NADAL SYMPTOMY I O PTASZKACH

 

W płucach mi gra orkiestra symfoniczna.

Dudnię jak stara szkapa z pokładu Idy.

 

Skończyłam Sowę i wzięłam się za przerób „Mistrzyni sztuki śmierci”. Rzecz się dzieje w 12 stuleciu naszej ery, niewinne niemowlęta są bestialsko mordowane (i tu zaśmiała się obłąkańczo i błysnęła krwawym okiem).

 

N. zbił porządny karmnik dla ptaszków i one tam sobie teraz odprawiaja orgie, tarzając się w ziarnkach oraz szarpią słoninę. Małymi wzruszającymi dziobkami. Wszystko OK., ale ja się pytam, gdzie sikorki w stanie wolnym pozyskiwały słoninę?… Napadając wielkimi stadami na świnie i rozszarpując je?… Małymi wzruszającymi dziobkami?…

 

Przyroda jest straszna.

Świat to jedna wielka restauracja.

 

0 Replies to “NADAL SYMPTOMY I O PTASZKACH”

  1. Na świnie? A nie na słonie? W końcu słonina… 😉 Tak czy siak, ciężko to sobie wyobrazic…

    Kocham twoje notki, po prostu 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*