Wstaje rano.
Włączam radio.
Zatrzymano dwa tysiące pijanych kierowcow. DWA T Y S I Ą C E. W trzy dni.
ZATRZYMANO. A ilu NIE zatrzymano?…
Jest takie powiedzenie, ze liczba ludnosci na Ziemi rosnie, ale suma inteligencji pozostaje bez zmiany.
W ogole mam niejasne wrazenie, ze ostatnimi czasy z mozgiem rodzi się statystycznie co 10, a może nawet co 20 obywatel. I przez cale zycie JEST MU Z TYM NIEWYGODNIE.
Pamietam, jak kiedys zatrzymalismy się na kawe na stacji benzynowej i zajechal pojazd, z którego WYTOCZYŁO SIĘ czterech (w tym kierowca), zasiedli do stołu i zadysponowali obiad. Obiad skladal się z kotletow z ziemniakami, ale przede wszystkim – z aperitifu w postaci dwoch flaszek czystej, które raźno i bez zbytniego ociągania zostaly wypite przez czterech panow, w tym przez kierowce. Personel baru bynajmniej nie zauwazyl w tym nic niestosownego. Może panowie mieli do domu NIEDALEKO, czytaj – tylko PRZEJEZDZALI W POPRZEK przez czteropasmowa droge szybkiego ruchu. No to z iloma samochodami NAJWYZEJ mogli się zderzyc – dwoma?… Trzy to maks. No to o co chodzi w ogole.
No i jak ja mam spokojnie zjesc poranny rozek francuski z jablkiem ze swiadomoscia, ze wcale nie koniecznie dojade dzis do domu, bo może akurat będą jechali Pan Zenek ze śwagrem po czterech piweczkach i akuratnie trafią na mnie?
DOBRZE, ZE MAMY RURĘ. Chociaz tyle.