Wigilia jakby za 3 dni.
Prezentów jakby nie mam.
Najgorsze, ze nie mam prezentów dla bachórków.
Dorosłym się jakos wytłumaczy (hmmmmmmm…), ale bachórkom? „Drogie dzieci! Ponieważ nie ma w tym roku śniegu, to Mikołaj nie dojechał, albowiem jeździ saniami. A teraz idźcie grzecznie zmówic paciorek i spać”.
A nie mam prezentów albowiem mój szef – któremu przekazałam otwarte zaproszenie jako pierwszego świadka w przypadku założenia przez mojego męża sprawy rozwodowej – wysłał mnie do Brukseli i znowu nie poszliśmy na zakupy.
Jak zwykle było przezabawnie.
Przez cały czwartek nie latały samoloty do Warszawy. Ten, na który mieliśmy bilety, był pierwszy tego dnia, w związku z czym tak napakowany, że chyba nawet w toalecie kogos posadzili. Miałam w tym wszystkim bardzo dużo szczęścia, ponieważ dostalam miejsce pomiędzy dwoma facetami, z których żaden nie śmierdział ani nie mlaskał przy jedzeniu. W dodatku prześwietlali mi buty w specjalnej maszynie (ale nie robiła PING, niestety, byłam zawiedziona) oraz pan mnie opieprzył za dezodorant w kulce, którego nie dałam innemu panu, żeby mi go zapakował do plastikowej torebki typu ziplock.
I ja mam pytanie: w jaki sposób pakowanie dezodorantów, kremów i innych mazideł w torebke plastikowa typu ziplock – całkowicie i w każdej chwili można ja otworzyc i zamknąć – ma zapobiegac zamachom. Niech mi ktos to przystępnie wytłumaczy. Ze niby co, jak będę zamierzała porwać samolot przy pomocy dezodorantu i zaczne go odpakowywać z plastikowej torebki z ziplockiem, to stewardesa akurat będzie miała czas, żeby mnie ogłuszyć?…
Dobra, koniec dygresji. Najgorsze jest to, ze bachórki chcą na gwiazdke pingwinki, których nie ma. SKOŃCZYŁY SIĘ. Oddelegowałam N., żeby wynegocjował jakas alternatywe dla pingwinków. NIE MA ALTERNATYWY. Dowiedzieliśmy się, ze mamy się nie przejmowac, bo „PINGWINKI SĄ WSZĘDZIE”.
Super. Zaraz poszukam pod dywanem.
Zasrane pingwinki.
To może kup jakieś kaczki (tych na pewno jest nadpodaż) i przemaluj???
Potwierdzam. Tu zawsze mamy czwartek -donderdag.
aaa! jeśli chodzi o czwartek i Belgię, to był chyba taki film “jeśli dziś czwartek, to jesteśmy w Belgii”, z czego należy wnioskować, że w Belgii jest zawsze czwartek
proste?
a może zamiast pingwinka wystarczyłoby, żeby ktoś zrobił małpę?
wystarczy wuja Raafa ściągnąć z białej wyspy na podchoinkę; kto wie – może nawet z tej okazji przemówiłby ludzkim głosem?
Pingwinki z happy Feet są w żarciu dla dzieci w KFC. Wczoraj widziałem. 4 do wyboru.
w Mc’Donaldsie – jak donosiła fachowa prasa – są gadżety z “Wpuszczonego w kanał”, więc nie wpuszczajcie Baśki w kanał z pigwinkami.
Za to sprawdzone źródło (i wiem, co mówię, bo mam pingwinki w domu) to Cinema City. Wystarczy zestaw popcorn + cola, na którą nadziany jest pingwinek.
tak więc spoko. teraz jeszcze tylko trzeba znaleźć przepis na dwanaście wigilijnych potraw z popcornu 😉
też się zastanawiałam cóz to za pingwinki, do czasu commentu o McDonald’sie. Czyżby to te pingwnki z Happy Feet? i one są wszędzie? 😐 i są aż tak pragnione przez dzieci?
jak przeczytałam o tych pingwinkach, to jedyne skojarzenie przytargalo mi na myśl wierszyk, głupawy trochę, że niby świąteczny, na który ostatnio trafiłam na necie:
Błyszcząca choinka
Zasiadła rodzinka
Gotuje się szynka
Nie mamy pingwinka!!!
Upadła choinka
Spaliła się szynka
Zatruta rodzinka
Wciąż nie ma pingwinka!!!
A w McDonald’s szukaliście? Wprawdzie musielibyście potem jakos zutylizować taką liczbę Happy Meali, jak liczba bachórków, ale czego sie nie robi dla dziecka 🙂
kurde nooooo, jakie pingwinki?????/
Dopiero teraz się dowiedziałyście, że Bruksela lezy w innej strefie czasowej? No, no.
Wlasnie. Change ma racje. Tez w nerwa wpadlam.
tak tylko pytam, bo ostatnio mam poważne problemy z odnalezieniem się w czasie i przestrzeni. nawet bardziej w czasie…
skoro przez CAŁY CZWARTEK nie latały samoloty, to… jaki my kurna mamy dziś dzień? 😉