Ważę jakieś tysiąc sześćset kilogramów. A wy?
Wśród prezentów dostałam bardzo piekna książkę. Zyciową. O siostrze dziewczynki chorej na białaczke promielocytową, która przez całe życie robi za magazyn części zamiennych dla ww. siostry i ma już tego dosyć i podaje cała rodzinę do sądu w momencie, kiedy zażyczyli sobie jej nerki. W tle trwa romans jej adwokata, chorego na padaczkę, oraz pięknej i seksownej pani kurator, która miała z nim kiedyś romans, ale pochodziła z nizin społecznych, a on – wprost przeciwnie, miał fundusz powierniczy. Żeby było już całkiem amerykańsko, to tatus obu sióstr jest strażakiem i astronomem – amatorem. Chyba nawet Janusz Leon by się nie powstydzil takiej fabuły, ani nie wymyślił lepszego zakończenia.
W poniedziałek, wróciwszy od teściów z obiadu, zastaliśmy Kota Frankensztaina, który siedział na dachu nad gankiem i wył w niebogłosy.
Z nas dwojga miękcejsze serce ma, o dziwo, mój mąż. Natychmiast schwycił drabinę i rzucił się ściągać kota z dachu. Kot zgrabnie przeskoczył na magnolię i tam zawisł, drąc ryja na cała okolicę. Drabina pod moim mężem trochę się złamała, a ja stałam w bezpiecznej odległości i składałam wnioski racjonalizatorskie: „Potrząśnij drzewem! Ja potrząsnę! Rzucę w niego kamieniem! Podać ci tego długiego kija?… Za kark go! Sam wlazł, niech sam złazi!” i tym podobne.
W końcu faktycznie zlazł sam.
A nie mówiłam.
A na północy Australii – plaga ropuch.
Być może z Hanną spędzimy Sylwestra na balu z Pudzianowskim. Nasi menedżerowie porozumiewają się w tej kwestii.
no skoro ta ksiązka taka dobra, to własnie kupiłam na merlinie. Jak skończe “Diabeł ubiera sie u Prady” i kryminał Szwai, akurat bedzie jak znalazł:)))) Pozdrawiam i życzę wszystkim dobrego Nowego Roku!!!!!!
BOG NAPRAWDE ISTNIEJE, na co niezbitym dowodem jest informacja z dzisiejszej internetowej gazety: “Zwierzę z szopki zaatakowało i pogryzło 9-latkę” Co prawda dowód byłby bardziej niezbity gdyby zamiast “pogryzło” stało “zagryzło” ale trudno, przeciez nie ma co wystrzelac sie ze wszystkich najlepszych gagów na raz, nie :))))Tak chcialam sie podzielic DOBRA NOWINA na Nowy Rok
czytałam tą książkę i BARDZO mi się podobała. Jedna z lepszych książek jak dla mnie :)))
http://www.pudzian.pl/images/sylwester2006.jpg
Oprócz Pudziana będzie jeszcze zimna płyta i 3/4 wódki ;-))
Te Święta coś zrobiły z moim apetytem, teraz zjadłabym wszystko, jestem ciągle najedzona i jednoczesnie wciąż mam na coś ochote, na coś co bylo w menu świątecznym, więc nieosiągalne te wszystkie domowe cudeńka. Zrozpaczona pogryzam migdały w czekoladzie i kupne atrapy tego co jadłam w Wigilię i kolejne dni. Ale jestem wzruszona, naprawde, bo bylo super. Mam na myśli strawę duchową także. ;-))))
Jestem niestrudzoną tropicielką amerykanizmu w filmach i książkach. Szczególnie lubię te, z których płynie przesłanie, że razem możemy wszystko, a prawda wyzwala. Czuję, że “Bez mojej zgody” baaardzo mi zasmakuje. Poczekam, aż biblioteka zakupi.
Seksowna pani kurator z nizin społecznych, to jest to! Nie było tam czasem wzmianki o tym, że ojczym ją molestował?
ja osobiscie uwazam,ze ta książka jest fantastyczna:) pozdrawiam:)
ooo, no to bardzo świąteczna lektura widzę ale może się przyda pod kątem sylwestrowych rozmów towarzyskich. Umięsnionym facetom trzeba ostrych wrażeń…
To ” Bez mojej zgody” Jodi Picoult. Bardzo mi się ta książka podobała, pozostałe tej autorki też.
słuchaj, jest problem z Pudzianem, bo powiedział, że jak nie masz na dachu odpowiedniej blachy, na której on mógłby polegać, to nie przyjdzie.
i na nic tłumaczenia, że spoko, załatwimy, że polegnie na klepisku. uparł się na blachę. co robimy?
a tak skoro już mówimy o zwierzętach to co z Florianem?? co u niego? przygotował jakieś kolędy na święta? 😉
czy on tam będzie aby ŚPIEWAŁ?!
Jako wielbicielka tego typu Wybitnych Powieści, bardzo proszę o tytuł 🙂
Wprawdzie nie ma seryjnych morderców, ale.
A ja jakieś tysiącsześćset kilogramów więcej niż przed świętami…. już nawet nie będę liczyła, ile faktycznie.
Jak obłożona grubą warstwą słoniny się czuję. A na brzuchu pod tą słoniną, to ktoś mi trzy Bridgestone’y założył, cholera…