Zachcialo mi się kiedys kupic paste do zebow i wlazlam do pierwszego mijanego sklepu, oferujacego mi ten niemożebny luksus. Tylko jedna pani przede mna – jest OK., pomyslalam sobie, wyciagnelam portfel, przemyslalam kilka wersji poproszenia o pastę (szarmancko, luzacko, uprzejmie, blyskotliwie), wrocilam myslami do rzeczywistosci – a przede mna nadal ta jedna pani. Co ta malpa robi tyle czasu – pomyslalam sobie tkliwie i zajrzalam jej przez ramie.
Krem wybiera. Do twarzy.
I teraz – bo to wazne: to normalny kiosk z kosmetykami. Żadna eksluzywna perfumeria, ceny bardziej niż przystepne i produkty również. A pani oglada już jedenasty krem, czyta na glos nalepki, obwachuje, macza palec… Maly sloik, który będzie jej sluzyl… dwa tygodnie?… Wybiera go niemal drugie dwa tygodnie.
Przy szesnastym sloiku z kremem doznalam objawienia: ta kobieta nie zamierza tego kremu uzywac – ONA CHCE SIĘ Z NIM OZENIC!… I wlasnie dokonuje SWIADOMEGO WYBORU na reszte swojego zycia! Skruszona, poszlam precz, a paste kupilam w kiosku Ruchu.
Bo ja sporo jestem w stanie zrozumiec, ale… Godzine swojego zycia poswiecac na wybor kremu za 6,50, pare rajstop, które i tak za 3 dni pojda do kosza, czy kanapke? Bo wlasnie probowalam kupic kanapke, ale panna przede mna nie dosc, ze MIALA W STOSUNKU DO KANAPKI zamiary matrymonialne, to jeszcze obmacywala WSZYSTKIE POZOSTALE kanapki! No i siedze glodna.
Ale nie szkodzi, bo znowu się wczoraj przezarlam u rodzicow, do których poszlismy ogladac Malysza. Wszyscy pili ukrainska wodke i krzyczeli, jak skakal, a ja zakrywalam oczy i uszy. Babcia pytala po kazdym dluzszym skoku “Czyj on jest?…” – “Szwajcar” – “A to może być”. Tata zachowywal się strasznie, miał klebek sznurka murarskiego (w celach pogladowych), i zagluszal TV probujac opowiedziec anegdote ze Szwejka, gdzie prowadzano na sznurku naczelnika. Po kilku nominacjach do opuszczenia pokoju uwiazal na sznurku lyzeczke do herbaty i ciagal po stole. I opowiadal historie, jak to zolnierze, pilnujacy go w stanie wojennym, przeciagali nitke przez 3 pietra i wieszali na niej lyzeczke, żeby ich ostrzegla brzeknieciem, ze idzie kontrola. No a jeden porucznik nitke zauwazyl i ominal… A jeszcze Calineczce utkwila w pysku kość, a ja na nia nakrzyczalam, bo myslalam, ze specjalnie lazi i traca nas tym gnatem, żeby denerwowac Mele, ktorej ta kosc zostala ukradziona, i pozniej musialam ja przepraszac…
W rezultacie Adas dostal medal (ale i tak jest moralnym zwyciezca, i nienawidzimy tego palanta – sedziego USA, zaraz pojde napluc na chodnik przed ambasada), a N. mi się upil z moim ojcem, gdyz – jak stwierdzil – “CORKI I WÓDKI SIĘ NIE ODMAWIA”.
I dzis to ON ma kaca, a nie ja 🙂
krem, twoje miejsce jest na twarzy… macania mu się zachciało, patrzcie go…
czepiacie się i tyle..a może ja lubię być wąchany i macany…co? a pasta jest wredna bo się na półce rozpycha…..
A ja bym puścił bąka … to takie urocze zwierzę … (chociaż może się nie zwierzę) ………. trochę śmierdzi …. ale jak nauka dowodzi to nic nie szkodzi.
ja to bym rozkaszlała się na mokro, albo taki pomysł mi do głowy mi przychodzi, żeby może śmierdzieć pachą nieumytą?
zawsze można również powiedzieć grzecznie: “pani pozwoli, ja tylko pastę do zębów proszę” i wcisnąć się bez kolejki.
… w kwestii wybierania kremu…nadepnąc czeba obczasem na nogę albo rozkaszlec na mokro.To drugie dziala bardziej.Chociaz dziadek mój stosował też bekanie,nie kazdy jednak umie tak głośno.
A KOMU, jak nie MI?
Kto go do snu kolysal, jak nie ja?
Komu rano sie skarzyl?
Dobrze, ze nie musialam do domu wlec i po schodach taszczyc, bardzo uprzejmie mi sie upil – gentleman, jak zwykle 🙂
Aha – i NA MNIE spadla wina, bo “Jak sie mialem nie upic, jak co 10 minut mowilas – NO TO PIJCIE STRZEMIENNEGO I IDZIEMY”…
Najbardziej podoba mi się “N. mi się upił” he he :-)))
no weź wybierz sobie krem w trzy minuty!
a jak stoi za tobą jakaś Jatylkopastęchciałam to ze zdenerwowania nalepki przeczytać nie można ani paluchem dobrze pogmerać w słoiku (czy on aby dobry-ten krem)
dlatego, wzięłam i poszłam do kiosku ruchu (bo tam spokojniej i ludzie nie znerwicowane w kolejce są); a tam jakaś w okienko (co to gazety leżą) głowę wsadziła: eee, ta nieee, ta za mało flułoru ma, ta parodentozy nie leczy…
no weź tu kup krem w trzy minuty!
biedny Adaś, wszyscy się go czepiają…. a może komentatorzy na narty by się wybrali, co?
Dziś rano przeczytałam w gazecie wstrząsającą relację z baru w Wiśle. Tuż po skoku Adasia jakaś kobieta wybuchnęła płaczem i wyznała dziennikarzowi, że to wcale nie z powodu ‘tylko’ brązowego medalu, ale dlatego, iż wygrał Szwajcar, a nie Niemiec!