(wszyscy o meczu, to ja o łace, bo mecz przegramy pięć do jaja, nie ma się co łudzic)
Jest tak, ze mamy łake polską.
Miedzy ścieżkami przed domem został nam taki trójkątny kawałek gleby i był dylemat, co tam zrobic.
Klomby i rabaty z kwieciem? Po moim trupie.
Trawnik? Będzie monotonnie.
Krzewy? Niee, rozrosną się i będzie kijowo.
No to N. wymyślił ŁAKE POLSKĄ. Sprowadził nasiona z instrukcja obsługi, posiał i czekamy.
Początki były trudne. Każdy, kto do nas przychodził, stwierdzał „O, ale ten trawnik to macie STRASZNIE ZACHWASZCZONY” i leciał wyrywać. Pewna ciocia to już nawet rozpoczęła pielenie z jednego rogu, dobrze, ze mój ojciec przytomnie ja odciągnął, bo byłby kęsim jak nic.
W etapie drugim łaka polska sięgała do pół łydki i składała się z zamotanych zielonych krzaczorów. Patrzyliśmy na to bezradnie i porównywaliśmy z łakami w stanie dzikim, które jakby wydawały się nam bardziej… PŁASKIE. A to u nas wyszło takie bujne, nastroszone, wąsate, czepliwe i agresywne. Ponadto, wysiało się jakoś łaciato i np. tam i sam mamy kępkę ŻYTA. Normalne ludzkie zyto. Już się nawet wykłosiło. I tak na zmiane – tu chaszcze, a tu jakies patyki.
Az tu pewnego dnia…
Otucha wlała się do mojego serca, ponieważ pojawiły się chabry, maki i rumianki.
Tak po prostu, z dnia na dzien. Nieśmiało zakwitły, po kilka sztuk – ale widać, ze będzie tego wiecej, zwłaszcza maków. Owszem, nadal dużo jest tego zielonego z wąsami, ale tez jakos złagodniało i obsypało się fioletowymi kwiatuszkami. Chyba zaczynam WIERZYC W ŁĄKĘ i nawet tak sobie mysle, ze dosiałabym trochę łubinu. Co? Łubin jest fajny. I koniczyny, tej dużej. Tak ze dwie kępki.
A pięc do jaja dostaniemy dzisiaj jak nic.
…”to jakby już nie drób…”
.
z ptactwa drobiowego to toleruję jedynie zwłoki indycze, kacze i gęsie
to, co gdacze, to jakby już nie drób…
rzuć ta jakim ziarnem choć!
ja – sobie i inwentarzowi
to kto gotuje? i komu?
[znowu marchewka? tjaa, a kij w kącie stoi]
ma być gotowana na krótko czy parzona?
[hmm, to jak z metoda na role a la Wilhelmi “przypierdolić, odpuścić”?]
oczywiscie, że poszatkowanej! toż im mniej babraniny, tym lepiej 😉
poszatkowanej czy w całości?
i to niby są taj/niki? czajniki raczej.
to może ja poproszę główkę kapusty
w pas dętkę z ciągnika ursus (r. prod. 1955), pod policzki po pół kilo waty i będzie
tjaa…
ale na a la Brando, to Wasc Wasc duzo waty i krówek?
na Yula brakuje mi łysej pały, a golil jeji nie będę, zaś do Eastwooda to mię daleko…
a nie mógłbyś a la Yul Brunner? albo [bardziej w temacie] a la Clint Eastwood?
a la Brando M.? u la la! chapeau bas! don PADRONE!
tjaa… a może ja… jak ta cudna Beretta 92 FS KaBeBe? hę? i mnię tylko czołgiem można?!
donja marachuenjo… a już myszlałem, żeś prawdziwa pezzonavante, prawdziwa kaliber .90…
buhaha ;))))))))))
HILFEEEEE!
niech mnie ktoś dobije! może być kapustą!
otwieram stagan warzywny w tzw. paszczęce vel żabie, wszelkie propozycje od kapust kierować pod wskazanym adresem
OBWIESZCZENIE.
POTRZEBNA KAPUSTA.
PILNIE.
NAJLEPIEJ OD RAZU DWIE.
Niech rozsądzi nas kapusta!
Co, kapusta?! Głowa pusta?!
“Nie bądź dla mnie taka wielka!
Odpowiada jej Brukselka.”
Lecz pietruszka – z tą jest gorzej:
Blada, chuda, spać nie może…
“Może pan się o mnie oprze,
Pan tak WIĘDNIE, panie Koprze.”
marchewkom nasze zdecydowane NIE!
“…naraz słychać głos Fasoli:
– Gdzie się pan/i tu gramoli?!
– Widzieliście, jaka/i krewka/i!
Zaperzyła się Marchewka.”
a to feler – westchnął seler…
tyż prowda!
“Moi drodzy, po co kłótnie, Po co wasze swary głupie, Wnet i tak zginiemy w zupie!”
.
“sorki, że papatki, ale hejka”
ech… i wierzyć chciałabym, że Waść czynisz to samo.
oj, myliłam sie [nie o czytanie miedzy wierszami idzie], nu żal. otwartym tekstem: żegnam.
ze względów nie tylko dla mię oczywistych nie da rady otwartym textem…
zatem czytaj waśćka między wierszami, czytaj dokładnie…
rzecz jasna, że pozostanę!!
a spać pójdę, kiedy sama uznam, że chcę! ;PPP i basta!
PS okular Waść załóż! ;D
pozostańmy więc każde przy swojem zdaniu…
spać! a ja tam sobie jeszcze swoje cudeńka porzeźbię i swojemi ścieżkami pochodzę
tjaa… a Ty acan oczywiscie wiesz NAJLEPIEJ, czy ja sie przyjrzałam dokładnie, czy niedokładnie?
ech… ponoć śmiech to zdrowie – przyda się Waści – zatem go życzę.
a ja… na dzisiaj TO JUZ MAM TO… i DOSYC. Organicznie. Kropka. Bez i.
znaczy żeś waśćka niedokładnie się milusio-i-fajniusio przyjrzała
a ja – szczerze mówiąc – mam z tego niezły ubaw
ps
a infantylizmu i ja nie znoszę
organicznie 😛
TO NADAL, NAD WYRAZ, NIE NA TEN TEMAT.
ech!… a ja myslałam, że Ty taki mundryńki, a tu klapa! [jeszcze nie ta od klopa]
…nu żal. Czyżby to już ta różnica pokoleń? czy cóś? brak tzw. nici porozumienia? czy po prostu niż? a może sennyś już Waść?
Zatem tłumaczyć? tłumaczę!
[nienawidzę tego] a zatem: nie znosze infantylizmu [i mogę!] w wydaniu co po niektórych i np. w takim kontekscie pt. “jakiś czacik” bleeee, i własnie dlatego [dla KONTRASTU!] odniosłam sie do QLTOWEGO bloga! //milusio-i-fajniusio.blog.pl/ OT WSIO.
PS Już “waćpanno” przestało ładnie brzmieć? wiatry kierunek zmieniły? tja…
Dzieki, za to, że Wasc mnie tak “wysoko” oceniasz.
Stosunkowo udanej nocy zycze.
a jak najbardziej – milusio-i-fajniusio jest blog qltowy, proszę pani 😉
tjaa… nad wyraz nie na TEN temat.
coś słabo u waćpani z edukacją historii blogowej… słabo nad wyraz… proponuję się podciągnąć!
zaraz tam “czacik”! 😛 [wrrr, te zdrobnienia! :/]
a to – http://milusio-i-fajniusio.blog.pl/ – widzieli?
Prorok jaki czy co? ;P
ojezu.
jakiś czacik tu, widze, powstał 😀
No weź noooo! a czy ja cosik mówiła? skądże! ja milcze jak grób! to pewnie jakieś echo było… ;
hahaha, obsypany kruszkonką? toż to musi być cudny widok! ;D
Jestem ZA dwoma. zji sie, zji. Nawet trzy!;D
a’propos gnieciucha, tzw. kruchego, to naprawdę jest pyszności, szkoda, że nie umiem, 😛 ale jest ktoś kto robi przepyszne! mniami! szkoda, ze daleko mieszka 🙁 ech… [no i na wspomnienia mnie wzieło]
proponuję upiec dwa – i tak się zji ;o)
a propos zakalec – jednakowoż tzw. gnieciuch tzn. drożdżowe, co wszyło jak kruche jest pyszności, a znałem tylko dwie osoby, które potrafiły coś takiego upiec… niestety jedna już powiększyła grono aniołków, a druga raczej do współpracy na tym polu nieskora…
zaraz, zaraz! [bo zdurniałam już, nie po raz pierwszy] jakowaś nieścisłość sie wkradła! TO KTO W KOŃCU PIECZE TEN PLACEK?? hę?
gdzież bym śmiała oskarżac Waści o zakalec! [zakalec to tylko kupny!] i oceniać tak bez konsumcji?
co do żyrafy [jętki jednodniówki raczej] – to już chyba “szkoda prądu” 🙂
fakt, ŻENUA.
No weź no! Nie podpuszczajże iziego! przecie to świr, i na dodatek niebezpieczny; wpadnie z bejzbolem, a jeszcze i towarzystwo za sobą przyciągnie szemrane bardziej.
Dopiero by zadyma była, bo w środkach to on nie przebiera, bo “sauvage bidel prosto z las” z niego jest.
mościa panno! ja sobie idę wypraszać! ja nie piekę zakalców! nawet po ciemku i po pijaku! i nawet wtedy, kiedy kruszonki jest grubo na palec!
cały sekret w tem, żeby posampierwprzód ciasto porządnie wyrosło ;o)
wydaje się mię, że masz panna racją, ale na to już nic nie poradzim – sądząc z zasobu słów i budowy zdań mamy do czynienia z osobnikiem dojrzałym wiekowo, aczkolwiek niekoniecznie emocjonalnie i mentalnie, ale to już szczegół…
żenua – jak mawiał ongi kabebe
nie pomoże już nic
nic się nie zmieni…
ino bedzie, powiadom Wasci, bedzie duzo tej kruszonki, inaczy być nie może! 🙂
zakalca nie jadam! 😀
lać! ;DDD
oczom nie wierzę!! ;D no cóż, nie wszystkim jest dana umiejętność czytania ze zrozumieniem ;D a co dopiero między wierszami! ;P
hmm, a może by tak wysłać go na jakiś kurs czytania ze zrozumieniem? co Wasc sadzisz o tem? tak, wiem, wiem… NIC TO NIE POMOŻE.
Swieta racja! kac polski, na dodatek niedouczony, aż huczy! bleeee
ZERO ŚWIADOMOŚĆI w temacie, ZERO.
Oj, prawdaż. Żenujące.
lać?!
żeby on miał tylko rozdwojenie, to by dobrze było…
Dobra, kończę – nie będę karmił Trolla (sernikiem)
Pozdrawiam.
Masz rozdwojenie jaźni?
Manię wielkości?
To TY napisałem wspomniany cytat.
wszelkie podania o zapożyczenia kierować do Chrabjego
zapewne odmówi (stara pierdoła), ale próbować warto
ino, żeby kruszonki było dużo, alibo i jeszcze więcej
a nie tak po cukiernianemu – troszku na metr kwadratowy ciasta ;o)
mościa panno! leczenie objawowe, ni też standardowy madagaskar nie pomogą kacem polskim, na dodatek niedouczonym aż huczy
zero świadomości w temacie, zero, powiadam pannie
aż żenujące, nieprawdaż?
sernik rulez? a jak najbardziej!
oj, istnieją, istnieją… nu żal… ale może kiedyś wyginą? ;D
a tymczasem zastosuję leczenie objawowe, bo innego sposobu nie widzę, o!
permanentnie SERNIK i nawet może być posypany pudrem 😉 [a moze kawałek ciasta ze śliwkami? ;P]
Hmm.. hmm… stetryczenie? To coś nowego.
Śledzennictwo?
Bzik?
Pierdolec narodowy?
Zyrafa? (!)
Głupota?
Chamstwo?
Może to któreś z was jakoś uzasadnić?
Inwektywy najlepszym argumentem w dyskusji, co?
Cóż, skoro brakuje innych argumentów…
Rozumiem to, ale nie popieram.
P.S.
Czy mogę zapożyczyć zwrot “wydawało się mię to”?
Bardzo mi przypadł do gustu.
sądzę, że to wszystkoe dokładnie bziki i pierdolce narodowe zuzammen do kupy w jeden organizm wpakowane
choć – jak dotąd – wydawało się mię to niemożliwe, jednak takie żyrafy istnieją…
sernik nieodmiennie wiedeński i bez polewy
z racji niedzieli posypany cukrem pudrem
PATRONIE chylę czoła, święta racja, święta :)jakie to szczescie, że BRAK HUMORU, głupota, chamstwo i galopujące stetryczenie itp. nie są zaraźliwe, uff!
Czy czasem nie jest TO jakas zmutowana odmiana dyskopoliozy? Co o tem Wasc sadzisz? 🙂 Chyba zastosuje leczenie objawowe. 🙂
PS Kawa + sernik do łóżka. 😉 [aż go skręci ;PPP ale i tak nic nie pojmie] :)))
buhahaha ;)))
zadziwiłam sie, ale tylko na ułamek sekundy, bo bardziej TE WYPOCINY mnie rozbawiły, aniżeli obraziły ;D i chyba żal mi troche “pana”, “panie ciekawski”, bo jednak smutny z ciebie “człowiek” [zbyt godnie brzmi, zatem cudzysłów i małe litery]… Filtruj ty sobie dalej, w tej swojej wielkiej rzadowej firmie i juz sie tutaj bardziej nie pogrązaj.
A tak na marginesie, to nie sadze, ze cos pojmiesz ogladajac South Park, strata czasu, lepiej rob dalej to, co [jak sie okazuje] umiesz najlepiej.;D
a jednak to szczęście, że upierdliwość, śledziennictwo, stetryczenie i absolutny brak poczucia humoru nie są zaraźliwe…
W myśl definicji którą podała Barbarella w poprzedniej notce:
“Generalnie /South Park/jest to serial o niezmierzonej ludzkiej głupocie.
I proba odpowiedzi na pytanie, jak w dobie wszechorgajniającego debilizmu zachowac rozsądek.”
to tutaj dzieki PATRONOWI i macrauchenii mamy South Park LIVE!
macrauchenia:
“(…)a gdyby były podane do łóżka, to(…)
Zdesperowana do tego stopnia, że tutaj musisz zapraszać na kolację ze śniadaniem?
i się bardzo dobrze, że narobiło, bo jakoś to dawne caszy przypomina, kiedy to na wysokości 12 komentarza zaczyanli się rozmowy nie kontrolowane 😉
baśka nic naprzeciw nie będize mniała – jak ją znam, a jak będzie, to opieprzy 😉
…bo wiesz, tak jakoś wyszło…że aż się tyle tego narobiło… samo wyszło, PATRON prawda? no nie bądz Felicjan, powiedz coś ;P Baśka, [mogę tak do Ciebie mówić?] tylko… ja Ciebie prosze, Ty sie nie denerwuj. Podać jakąś melisę? 😉 bo pewnie jeszcze nie wyrosła na łące. ;P
A w temacie ŁĄKI POLSKIEJ, to (jak dla mnie też) łubin jest fajny.
pozdr, i nie/obiecuje poprawy [no już tak mam, to po co bede cyganic i obiecywac? prawda? ;D]
http://www.smog.pl/wideo/1278/piosenki_z_filmu_south_park/
E N J O Y!!!
mor/ze być! może 😉 nawet skręcona z cukrem może być! mniami! ;D i…ten tego… “na noc” też może być? 😉
a gdyby były podane do łóżka, to… ;PPP [okej, okej, już nic nie mówię]
A melania, to ten…aufas wygląda jak elmo z ulicy sezamkowej :]
ale śmietana nie zbita, bo nie lubjeję, ino skręcona godnie z cukrem
mor-ze być?
oj… to z moja koncentracją cos dzisiaj nie tak, to ja może do tego sernika lecytyny dodam. ;D
Truskawek też z chęcią podjem. ;P Smacznego zatem. 😉
pani macrauchenio!
chybione w znaczeniu, że i tak pojmą jeno ci, co poradzą pojąć
zatem jakby w luft poszli
taka bardziej para w gwizdek, niestety – szkoda pani fatygi, jak słowo honoru
leppiej konsumuj pani serniczka, ja zasię po truskawki ze śmietaną sięgnę ;o)
;DDD
Ano nie ma… racja.
“śnięte słowa
ino chybione” ?? chybione? nosz nieeeeeeeee…
Panie Patron, wez Pan cos na koncentracje! ;PPP nie zauwazyłes Wasc aluzyji 🙁
Napisac “ubek” miałam? toż nie przystoi damie ;PPP
A i Wasci swiete słowa, że “ze śledziennictwa się jeszcze nikt nie wyleczył”
Dajcie spokój, kolejny nieuprzejmy chłopczyk z gorącą głową, nie ma czym sobie głowy zaprzątać.
Taki kawał przed chwilą usłyszałem, może jeszcze nie znacie:
Pyta Kaczyńskiego (tego z pieprzykiem) Juszczenko, albo jakis inny WAŁ, który go przyjmuje:
– Panie Prezydencie, dlaczego Pan tę swoją szkaradę wszędzie ze sobą zabiera? Wstyd to
i poruta.
– Ano wyjścia mam tylko dwa, albo ją zabierać, albo pocałować na “do widzenia”.
śnięte słowa, pani macrauchenio, śnięte słowa
ino chybione – ze śledziennictwa się jeszcze nikt nie wyleczył
oj, “Panie Ciekawski”, Tobie o ten SERNIK chodzi? ;P że nie poczestowali? i… że Ty taki samotny? juz od piaskownicy tak? i nic tylko filtrowac zostało… ech ;P
bym się w pas kłaniał, jakby mnie sam kebebe rozmową zaszczycił, a nie ujadał jako ten ratlerek ze smyczy przypadkiem spuszczony ;o))
Adwokat Baśki się odezwał?
Jakoś strona do której link Baśka umieściła nie powala mnie ani treścią ani wyglądem (to tak na marginesie)
Sądzisz, że jak tylko ktoś jest w – jak to nazwałeś – “linkownicy” to może na blogu prowadzić w komentarzach po prostu rozmowę?
Mi to nie przeszkadza, jeżeli Baśce też nie to jest git.
Z mojej strony EOT.
Panie ciekawski, a co to za problem ominąć wzrokiem, hę? Niektórym wolno tutaj więcej, jak w (realnym) życiu. PATRONEM autorka sama Chrabjego ochrzciła, wiedziała, co robi i dlaczego :-).
Dobra rada: czasami warto obejrzeć sobie linkownicę, zanim sie zacznie ludzi na cudzym blogu czepiać.
toz napisałam SMACZNEGO ;D
…czyz nie sa TO TYLKO i… ZALEDWIE virtualia?
“czemu nie? czemu tak?” ;P
upiec mógłbym, czemu nie?
ale i czemu tak?
pozostaje pozostać na virtualiach
ale i tak smacznego
hmm… nie upieczesz?!… nu żal… ale z Widnia tez dobry bedzie!
SMACZNEGO!
nie, skąd! sprowadzę z Widnia! eXtrapocztą!
mniaaaaamiiii! aż się oblizałam! :))
sam upieczesz? ;P
nie ma sprawy – ale tylko wiedeński
na żadnym tam kruchym spodzie! i bez żadnego polewania czekuladą!
buhahaha ;))))))))))))
…to ja poproszę SERNIK!!
wredne z urodzenia (na śliwie), wykształcenia (na śliwkach), programu (śliwkowego) i ideologii (śliwkowej)
a na dokładkę placek drożdżowy ze śliwkami i obowiązkową kruszonką! ot co!
…a Ty nie echaj, nie lamentuj i KOBIET na pomoc nie wzywaj! sam nie podołasz? [no tak, jak nie mamusia, to inna Kobieta musi pomagac?] ;PPP
Ech…
Baśka, RATUJ…
“widziała Pani mojego Syna?”… ło matko!
no nieee… ależ TO PATRONUJACE NAM [nie mnie ;P] wredne jest, noosz!
wij się wije – jak już
śliwkowe powidła ze śliwkowym dżemem a do tego śliwki w czekuladzie sowicie podlane śliwowicą
oczywiście łącką!
;D oj robi… az mnie… globus od tego łapie ;)))
błagam, tylko nie śliwka i nie dzisiaj, tylko nie ONA, juz nieeeee ;PPP
no ba nie tylko się wije ale jeszcze uniki i zwody jakoweś robi… taaak mocium panie, wpadłeś jak śliwka przysłowiowa (swoją drogą co mię tak na przysłowia dzisiaj…) 🙂
ale sie wije… ;P
eee… przepraszam… się nie nazywam Kurski
a i póki co wody tak nie wysokie, żeby do mię mieli docierać, bez coż i jakby brzytew mi niepotrzebna
chiba, żebym się na poziomki wybierał
uo święci patroni 😉 przeca PATRON jak nic oczy nam mydli heklowaniem, dzieweczkami itd… to tylko taki chwyt reklamowy czy cuś, bo jak to mówią tonący i brzytwy się chwyta 🙂
…sluchaj dzieweczko, ona nie słucha…
“dziewczynka”? ;D mow mnie tak jeszcze, mow, mow ;P
…to na to heklowanie, to pewnie juz nie mam co czekac?
a niech się nie koleguje, a co mię tam, dziewczynce?
co to ja jej mam mówić, co ona ma robić? niech się mamusi słucha leppiej
sie oburzyła, a co?! miała ku temu wszelkie prawo! o!
a i pewnie, ze z “pierwszym lepszym” nie nalezy NIC, tym bardziej sie ZA/kolegowac ;P
…a juz “z ulicy” to mamusia nie kazała! ;D
się oburzyła na “panią koleżankę”, to i cofam!
ma rację – się nie należy kolegować z pierwszym lepszym z ulicy 😛
…mhmmrraauuuu!
cofam! cofam!!!
“Nie. Żebym sie czepiał.”
Nie, żebym się czepiał…
Ale czy GG albo inny komunikator, ostatecznie e-mail (filtrowany przez adresy – tu ukłon do Patrona) jest lepszy na takie pogaduchy?
a mnie ruszyło! /a – “pani koleżanko”/ jeszcze nie omszałam, pewnie dlatego…
omszałego kamienia mało co ruszy…
aaaa i dzieki za linka, moze tez skorzystam.
qlu? przy galopującym pms’ie? ech! te chłopy!
dobra! sama pojde! jak trzeba bedzie to pojde! i bede rzucac, czym sie da!
…ech, po “pani koleżanko” wnioskuje, że ruszyło… i do dogłebnie, ale oby nie do samej kości… nie było to moim zamiarem.
jajkami to ona sobie może sama rzucać; też coś!
qlowy? eeetam… stary zgred z perspektywami na rychły http://www.navimoryachting.pl/pogrzeb.html
zero qlu w tym, pani koleżanko
taaaaa… i moze mysli, ze TAKI CoolowyDziadek z Niego! ;P i ze niby TO, tak zamiast starej, dobrej, kapitanskiej fajki, tak?
obsmiałam siemmmm jak norka! ;D
zaraz tam zadziwiająco!
ale jak bedziesz rzucał, to ja sie tez pisze, porzucałabym [moge nawet jajakami!]… no chyba, ze mnie nie wezmiesz…
a może by tak… tjaa… dosiać troszku konopii? indyjskich skądinąd?
a nie? jasne, że tak!
i zdaje się, że się porzuca, bo caszy takie nastali…
Żyto rośnie naprzeciwko GUSU, pomiędzy przystankami tramwajowymi, poletko polskie…
marzy sie? stare “dobre” czasy? porzucałoby sie?
To z wąsami to wyka ptasia – o ile mnie pamięć nie myli 😉 – jak kwitnie, to wygląda IMHO nieźle – taki dywan
cegłami? czy brukowcami?
Bedziesz miała CO i CZYM rzucac jutro na procesji! ;PPP
No i rumianek! Koniecznie!
łubin?
a nie ogabią ciebie?
z łubinu?
9:4.
łąka fajna, łubin też 🙂
koniecznie łubin.
i krowa.
w końcu na łące są jakieś krowy!
a ten mak aby zakontraktowany i zgłoszony gdzie trzeba?
to ja juz sobie zwizualizowalam taka oto fotke Barbarelli:
“Na głowie kwietny ma wianek, w ręku zielony badylek
A przed nią bierzy baranek
A nad nią lata motylek ”
Baska, czekamy 🙂
Budziet jak zakwitnie.
przydałoby się jeszcze jakieś zdjęcie tej łąki polskiej, skoro już o potrzebach mowa
ale wypas
Przydałyby się jeszcze jakies graty.
Łąka mi się bardzo podoba, z opisu. 🙂 Przydałby się jeszcze jakiś motyl. 🙂
Uwazajcie na te maki. Lepiej zeby nie bylo ich za duzo. Ministrowie od ministerstw silowych czuwaja….
łąka to prababka murawy,czyli też jakby o piłce było 🙂 nasi pieknie by wyglądali w takiej łące -murawie, jako te maki czerwone, co to w miejscu stoją tylko sie trochę kiwają na boki. łubin dać na bank bo piekny