NIE MIAŁA BABA…

– Kochanie MAM COS DLA CIEBIE! – w poniedziałek o 22 z groszami, wykrzykiwane od drzwi wejsciowych. Nastepnie odglosy uzerania się z kurtką, zrzucania butow, dudnienie na schodach i wreszcie… TAK!

Do sypialni wparowal N., rozsiewajac dyskretny aromat piwa ZYWIEC i rzucil się w moja strone z prezentem.

I tak oto, w poniedziałek o 22 z groszami, stalam się posiadaczka drewnianego, pomalowanego na krzyczace kolory, polmetrowego KOGUTA.

Nie miała baba koguta – TO JUŻ MA.

23 Replies to “NIE MIAŁA BABA…”

  1. ja to miałem powiedziec ja ja ja w scenariuszu napisane: mówi Obły I FRYTKI

  2. lepszy kogut w garsci niz kurczak w piekarniku

    co ja pierdole?!

    chce kurczaka! chce kurczaka! chce kurczaka! chce kurczaka!

    tylko ma byc dobrze podpieczony!

  3. ha, to jeszcze nic !!!!
    a ja kiedyś dostałam od mojej byłej przyszłej teściowej koguta w barwach niemal naturalnych i z upierzeniem, ale za to….
    PIEJĄCEGO !!!!
    jak się coś głośniej powiedziało, albo klasnęło, to kogut piał.

    kiedyś to piał cały wieczór !
    a na drugi dzień mój były przyszły mąż miał spakowane walizki…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*