A wraz z wiosna szał ogrodnictwa opętał małych i dużych, i nawet Szczypawkę (która poluje na korzenie wyrywanych kępek trawy – można zdechnąć ze śmiechu). Wszyscy rzucili się grabić, wyrywac chwasty, podsypywac nawóz, siać, bronowac, zakładać rabaty…
Umówmy się, że wyrywanie chwastów i odskakiwanie do tyłu na widok wstrętnych szarych pająków, wyłażących spod ziemi, bycie kłutym przez namolne róże oraz szarpanie się z łaka polska pod kątem wygrabienia z niej starych liści i gałęzi to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej. Tygryski wolałyby w stosownym momencie wynurzyć się z leżaczkiem, książeczką, okularami na nosie i stosownym do pory dnia drinkiem (do godziny 12.00 w południe – tylko czysta whisky! Tak czytałam w angielskich książkach) i zalec sobie w tym kącie wspaniałego, bujnego ogrodu, który akurat wyda im się najbardziej atrakcyjny.
Nie ma jednak, że tak powiem, lekko. Istnieje związek przyczynowo – skutkowy pomiędzy nabyciem mieszanki „japoński ogród kwiatowy” a ukwiecona rabatą i niestety, jakże mi przykro, łącznikami bywają tak przykre incydenty, jak grabie i szpadel. Osobną kwestia pozostaje, czy w życiu damy powinien zaistnieć szpadel.
Takie miałam wczoraj przemyślenia, słaniając się ze szpadlem nad wijąca się rosówą.
N. kupił swietna książkę o kataklizmach (którą pewnie bym już przeczytała, tylko ze był tak piekny weekend, że dosłownie musieliśmy zrobic cos pożytecznego w ogrodzie!) z bardzo interesującymi teoriami na temat wygnięcia dinozaurów. Mnie osobiście najbardziej podobały się: o wypadaniu dysków, o psychozach samobójczych oraz o tym, że dinozaury wyginęły z powodu zatwardzenia.
A ja, jako gatunek, zaraz wyginę z powodu obciążenia pracą żmudna i niewdzięczną (choc Hanka ma faktycznie gorzej, tu jej musze oddac pałeczkę*, gdyby mnie atakowało 24 godziny na dobę biuro „znanego” „prezentera” z zarzutami typu JAK MOŻNA BYŁO ZAMIESCIC ZDJĘCIE Z ZAMKNIĘTYM OKIEM!!!!! – to chyba bym wzięła szpadel i…)
* kto ma pomysl, co można zrobić fajnego dysponując POTWORNĄ ilością bambusowych pałeczek jednorazowych, nowiutkich i nie uzywanych? Dom? Łódź? Statek kosmiczny? Piramidę Cheopsa? Centrum konferencyjne?…. Anybody?…
Zobaczymy wreszcie Szczypawkę zanim będzie dorosła? Prosimy…
Pałeczki przekaż.
Może przeakaż na cele dobroczynne.
Ratowania ginących gatunków rosówek.
Co miesiac jeden procent kolekcji. I niech sie Zieloni martwią.
nalezy je sprzedac za duze pieniadze.. nazywajac zabawka edukacyjna monessori, trzeba im tylko dorobic korytka:
http://www.adenamontessori.com/details.php?did=38
ja też się rzuciłam w wir ogrodnictwa. podlałam kwiaty w pracy. ale nie wiem czy się to liczy, bo to było w piątek.
bezwzględnie chatkę uciech w ogrodzie…
zapytaj w restauracji chińskiej czy mozesz za obiadek zapłacić pałeczkami 🙂
zrob nieregularnej wysokosci przegrode/plotek odgradzajacy rabaty od trawnika, taka fale(wiesz jedne wyzej drugie nizej wbite-tylko nie tak chaotycznie tylko regularna fala:)
urządzenie do pukania nagiego oblesnego grubasa 🙂
Tekst – miód na moje serce. Cha cha cha cha 🙂
Dzień dobry. Co to za książka, ta o kataklizmach? Oraz pytanie najważniejsze: mrówki wstały już?
“co można zrobić fajnego dysponując POTWORNĄ ilością bambusowych pałeczek jednorazowych, nowiutkich i nie uzywanych?”
tratwę kon-tiki? łódź ra? wieżę ajfla? budę dla psa – do przemielenia na kotlet, razem z psem? gustowną zasłonkę (z cyklu plastykowe koraliki na sznureczku)? rolety? na szczapki i zrobić zapałki? ew. podpałkę do kominka? bambus jest żółty i dobrze pływa – może żółtą łódź podwodną?
kontynuować?