Oj tam!
Rzeczywiscie.
KATAR W LIPCU.
Tez mi cos.
Pfffffff!
(z przodu zamiast nosa zwisa mi coś a la RURA OD DOKURZACZA bardzo starego i zniszczonego i zapchanego)
Doprawdy jaka ja jestem delikatna, jak nie przymierzając stułbia jakaś.
Dostałam kataru bo ZMOKŁAM JAK PIES przedzierając się w najgorszą ulewę dwa dni temu do ministerstwa (niech oni wszyscy sierścią porosną!), a dziś do pani notariusz.
Booooooooooże, pani notariusz normalnie aż długopis z reki wypadł.
– No ja nie mogę tak… od razu! Na szybko! Pani widzi co tu się dzieje!
(Rozejrzałam się. Kanciapa w lekko starej kamieniucy, zupełnie pusta, jeśli nie liczyć ziewającej przy biurku solarki z tipsami długości 6 cm).
– Noooooooo… Ja dziś oszalaję! – wrzasnęła pani notariusz – Pani da ten dowód! Ale to dopiero wpół do czwartej będzie do odebrania!
Była pierwsza.
– Ja zaczekam – powiedziałam, albowiem nie uśmiechało mi się wędrować w te i nazad po skondinąd opiewanej w wielu pieśniach stolicy.
I zaczekałam.
Pani notariusz nerwowo grała w pasjansa na swoim komputerze.
Solarka z tipsami mozolnie wklepywała do komputera jakies tajemne receptury.
Za półtorej godziny pani notariusz westchnęła ciężko, oderwała się od pasjansa i powiedziała:
– Panią proszę!
I wpusciła mnie do gabinetu.
Tam przy ciężkim stole odczytała mi treśc upoważnienia.
Wyjęłam jej papier z reki. Poprawiłam literówki, imiona, nazwiska, imiona rodziców, numery PESEL, NIP, skreśliłam kilka niezbyt korzystnych dla mnie zapisów, poprawiłam nieco ortografię, gramatykę, przecinki postawiłam, gdzie ich rola, a nie gdzie korespondowały optycznie z daszkami i ogonkami.
Pani notariusz nawet sie nie pogniewała.
– No widzi pani. Jak mam taki dzień jak dziś, to zupełnie nie moge sie skupić!
(TO ZNACZY JAKI?)
Zaledwie za 40 minut treśc upowaznienia była przepisana na nowo, ściągnięta dwukolorowym sznurkiem, opieczetowana 60 pieczątkami. Tipsiara kończyła wypisywać rachunek.
60 złotych.
Pfffffffff!
Za 3 godziny pracy?…
To mi by sie nie chciało tak harować za ledwo 60 zybli!
Naprawdę, co ten nasz naród chce od notariuszy! Że za dużo zarabiają? Co to za zarobek, rzeczywiście!
A pani notariusz trochę się przestałam dziwić, ze siedzi w takiej odrapanej kamienicy.
W drodze powrotnej do biura połamało mi parasolkę i zmokłam jak stary wodołaz.
Oraz dostałam awans.
Jesli chodzi o awanse i podwyżki, rozgryzłyśmy z Hanką system: Jeśli jesteś miła i pracowita – to cię zwalniają. Jeśli masz wszystko w dupie i mówisz to głośno – to cię awansują i dają ci podwyżki.
Tak to wygląda.
To cheers. Idę pić wino z mężem.
Trzeba było do kancelarii, w której ja pracuję ;)) u nas nie ma solarek z tipsami, tylko się raczej umawiać trzeba, bo pracy masa, pasjanse odpadają 😉
“Jesli chodzi o awanse i podwyżki, rozgryzłyśmy z Hanką system: Jeśli jesteś miła i pracowita – to cię zwalniają. Jeśli masz wszystko w dupie i mówisz to głośno – to cię awansują i dają ci podwyżki.”
guzik prawda! Hanka była wredna i ją chcieli wylać, ja byłem jeszcze wredniejszy i mię wylali – i co?!
podobna sprawa, jak z tymi awansami, jest z szukaniem pracy. Jak szukasz, stresujesz się, to albo nic nie znajdziesz, albo możesz z wyższym wykształceniem pracować w Makro jako kasjera. A jak nie szukasz, tylko stwierdzasz, że pierdolisz i jedziesz nad morze, to praca znajduje się sama i to za niezłą pensję.
UWAGA! MAM W DUPIE WYGRYWANIE MILIONÓW W TOTKA! ;P
Jakos nie moge sie przyzwyczaic ze od dziwnych porach dodajesz te notki. Czekam na notkę o 1 w nocy o treści “proszsszzzee pannstwaaa jesssssssteememm pyjaianaaaaaaa” 🙂
Gratuluje podwyzki. Ja nie dostalem nawet tych marnych 30 zl 🙂
No tak, szkoda, że nie znałam tego patentu dwa miesiące temu, jak mnie zwalniali 😉
Ech, dwa dni temu to i u nas(w Lublinie) była burza, że ho ho, szłam sobie do pracy na piechotę i dotarłam w chlupiących butach i spodniach przemoczonych do kolan. I tak sobie siedziałam i ociekałam…