N. jest taki kochany.
Wczoraj biegałam jak oszalała dokupując rózne pachnące i kolorowe pierdółki, a on, dzielnie i wytrwale, siedział w kawiarni jak ten Penelop, czytając 4na4. Taką bowiem przyjął tego roku strategię. Wspiera mnie duchowo przy filiżance kawy, a ja w zamian za to mogę mu co chwilę przynosić do pilnowania kolejne torby z łupami.
Naprawdę był bardzo dzielny.
(CO OCZYWIŚCIE OD RAZU mi przypomniało scene z „Love actually” w centrum handlowym, gdzie Emma mowi „Zajmij się czyms przez 10 minut, a ja załatwię prezenty dla naszych matek”, on jej odpowiada „Jestes aniooooooołem” i owszem, znajduje sobie zajęcie na 10 minut w postaci kupienia złotego naszyjnika dla tej czarnej zdzirowatej flądry! Ooo. Dzis przetrząsne N. wszystkie kieszenie I NIECH SIĘ MODLI, żebym z biżuterii znalazla CO NAJWYŻEJ haczyk na ryby!!!).
Lubie swieta dokładnie w tym samym momencie, co Zebra – widać to u nas rodzinne. Lubię je od chwili, w której mam kupione wszystkie prezenty. Czyli od wczorajszego wieczora. Mowcie co chcecie, a ja jestem podjarana jak małe dziecko na mysl o wigilijnym stole – kobiety u nas w domu wszystkie co do jednej sa NIESAMOWITYMI kucharkami – i stosami paczek i torebek pod choinka – zawsze u nas w domu były OBLEDNE prezenty, nie, Zebra? Jako bachory byłyśmy rozpieszczane, przyznam to publicznie, w sposób po prostu NIEPRZYZWOITY. Jako stare baby nadal jesteśmy rozpieszczane. (Dzwonie wczoraj do Zebry, a ona „Co kupiłaś Fudze na prezent? Powiedz mi, obiecuje, ze jej nie wygadam!”. Powiedziałam jej. Jak wygada Fudze, ma w ryj).
Jutro po powrocie z pracy robie rybe po grecku i sos do węgorza (mój tegoroczny wkład). Na sobote rano mam to, co najfajniejsze – pakowanie prezentów. Jupiiiiii! Ciekawe, czy dostane pod choinke szczeniaka beagle.
A pamietasz jak szukalysmy prezentow po szafach i czasem sie udalo znalezc? Ech…, to byly czasy 🙂
Jakto NIGDZIE.
Wybieram sie owszem DO PRACY! 🙂
no proszę, na N. zawsze można liczyć. teraz sobie wydrukuję i użyję w formie “tablicy informacyjnej budowy” podczas gdy będę się okopywał w jakiejś kawiarni jakiegoś centrum handlowego, które – jak podejrzewam – w sezonie świątecznym zajmuje się głównie produkcją całkiem nowych ludzi w ilościach hurtowych, bo to przecież niemożliwe, żeby oni wszyscy w takiej liczbie gdzieś normalnie na co dzień mieszkali.
acha! i mam apel do Baśki!
mam nadzieję, że się jutro nigdzie nie wybierasz, jako że ponieważ mija rocznica akcji “fałszywy oscypek” i trzeba coś rozkręcić, nie? 😉
Bardzo prosze upubliczniam jako jedyna sluszna, ale lektura zostala jak zwykle zawezona prze IMP. KAT.
mam prośbę do N.
czy mógłby ten sposób na dokonywanie zakupów bez konieczności wstawania od stolika z kawą jakoś upublicznić i uoficjalnić jako jedyny słuszny?