A tak było miło. Zapomniec. Chociaz na kilka miesiecy.
Ale nie, nie, nie. Niedzwiedzie jeszcze się nie obudzily ze snu zimowego, za to budowlancy – owszem.
N. znowu zaczal odbierac telefony W TAJEMNICY PRZEDE MNA, rozmawiac zduszonym glosem i umawiac się z Leonem NA BOKU. MA KOCHANKE! – uciesza sie na pewno rozne mlode zony – zreszta NALEZALO JEJ SIĘ, kto z nia wytrzyma!
Nie kochanke, ale MA. Ma BUDOWE, a ja nerwice. Zaczynaja się akcje w stylu:
– telefon o godzinie 21.40 od majstra który WLASNIE KONCZY, ale NIEZBEDNIE POTRZEBUJE obecnosci N. ponieważ wlasnie MA KONCEPCJE i musi ja przedyskutowac na miejscu zbrodni
– umawianie się z kafelkarzem nr 1, któremu nie podobaja się ani sciany, ani podloga, ani generalnie nasz pomysl, poza tym ma chora zone, wymagajace dzieci i stos zyciowych problemow, o których najchetniej porozmawialby z N. przy kolejnej – trzeciej już – kawie i papierosie… nie palimy? Nie szkodzi, on chetnie zapali… A co do kafelkow to EWENTUALNIE możemy się umowic, ale nie na jutro, tylko na za tydzien, no gora dwa, i dopiero po dziewietnastej, ale nie na pewno
– umawianie się z kafelkarzem nr 2, któremu wszystko się podoba i zacznie od jutra, tylko proszę mu dostarczyc material
– wybieranie materialu dla kafelkarza nr 2: Katalog, “Ten wzor ci się podoba?” – “Tak, ladny, to może go obejrzymy?” – “Nie ma czasu, zamawiam na jutro ciezarowke – to co – TEN , tak?” – i w ten sposób w 10 minut mamy zamowiona lazienke na nastepne 20 lat
– umawianie się z parkieciarzem, któremu nie podoba się parkiet
– czyhający psychopata, który pol roku temu sprzedal nam okna i bardzo się do N. przywiazal, w zwiazku z czym robi nam niespodzianki polegajace na WYCZEKIWANIU NA NASZ POWROT Z PRACY pod naszym domem w samochodzie ze zgaszonymi swiatlami i DOPADANIE N. kiedy wychodzi otworzyc brame…
– wizyty w skladzie kamienia budowlanego, z których mi najbardziej podobaly się łupki na taras i suwnica, a N. z czystej sympatii dla sprzedajacego o maly figiel nie kupil 60 metrow niewymiarowego marmuru NIEZWYKLE OKAZYJNIE
– ZNIKANIE N. na kilka godzin, po czym POJAWIANIE SIĘ tegoz N. w stanie bardzo podobnym do tego sprzed znikniecia za wyjątkiem bialego pyłu, pokrywajacego rzeczonego N. od stop do glow
– zamawianie drzwi do otworow, które wykula poprzednia ekipa, poslugujaca się systemem mierniczym innym niż metryczny, bo żadne standardy nie pasuja do dziur NIJAK – najwyrazniej mierzyli w jardach, stopach i wezłach (inkaskich)
W ogole, prawidlowoscia jest, ze kazda ekipa, nim zacznie, musi najpierw wysmiac, wyszydzic i zelzyc poprzednia ekipe. Zanim wezmie COKOLWIEK do reki.
A ja ZNOWU zaczynam mieć drgawki na widok chodzacych instytucji w odziezy roboczej. Chyba zostalo mi to jeszcze z REMONTU naszego obecnego domku, kiedy to klasa robotnicza rozmawiala z moim ojcem nastepujaco: “Eeeeee… Ale panie… Weź pan nie przyprowadzaj pani kierowniczki… BO ONA ZARAZ PLACZE!”
I tak było. Płakałam.
e tam zeberka, TATAR i tylko TA TAR
do traumy o duzych balonach jak znalaz
weeektoooorrrrr nooo choooodzzzzzz… jakby co to powiemy ze zapomnielismy narzędzi
potem ja opowiem o traumach
a ty o
pani z oprzedzszkola z duzymi balonami
i dzien jakos zleci no
Nie chce sie wtracac w meskie sprawy ale MAM ZEBERKA ktore wczoraj wykonał N.
NIe znam faceta, ktory nie przepadalby ZA ZEBERKAMI
To co?…
wektor choc do tego twojego kumpla popracujemy troszeczke…. takich klijentów ZAL WYPUSZCZAC Z RĄK
CZYM BEDZIEMY ZAKĄSZAC?
robotnicy na placu budowy domu u mojego kumpla powiedzieli ze nie beda pracowac dopoki nie dostana skrzynki wodki. jak ja dostali to tez nie pracowali bo ja pili. jak ja wypili to nie pracowali chyba ze moj kumpel stal obok nich i pilnowal. jak odsszedl chocby sie odlac znowu nie pracowali.
za to po pensje zjawiali sie regularnie i z wyprzedzeniem;)
Mloda.
Grabisz sobie.
Boże kochany, wykończą mi siostrę. Wyjedź, na Fiji najlepiej, ja ci wyślę SMS-a jak się to wszystko skończy.