FEBRA TO PO STAROPOLSKU ZIMNICA, NESPA?

Nudno i nic się nie dzieje. Przegapilam trzy nowe Pratchetty, na które niniejszym rozpoczynam polowanie („Night Watch”, „Monstrous Regiment” i „The Wee Free Men”). Kupiłam nowa Fannie Flagg. Ma twarda okładkę, niestety, a ja niechetnie zabieram do wanny książki z twardymi okladkami. Dłużej schną.

Śniło mi się wesele koleżanki z bylej pracy, na którym to weselu podano ruskie pierogi. A ja się ucieszyłam, bo lubie ruskie pierogi, a poza tym wiem, ze ona chciala mieć zwykla, skromna uroczystość, a coz bardziej umiarkowanego od talerza ruskich pierogow?… Tak, ze – drogie Panie – od dzis przyjmuje zlecenia – powiedzcie mi, jakiego wesela byscie sobie życzyły, a ja Wam je przysnię.

Chcę na Galapagos.

0 Replies to “FEBRA TO PO STAROPOLSKU ZIMNICA, NESPA?”

  1. Przepraszam gdzie je przegapiłaś te Pratchetty? Bo na cholewne tłumaczenia trzeba długo czekać, ale na ogół są, cholewa jednak bardzo dobre 🙂

  2. łi, se wre.

    praczetowskie miękkie okładki to faktycznie plus, ale rozlatują się, niestety, zaraz po pierwszym, gorącym czytaniu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*