Te przymrozki dzisiaj.
Wszystko dlatego, ze wczoraj kupiłam prześliczny, przesłodki, milutki i mięciutki wełniany golfinio, a do golfinia – bolerko, i natychmiast zapragnęłam:
– ożenić się z nimi
– mieć z nimi mięciutkie, puchate dzieci (jagniątka?…)
– zamieszkac z nimi w pieknym domu na wsi, porośniętym winoroślą, i przynosic im codziennie do lozka sniadanie
– zestarzec się z nimi przy boku
– nie czekac na jesien i zime, tylko ubrac się w nie TERAZ NATYCHMIAST NAŁ – zaraz jutro (czyli dzis)
I co?…I WUA LA – jakby ktos jeszcze wątpił, ze jestem czarownica, to niech już przestanie. Wątpić.
PS. Nie, no bez przesady, oczywiście, ze się w nie NIE UBRAŁAM, jakies RESZTKI ZDROWEGO ROZUMU (nędzne fredzle, ale zawsze) mi jednak zostaly – musiałabym TOTALNIE na leb upaść, żeby się wbijac w wełniane golfy w srodku lata (nawet mroznego).
HA !~Mrozy nadchodza 😀
Barbie: bedziesz mnie za to kochac: http://moje-cierpienie.blog.pl
Napisz cos o pikasiach, bo nudno sie robi.
determinacji ci brak…
ja przez tę wspaniałą pogodę sie rozchorowałam :/