KOLACJA, NOŻYCZKI I WOLNE WNIOSKI

Przewodnik po kolacji z Kasia Tszecia.

Umawiajac się na kolacje z Kasia Tszecia zjedz, Drogi Czytelniku, solidne sniadanie oraz obfity obiad. Ja tego wczoraj nie zrobilam. Obiecalam mojemu zoladkowi: “ZJEMY O SZOSTEJ – przyjedzie Kasia i pojedziemy, tak? Wiec ZAMKNIJ SIĘ i daj mi pracowac!!!!!”.

O wpol do szostej zoladek, pamietliwe zwierzatko, zaczal produkowac soki trawienne. Za kwadrans szosta był przygotowany do strawienia bażanta w calosci, z łapami, dziobem i pierzem. Za piec szosta zaczal się nudzic. O szostej piec delikatnie obwąchał nerki i kregoslup. Dwadziescia po szostej rozpoczął akcje wpierniczania kręgosłupa. Wpol do siodmej odebralam telefon od Kasi.

– Nie spiesz się – poinformowalam ja – ja już umarlam z glodu.

Przyjechala DZIKIM PĘDEM zaledwie po kolejnych 20 minutach (zoladek skonczyl ten fragment kregoslupa, który mogl dosiegnac, i zabral się za sledzione) i zabrala mnie do knajpy, w ktorej musialysmy przekrzykiwac panią od rozrywki duchowej, która realizowala się wokalnie, jazzując.

Z poruszanych tematow zdradze tylko, ze DWIE BLOGOWICZKI na “C” powinny mieć wczoraj czkawke 🙂

Aha – i dostalam od niej Raffaello, którego nie ruszylam, bo nie jadam kokosa, i zostalam zapewniona, ze ONA TEZ NIE JADA KOKOSA, ale Rafaello jest OK. No dobrze. Może się przelamie. Na razie lezy na biurku, a ja zbieram się w sobie. Te wióry na wierzchu jednak mnie troche przerażają.

A pozniej wracalam transportem publicznym (jako, ze mily mój N. CIEZKO pracuje gdzies na poludniu kraju, siedzac w podpiwniczonych knajpach, w których W OGOLE, ale to ABSOLUTNIE JEGO KOMORKA NIE ma ZASIEGU! No CO ON NA TO PORADZI! A ja się od razu CZEPIAM!) i czytalam “Biegajac z nozyczkami” i ludzie się przesiadali od wariatki, która zarykuje się ze smiechu, pokwikuje cienko i łzy jej ciekna.

A wniosek z tego taki, że ogolnie rzecz biorąc, martwimy się o Pepsiego, który to wykorzystuje i MANIPULUJE NAMI. Tak, Tomku?…

24 Replies to “KOLACJA, NOŻYCZKI I WOLNE WNIOSKI”

  1. wcale nie wyglądałaś jakby Ci kręgosłup zżarło.
    powiem więcej: wyglądałaś całkiem całkowicie nieźle. ten fotel w robocie Ci służy

  2. W moim rodzinnym mieście B. jest (była?) taka knajpa, co się mieści(ła) w rzeczywistej piwnicy mistrza winiarskiego z ok. XV wieku.
    Tam żadna comura nie miała prawa mieć nawet cienia zasięgu.
    Zresztą wystarczy kopnąć się do takiej knajpki pod LOTem w mieście pod moimi Wichrowymi Wzgórzami – nie ma szans, żeby zacomurować.

  3. hehe
    moje chłopie zostało zdemaskowane
    otóż wygadało się przypadkiem że jest jedno miejsce
    a mianowicie…kibello
    w naszej ulubionej knajpie
    więc
    po piwku idziesz..wiadomo po co
    kładziesz komórkę na spłuczce
    a ona zbiera sms-y

  4. ja tam na południu spędziłam 20 lat ale zasięg był… tylko komórek nie było wtedy jeszcze 😉 poza szarymi ma sie rozumiec.
    Mi jednak najbardziej podoba sie ten fragment o zoladku obwachiwujacym nereczke czy watrobke. Taki w stylu Terry’ego Pratchetta. super!

  5. znam te knajpy na południu kraju
    w piwnicznej izbie nie ma zasięgu
    wiem…wiem
    swoją drogą niezłe wytłumaczenie slubnych i nie tylko
    bo tam nie ma zasięgu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*