I PO SLUBIE

Z tego Zebry slubu to najbardziej pamiętam nerwowa bieganine PRZED, kiedy to wydawalo mi się, ze NIE ZDAZE, NIE WYROBIE SIĘ i wyladuje zadyszana, z nie zapieta z tylu kiecka, jak Scarlett z Czterech wesel.

O dziwo, zdążyłam, mimo tego, ze N. musial KONIECZNIE, ale to KONIECZNIE WLASNIE W SOBOTE kupic sobie ŻYŁKĘ DO SPINNINGU i zmarnowal na to CALE 10 CENNYCH SOBOTNICH MINUT, a na dodatek pokazal mi z panem sklepowym OCHOTKĘ. Fenkju, była OBRZYDLIWA. Nie chce wiecej oglądać OCHOTEK już nigdy.

Pojechaliśmy do Zebry, zrobiłyśmy se OKO i jazda na Stare Miasto.
(Aha, oczywiście nie wzięliśmy prezentu, zostal u Zebry w mieszkaniu, przez cala ceremonie były podejrzenia, ze trzeba będzie pruc Fuge, jeśli go zezre).

Z calej ceremonii zaślubin zapamiętałam:
– kierownika USC, który nie zostal sfotografowany jak podpisuje AKT i okrutnie się o to obrazil;
– dwóch fotografow (w tej roli – gościnnie N. i Leonek), którzy zabrali młodej parze cala publiczność, kiedy to krążyli ze swoimi fleszami jak gepardy, klekali, wili się wzdłuż lamperii i generalnie odstawiali show alternatywny;
– stwierdzenie kierownika USC, ze od tej chwili panstwo mlodzi maja ROWNE PRAWA I OBOWIĄZKI, bardzo się to spodobalo N., który od tej chwili łaził za panem młodym i przypominal mu o tym co 5 minut. O tych ROWNYCH PRAWACH. Ciekawe, dlaczego.

Deszcz zachowal się bardzo uprzejmie i nie padal, i bardzo dobrze, bo Zebra obleciala dwukrotnie cale Stare Miasto, zamiatając je trenem kiecki. Za panna mloda gnal zdyszany orszak, klapiac wysokimi obcasami po bruku głośniej, niż dorożkarskie szkapy. Panna mloda była w swoim żywiole, dowodzila świeżo poslubionym małżonkiem z wprawa zony po 40 latach pozycia. Nasza rodzina zachowywala się jak zwykle OKROPNIE, kazala sobie pakowac na pamiątkę chlebek po zurku i kotlety dla Melanii, a na dodatek caly czas wszyscy pytali biedna Zebre „Ty, to jak ty się teraz nazywasz?…”.

Na zakończenie wieczoru Pan Mlody wniosl Pania Mloda przez prog i NA CALE SZCZESCIE nie poślizgnął się na kupie Fugi, która psina sprezentowala młodej parze na nowa droge zycia. Na szczescie, oczywiście.

A wczoraj zrobiliśmy sobie zaocznie poprawiny, o czym poinformowaliśmy mloda pare telefonem.

Oczywiście panna mloda wyglądała slicznie i zjawiskowo, a mi CALKIEM WYJATKOWO nie poszlo oczko w rajstopach.

JAK TO DOBRZE, ZE JUŻ PO WSZYSTKIM. Nie na moje to nerwy.

6 Replies to “I PO SLUBIE”

  1. Barb: wlasnie, jakbys mi na maila (ninka@mac.com) wyslala linka, gdzie te zdjecia mozna obejrzec… to bylabym niezwykle zobowiazana :)))

  2. Bosz, co za formalności, no normalnie jak u Kafki, żeby zdjecia obejrzeć!:) Ale niech będzie, to ja już proszę w innych komentarzach i założe się, ze mnie do PANA MŁODEGO tam odeślą:)

  3. Zdjecia sa wlasnoscia panny mlodej, wiec nie moge nic dystrybuowac na wlasna reke, NAWET GDYBYM PRZYPADKOWO WYSZLA NA JAKMIS ZDJECIU JAK OD PRADY!…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*