Drogi pamiętniku, urządzamy dom.
Znam takie panie, ktore UWIELBIAJĄ urządzać domy. Biegają po sklepach jak z pieprzem z torbą pełna kawałków tapet, firanek, kafelków z łazienki. Kupuja poduszki, wazoniczki, tasiemki do firan, haczyczki, ręczniczki oraz papier toaletowy kolorystycznie zgrany z aktualnym wystrojem łazienki.
Kurna… A ja nie lubię!…
MOZE GDYBYM MIAŁA DO URZĄDZENIA jeden pokój z kuchnią, to by było lekcej.
A tak?… „Kochanie, jedziemy dzis kupic punkty świetlne”. „Dobrze kochanie. ILE?”. „No wiec tak: do małej lazienki cztery… do dużej lazienki osiem… do naszej sypialni dziewiec… i dwa kinkiety… Do sredniej sypialni szesc… zapisalas?” – AAAAA!… HALO?…
Fajnie jest miec DUZY DOM. Naprawde FAJNIE.
Np. człowiek sie nie kłoci z drugim człowiekiem, jak się ma duzy dom.
Na małej powierzchni legną sie konflikty.
Normalny człowiek potrzebuje przestrzeni.
I w tym zakresie – duzy dom jest SUPER. Naprawde.
Naprawde to swietna sytuacja, kiedy jeden mieszkaniec musi wrzeszczeć, zeby skontaktowac sie werbalnie z drugim mieszkańcem.
TROCHE GORZEJ JEST jak to się przekłada np. NA METRY PARKIETU które musimy kupic. Zwłaszcza, kiedy sie uprzemy, ze nie – jednak nie pojdziemy w linoleum, TYLKO MA BYC DESKA.
Albo na liczbe parapetów. Kontaktów. Punktów swietlnych. DZRZWI.
Samo pozbieranie tego do kupy człowieka WYKAŃCZA.
Drepce wczoraj za moim energetycznie nie-do-zmęczenia małzonkiem, ktory kupił piekna sofe i 2 fotele do salonu (tego na polpietrze, bo wiecie, troche sie rozpedzilismy i mamy DWA – bo tak nam wyszlo, ze impreza zwykle dzieli sie na DAMSKA – i to bedzie ta na dole, z barem, pianinem i karaoke – i MESKA – czyli ta na pietrze z projektorem i filmami porno) (ups… POWIEDZIALAM ZA DUZO?…). Ja w tym czasie kupilam 2 kolejne ksiazki (ktorych I TAK JUZ nie mamy gdzie kłasc).
Jakos nie wiem… NIE WLACZA MI SIE ten wiecie, czynnik wicia gniazda.
Na mysl o firankach oblewa mię zimny pot.
Na mysl o stole, krzesłach, sofach, komodach, bibliotekach – również.
Tak, ze chwilowo doją nas producenci mebli i wyposażenia wnętrz, o sweterkach wiosennych moge sobie pomarzyc, N. złapał prąd w palec i tak to.
Blaty w kuchni. Wiecie, co mnie czeka w sobotę?… ZAMAWIANIE BLATÓW DO KUCHNI, ot co! Jakos nie przechodzi mnie dreszcz ekscytacji.
Czyli wychodzi, ze jestem samicą domową w ograniczonym zakresie.
Chyba.
ej no, możesz zamówić sobie do pomocy mnie i moją mamę, bardzo chętnie wybierzemy wszystkie pierdółki 😀 u nas to chyba dziedziczne, choć ja jeszcze nie mam swojego gniazda do wicia 😉
a moja koleżanka, jak poszła ze swoim chłopem kupować blaty do kuchni do jego mieszkania, to pan sprzedawca spytał patrząc się jej PROSTO W OCZY: na jakiej wysokości ma być zlew, żeby pani było wygodnie?
nie, bardziej romantcyznie bylo w dziale z SEDESAMI.
wspolczuje. nie cierpialam tego lazenia po sklepach. a jak sobie przypomne romantyczne chwile, ktore spedzilismy w dziale PODLOGI w Castoramie, to mnie poty oblewaja.
swoje własne na dodatek…
ech…
baśka, ale masz co urządzać…
Jestem pod tym wzgledem obciazona dziedzicznie. Wyssalam to z krwia matki i ojca. Zawsze bylismy przed przeprowadzka (nie oplacalo sie urzadzac), albo po przeprowadzce (jak wzej, czasem i dziesiec lat). Poniewaz kiedys mnie czeka przeprowadzka i mam tez kolejna za soba – olewam. A propos slonia: doszlo?
w ciągu ostatnich 7 lat urządzam 3 (trzecie!!!)lokum, a nie jestem projektantką wnętrz, tylko księgową. mam do tego stopnia dosyć, ze to budowlaniec wybiera kolory ścian (ja określam kierunek: czarny, biały). ale co do blatów (ile masz kuchni?),to na jedną kuchnię wybiera się jeden blat…chyba???
Boże ja mam tak samo, NIE NA WI DZE!
Poza tym zawsze szkoda pieniedzy na blaty, wanne, zasłony. Pomysl ile apaszek od Hermesa mozna za to kupic.
Marnotrastwo!
Ewunia, a czy znasz ROZMIAR SWEJ DZIURY? Albowiem wlasnie dzis jedziemy zwracać punkty nabyte na ZBYT MAŁA DZIURĘ w stosunku do posiadanej w suficie.
ILE MA TWOJA DZIURA?
W milimetrach! (moze byc słupa rtęci).
mnie wicie mieszkania własnego na gniazdo przeraża domu to ja bym zdecydowanie nie uniosła
A ja na przykład bardzo chętnie urządzam, lecz za to mam problemy innej natury. Gdyż jak widzę propozycje z salonów oraz katalogów, to rzygam. Albowiem nie chcę mieć domu, który wygląda jak z salonu łazienek lub katalogu sypialni. I tak zatem pasjami robię sobie własnoręcznie kafelki do kuchni, każę mężu odnawiać przedwojenne meble i tak dalej. Rzekłam.
halo jak bedziecie po ten punkty swietlne to czy mozecie wziac tez dla nas, brakujace od 4 lat 5 punkciczkow na syta!
pliiiiiiiiiiiiiis.
a firanki i zaslonki masz przeciez bardzo ladne w modrzewiowym!
wyczuwam tutaj duzy potencjal!
ja wicie gniazda mam zaplanowane przez małżonka na koniec tego roku. jakoś nie dochodzi do niego to, że mogę powiedzieć co mi się NIE PODOBA a jak mam wybierać np. parapety to mam ochotę walić głową w stół…
nie.
myślę, że jesteś zupełnie normalna.
JAK MY WSZYSTKIE!!!
o co za ulga. witaj w klubie