O TYM, ZE NOWE ZA KONTUAREM

Mamy nowych portierów.
Pardą!!… FIRMĘ OCHRONIARSKĄ, oczywiście.

Szkoda mi tamtych, bo byli fajni i wszystkich nas znali. Z daleka wyciągali klucz. Czasem się poskarżyli, jak ktoś już trzeci klucz w tym miesiącu zgubił albo zostawił otwarte drzwi, włączony sprzęt i poszedł precz. A tak to miłego dnia życzyli, pozdrawiali.

No ale dobre czasy się skończyły, nowe przyszło.
I teraz nowe siedzi za kontuarem z końcówką jakiegoś kabla wetknięta do ucha. Zanim wyda klucz, trzeba okazać identyfikator (na zdjęciu wyszłam jak starawa alkoholiczka) oraz swoje odczekać, az sprawdzi w memuarach, a później doszuka się właściwego numeru pokoju. Robota nie jest łatwa, o nie.

Już nie wspomnę, jaka radością jest poranne łowienie w czeluściach torby identyfikatora, bo to chyba każdy zna.

Jasne, że kiedyś się oswoja i przyzwyczają. Ale co się teraz rano nastoję, to się nastoję.

Chociaż, pomału, pomału zaczynają ODTAIWAĆ.
Dziś jeden zagadał ludzkim głosem:
– Oooo, a co to pani tu niesie, hahahaha? ZNICZ?…
– Kubek – odpowiedziałam, na razie oschle i oficjalnie. Niech sobie nie myślą, że od razu padne im do stóp i zapomne o tamtych.

Znicz!… Pffffffff.

PS. N. mi nie pozwala ufarbować włosów na rudo, tak jak ma Bree.

0 Replies to “O TYM, ZE NOWE ZA KONTUAREM”

  1. Słuchawka w uchu brzmi poważnie i jeszcze poważniej wygląda. To co on miał zrobić jak mu ktoś ze zniczem wmaszerowuje 😉

  2. Ten z kablem w uchu to musi być silnie przejęty rolą 😉 bo to pewnie boskie uczucie tak poważnie podejść do sprawy i czwarty raz kogoś dokładnie prześwietlić…. a może i nie wpuścić 🙂

  3. U nas w Instytucji też był epizod z firmą ochroniarską. Krótki, całe szczęście.
    Nie minął miesiąc i portierzy wrócili na swoje miejsce. I gites jest. Nawet bramki otwierają jak sie zapomni ID.

  4. Kurcze, w korpo najlepsze uklady mialam z ochroniarzami, sprzatczkami, bufetowymi i parkingowymi. Z nizin chyba jestem czy co?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*