku przy wysciaganiu drugiej. Pewnego dnia wieczorem wydlubalam dwie na raz z jednego oka. I tu pojawia sie pytanie – gdziez ona sie podziewala? po srugiej stronie galki ocznej?! (swoja drogą to fuuu…) mam dreszcze jak o tym mysle.

  10. Ta. motyw oczu w sedesie tez był u mnie grany.

    Ja sie juz tak przyzwyczaiłam do soczewek, że ich nie zauważam. A operacji sie boję jak nie wiem co. Więc zostanę przy soczewkach, nawet jak sa takie wesołe.

  11. A ja noszę takie, których nie trzeba codziennie wydłubywać i to jest wielka ulga, bo po otwarciu oczu wiem, gdzie jestem, a nie dopiero po dopełźnięciu do łazienki. Poza tym te soczewki są trochę mniej wywijne i tylko raz założyłam jedną tył na przód.

    Najweselsza opowieść soczewkowa wygląda tak: kiedyś zdjęłam jedne zużyte i wrzuciłam je do ubikacji, ale nie spuściłam wody, tylko tak je zostawiłam i poszłam spać. Rano przyszedł bladawy gach i wymamrotał “To straszne, właśnie nasikałem na twoje oczy!”

  12. jak widać one też żyją własnym życiem :] podziwiam za to siedzenie jak cyklop, ja notorycznie zakładam na odwrót – prawe na lewe i potem pół dnia się zastanawiam po czym mam takiego kaca skoro nie piłam ;]

  13. ja tez sie boję soczewek, bo na bank bym sobie wydlubała oko, albo nie wiem co. ale podobno mozna na stale se zrobic? mozna?

  14. Ja się po prostu boję soczewek, tzn. tego ciągłego wkładania, wyjmowania i kupowania nowych… nie mówiąc o innych przypadkach, bo jak dotąd nie byłam świadoma co jeszcze może się przydarzyć. Dlatego myślę o jednorazowym załatwieniu sprawy za pomocą lasera…na razie zbieram pieniądze i opinie. Co na ten temat sądzi zdeklarowana miłośniczka soczewek?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*