NIE MAM JUZ SLOW NA TO, CO ZA OKNEM

Z wydarzen weekendu – Melania miala kleszcza. Oczywiście, JA go musiałam znaleźć i o malo nie zemdlałam. Siedział na samym czubku malego, kudłatego łebka i strasznie był nażarty. W samochod, do lecznicy, i rzeczywiście – jak napisal swego czasu Pepsee – kleszcz zostal fachowo upity denaturatem i wykręcony w kierunku anti-klokwajs.

Nie wiedziałam, ze kleszcze są takie ohydne.

Bo poza tym, to nic. W kolko spalam.

Piekny, kurwa, mamy maj, zaiste, syberyjski.

A, no przeciez jeszcze N. kupil sobie „Rambo: Pierwsza krew”. Bo to klasyka kina jest. Tak twierdzi.

Jeśli chodzi o polowy łososia w moim salonie, to zmuszona bylam wprowadzic okres ochronny (jestem przywiazana do tej wazy do ponczu).

8 Replies to “NIE MAM JUZ SLOW NA TO, CO ZA OKNEM”

  1. Boże święty, do lecznicy aby usunąć kleszcza? Ale mam nadzieje że chociaż za friko.
    Ja albo moja matka naszemu psu od 11 lat usuwamy kleszcze o ile jakieś się przypałętają.
    Lecznica, pff

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*