Mój mąż odbywa dziś jakis kolejny quest (z mężczyznami to jest tak, że muszą mieć quest, inaczej są nie do życia), a ja, no cóż, odrabiam zaległości towarzyskie. Na Pudelku i przyległościach, naturalnie.
Jedną z sympatyczniejszych informacji jest ta, że Kate Moss się sypie. Nie, żebym jej źle życzyła – sama wiem, jak to jest, mieć 33 lata i iśc sobie kupowac bikini w Calzedonii. MOŻE I NIE JEST JESZCZE TAK ŹLE, ALE TO JUZ NIE TO, CO KIEDYŚ, że tak powiem. Ale może nareszcie, NARESZCIE przestaną nam wmawiać, ze ta laska jest ŁADNA, do kurwy nędzy.
Frytka sie skarży, że są takie dni, kiedy nie ma co do garnka włożyc. Biedactwo!… Zostały mi dwie torebki brązowego ryżu HALINA, jakbys Frytko przechodziła z tragarzami nieopodal.
Ale zupełnie rozsmarowała mnie Amy Winehouse, kobieta, która budzi we mnie uczucia ambiwalentne: śpiewa jak anioł, ale wygląda jak COŚ BARDZO DZIWNEGO, jest chuda jak trup, cała w bliznach i tatuażach, z tyłu ma OGON, no i ten makijaz… Ale oto co powiedziała, odbierając nagrode za piosenkę roku:
“Trochę mam to wszystko w dupie. Dziękuję. To prawdziwy zaszczyt. Teraz pójdę się upić.”
Lubię Amy 🙂
Prawda. Amy spiewa niezle, ale za to nie chcialabym jej zobaczyc w srodku nocy pochylonej nad moim lozkiem. Ten makijaz ma taki.. upiorny. I te konczyny takie sinawo-pajakowate.
Uwielbiam Amy Winehouse, ale mnie w niej najbardziej wkurza,że jest rocznik 83.
No wlasnie mnie tez niesamowicie bawi, ze Kate jest na fali jakby niezaleznie od okolicznosci zewnetrznych. I ze ma taka dobra prase… I ze jej zdjecia sa w kazdej gazecie, no, moze w Independent nie widzialam, ale po to siegam tylko w ostatecznosci…
Baśka!
a co to jest “quest”?
bo ja nie wiem!
ps
kod: oeeha
jakoś takoś po hawajsku?
aloha!
to są jeszcze takie kobitki jak Amy?
chyba się zakocham…
Och, jej.. Jakoś tak lepiej człowiekowi na sercu :)))
też ją lubię