O ŁAGODNYCH KOSMITACH I OPĘTANIU

Nie no, CO WY. OCZYWIŚCIE, że nigdy w zyciu nie byłam w takiej sytuacji, a temat był całkowicie, ale to CAŁ KO WI CIE wymyslony, sytuacja hipotetyczna i nigdy nie miała miejsca ni nie przytrafiła się zadnej ze znanych mi osób. TAK PO PROSTU byłam akademicko ciekawa. HI PO TE TY CZNIE. Absolutnie hipotetycznie.

Natomiast z tematów mało hipotetycznych, a bardzo realistycznych, to N. opętały GRZYBY.
Co wyjdzie z domu – nieważne, czy na cały dzień do Elbląga, czy na pięc minut na podwórko – to wraca z WIELKIM WOREM GRZYBÓW. Nie może przejść spokojnie obok handlarza grzybami, w dodatku zupełnie nie można się z nim porozumieć, kiedy stoi blisko grzybów – oczy ma puste i szkliste i widzi tylko grzyby. GRZYYYYYYYYBYYYYYYYY…

Lubie grzyby, nie przeczę.
JEŚC.
Lubię je jeść.

Lubię je też jako gatunek, bo sa takie zagadkowe – nie wiadomo, czy to zwierzę, czy roślina, a właściwie ani jedno, ani drugie, wiec pewnie przybysze z Kosmosu (a ja lubię przybyszy z Kosmosu – za wyjątkiem tych, z których cieknie kwas). W dodatku – niektóre sa trujące, a niektóre nie, i do końca nie wiedomo, które sa jakie (na przykład, jak byłam mała, to olszówki były jadalne i zjadłam ich wielkie mnóstwo, po czym okazało się, że sa trujące).

Czyli ogólnie rzecz biorąc, mam do grzybów wiele sympatii, pod warunkiem jednakowoż, gdy są a) w atlasie, b) w słoiku, w pierogach lub na talerzu.

Na tych przejawach jednakowoż moja sympatia do grzybów się kończy.

NIE LUBIE GRZYBÓW ZBIERAC, bo po prostu ich nie widzę. Grzybobranie dla osoby z wadą wzroku kończy się potworna frustracją. Nie lubie grzybów czyścic i obierać, bo to nudne, w dodatku można trafic na robaka (fleeeeeeee). Nie lubie grzybów przyrządzać, bo nie mam do tego serca ani zdolności, i wole zostawić to osobom lepiej wykwalifikowanym.

W związku z powyższym grzyby ląduja u babci (która jeszcze ze 3 worki grzybów i się nas wyrzeknie), która pakuje je do słoiczków, a co większe kapcie każe nam suszyć w piekarniku.

I oto jak wygląda moje zycie od ładnych paru dni: opętany przez grzyby mąż (przybysze z Kosmosu, przypominam, MOŻE JEDNAK NIE TACY NIEWINNI jak by się zdawało), szumiacy piekarnik i zapach grzybów w całym mieszkaniu. I wydłużający się rządek słoików z zamarynowanymi kosmitami.

I trzy koty w rządku na ścieżce przed drzwiami, kołyszące się łagodnie jak wodorosty.

0 Replies to “O ŁAGODNYCH KOSMITACH I OPĘTANIU”

  1. a ja dzisiaj jadę na grzyby :)))
    i zamierzam uzbierac 10kg borowików, co by je później ususzyć i sprzedać 700zł/kg :)))
    taki mam plan, o! :))))))))

  2. opowiem wam historię prosto z życia. którą mi opowiedziano w ramach wykładu na medycynie sądowej. w latach 80-tych był se bardzo bogaty chłop. bogaty był, bo uprawiał pieczarki. chciwy był, żył tylko tymi pieczarkami, więc żona poszła mu precz. a on dalej se uprawiał. chłop dostał zawału, albo wylewu, albo innego udaru w pieczarkarni(jak kto woli w pieczarze. tam padł i przeleżał se jakieś 3 dni. w końcu kontrahenci zauważyli, że chłopa nie ma i powiadomili policję. i policja w pierwszym odruchu chłopa nie znalazła, nawet wystawiła mu list, że poszukiwany. po jakimś czasie policja pomyslała se, że chłopa ktoś rąbnął i zakopał w ogródku. więc zaczęli przekopywać okoliczną glebę. no i jakoś tym tropem wyszło na jaw, że chłop padł w pieczarze, zaś porosły go pieczarki.niewielkie były, ale zawsze to pieczarki.

  3. Ja też nie lubię jeść, nie lubię zbierać, a najbardziej nie lubię mojego brata zbieracza, który przynosi do domu tony… i idzie grać na kompie…

  4. uwielbiam zbierac grzyby, chociaz ciezko mi cos znalezc gdyz slepawa jestem, i kocham zapach grzybow suszacych sie w piekarniku. tym razem nie znajdziesz u mnie zrozumienia 🙂

  5. Baśka, dawaj te grzyby do mnie 😉 Sama dziś przytargałam z puszczy 2 wory grzybów 😉 Zara idę je obierać, przygotowywać do suszenia i odgotowania.

    Dziś się dowiedziałam, że opieńka jest też trująca. A całe dzieciństwo jadłam. Podobno jakaś toksyna z niej odkłada się w wątrobie. No czego to ludzie nie wygrzebią w tej akademii medycznej, noo.

  6. Po Czernobylu na pracowni fizycznej używało się kawałków grzyba, zamiast trzymanych w szafie pancernej radioaktywnych próbek. Bo grzyby promieniowały znacznie mocniej i wyraźniej, więc ćwiczenia wychodziły bez problemu. Będą tak jeszcze “świeciły” bardzo dłuuugo.
    Od tej pory grzybów nie jadam.

  7. o tak, mnie też się z hatifnatami skojarzyło ^^

    A co do uzupełniania w kwestii grzybowej spólki to nadaje się do was moja osobista matka. Nienawidzi zbierac grzybów [ja lubie zbierac i jeść. obierac tylko maslaki innych nie]. nie lubi ich jeść przesadnie. Ale domaga się całych koszów grzybów żeby sobie POOBIERAĆ. Chore, co?

  8. Uwielbiam zbierać grzyby i jeść grzyby. Mój numer jeden to zielonka. Marynowana. Mniam 🙂

    Te koty kolyszace sie na sciezce mnie zabily, bo gdzies tam gleboko w podswiadomosci mam wyniesione z dziecinstwa i zakodowane, ze jesli cos sie w liczbie mnogiej kolysze na sciezce, to moga byc to tylko HATIFNATY. Wiec zobaczyłam na tej ścieżce nie koty, tylko hatifnaty, ale z trójkątnymi uszami, wasami i obleczone futrem. 😀
    Gdzie przyjmuje najbliższy psychiatra?

  9. autorytatywnie stwierdzam, że najsmaczniejszym grzybem, jaki istnieje jest smażona kania. zaraz za nią (o czubek kapelutka) jest rydz, prosto z blachy i delikatnie posolony.

    więcej grzybów nie pamiętam…

  10. 1. nie lubię grzybów zbierać
    2. nie lubię grzybów czyścić/marynować/suszyć
    3. nie lubię grzybów jeść
    4. mam męża, który uwielbia jeść i zbierać grzyby.
    Czy widać w tunelu jakieś światełko kompromisu?

  11. Sis, tylko nie daj sobie wmówić, że twój kierunek nie jest jedynym słusznym 😉

    Barbarella, mam propozycję: jeśli tak się boisz tych kosmitów w słoiczkach, stojących na półce u ciebie, to może wyślij je do mnie? Adres w mailu podam. Przy moich umiejętnościach killowania ufoków Mulder i Scully wysiadają, wierz mi 😀

  12. tak, tak, pamiętamy koty się kołyszą w rytm “kumbaya” 🙂

    a ja strasznie bym chciała jajecznicę na kurkach. Kurki to też grzyby nie?

  13. mam tak samo, tyle ze nie lubie grzybow jesc, no chyba ze grzyb jest tak ZAKAMUFLOWANY, ze go nie widze w jego grzybowym ksztalcie (w pierogach np)

    i nienawidze, NIE ZNOSZE zapachu suszacych sie grzybow. mam mdlosci na samo jego wspomnienie.

    dodam, ze za chwile wybieram sie na uroczy urlop, gdzie jedna z wiekszych atrakcji ma byc wlasnie ZBIERANIE GRZYBOW

    kiedys na moich urlopach do atrakcji zaliczalo sie tanczenie polnago na barze, wzglednie popijanie drinkow z palemkom i nakladanie szostej warstwy filtra ochronnego oraz wypatrywanie zza okularow slonecznych co atrakcyjniejszych plazowych towarow.

    nie jestem pewna czy ewoluuje w slusznym kierunku…

  14. gotować/smażyć/dusić tudzież przetwarzać na marynowane jak najbardziej i z chęcią, ale obierać za cholerę, bo okulary mam do chrzanu i nijak bym nie dał rady ew. robactwa się pozbyć

  15. No to jeszcze musimy dokoptować kogoś, kto lubi grzyby gotować/smażyć/dusić i mamy komplet.
    Bo ja dla odmiany lubię ZBIERAĆ, jeść już mniej.

  16. jak by to ująć… zdaje się, że coś Pani zostało z tych ton zjedzonych trujących-nietrujących olszówek…
    ale to tylko taka refleksja, nie mająca mocy diagnozy

  17. Sesz, mozemy załozyc całkiem prosperujące DŻOJN WENCZER 🙂
    Musimy jeszcze tylko znaleźć ogniwo posrednie, ktore by te grzyby wyczyściło i wsadziło do słoikow… bo babcia, czuje, niedługo mi sie zbuntuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*