Leje.
O CZY WIS CIE, ze LEJE – parasolki niet, butkow deszczowych niet, samochodu niet, a N. w Poznaniu. No to trzeba będzie zawinac spodnie do kolan i z klapeczkami w garsci brodzic po kaluzach niczym Bronka w “Daleko od szosy”.
Dobrze, ze zdazylam do ksiegarni wyskoczyc, bo już slinotoku dostawalam na widok ksiazek na polkach. Wszystko przez ekipy budowlane, które cierpliwie jak mroweczki pukaja codziennie do naszych drzwi i o zaplate pokornie dopraszaja się – jeden wykopal dol, drugi dol zasypal, trzeci wylal cement, czwarty go skuł, zabraklo bloczkow i trzeba dokupic, za to cala paleta dachowki się zostala – ech! Zabawa w klocki Lego, a gotowka cala z domu wychodzi DOKUMENTNIE. Wszystko co mamy i – żeby było smieszniej – te, co ich NIE MAMY – TEZ, a nawet jeszcze szybciej.
W dodatku – JAK NIC zakopali nam kogos pomiedzy brzozami… Poklocili się na rusztowaniu i jeden im spadł albo co… I teraz jest taka polanka skopanej, miekkiej ziemi i dwa patyki wetkniete na krzyz… Nie chca się przyznac – mowia, ze smieci zakopali, ale ja się tam boje chodzic, już widze, jak ktoregos wieczora wparuje do nas funkcjonariusz, wlokac za soba kilkumiesieczne zwloki w zielonym ubranku roboczym i zapyta groznie “TO WASZE?…”
Jamniki trzeba tam zaprowadzic – ekshumuja w ciagu kilku minut. Maja wprawe – caly czas na golebiach cwicza pogrzeby i ekshumacje. Najgorzej, ze jeden golab im niestety starcza na KILKANASCIE TYGODNI – coraz to soczystszy jest, jak go przywłóczą do domu… Smacznego, jakby kto cos jadl, czytając.
No i leje.
Słońce powiadasz? Haniu, podtrzymujesz to zdanie? 😉
nie jadlam, ale te soczyste golabki przemowily do wyobrazni… czas na obiad;)
A nasz Wrocek to biegun ciepła, caly czas słonce,i słonce i tego,droga komisjo do Expo.
Chipsy pogryzam. 🙂
Jamniki cmentarne? Ty biznes możesz na nich zrobić, barb.
A w Wawie od dzisiaj Międzynarodowe Targi Książki są. 🙂 To się naszalejemy!