NOCY ciag dalszy

Najpierw nie spalam do 3 rano, bo czekalam na POWROT.

Żeby nie usnac, czytalam znakomity kryminal, gdzie na 300 stronie znaleziono już czwarte zwloki kobiety, zgwalconej, torturowanej, dekapitowanej, a nastepnie podpalonej. Wszystko to na tle rozkwitajacego jak delikatny koliber romansu agentow FBI (plci przeciwnej, a szkoda!).

Po trzecich spalonych zwlokach zaczelam czytac jednym okiem, a drugim zezowac na poruszajace się cienie, z których każdy miał ksztalt psychopaty z pila mechaniczna, i o malo nie umarlam na zawal, kiedy pralka zaczela wyc przy wirowaniu. Kiedys już się tak zalatwilam “Sledztwem” Lema, które jest o wiele bardziej makabryczne od najbardziej szczegolowych opisow – po prostu wylazly mi na wierzch niczym nie osloniete zakonczenia nerwow. Lem zawsze umial mnie pokroic emocjonalnie.

Pozniej – jak już WROCIL – dalej nie moglam spac. Trzecia rano to taka magiczna godzina, jak się ja przetrwa, to wlasciwie odechciewa się spac, czlowiek jest gotowy na przezycie nastepnego dnia. Lezalam wiec wsluchana w deszcz na dachu. To był najlepszy na swiecie pomysl – sypialnia na starym poddaszu. Jakby stepowaly mi nad glowa setki mew.

Tak, ze przypominam dzis z wygladu stary dywan z oczami w kolorze obdartego ze skory krolika i mam nawrot marzen o wykonywaniu wolnego zawodu. Na przykład zawodu GWIAZDY (chociaz nie wiem, czy to ZAWOD, czy POWOLANIE).

Jeszcze 17 dni do urlopu. To dobrze czy zle?

0 Replies to “NOCY ciag dalszy”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*