Jaki straszny poniedziałek. Nie dosc, ze PONIEDZIAŁEK, to jeszcze smierdzę czosnkiem.
Z okazji sobotniego grilla zjedliśmy chyba po kilogramie czosnku.
Mój mąż wraz z mężem Ewuni popili to jeszcze skrzynką wódki, no bo co, prawda.
W sumie, Ewunia z mężem przyjechali do nas zasadniczo odebrać miecz z naprawy.
Miecz oczywiście został.
Ten czosnek nadal we mnie przebywa – CZUJĘ GO.