Ja panie prezesie wstaje o godzinie szósta za piętnaście, przyjeżdżam do pracy, sniadanie zjem po drodze, wchodze do biura, ide na spotkanie i jest czternasta.
Nie wiem, do kurwy nędzy, gdzie mi się ten czas podziewa.
Jedno oko mam jakies takie nie bardzo. Poszlam do apteki po jakies krople czy cos, ale nadęta pani mnie sprowadzila na ziemie, ze KROPLE TYLKO NA RECEPTE. Czyli, nie wystarczy ze zapłacę producentowi kropel, musze dodatkowo zapłacić panu doktorowi, żeby mi te krople preskrypcjonowal. Niech się zatem opieka medyczna ugryzie w dupę: czasu nie mam w ogole, a oko mam drugie, jakby co.
Proponuje także, żeby rownolegle z opieka medyczna te same czynności wykonali moi reprezentanci w zgromadzeniu narodowym, którzy, nie ustając w wysilkach wymyślania, jak by tu szarego obywatela skroić, czepili sie abonamentu TV za POSIADANIE odbiornika. Abstrahując od faktu, ILE jestem sklonna zapłacić, żebym NIE MUSIAŁA oglądać tej radosnej zgrai Szymal, Terentiewow i Dowborow, oraz nie kończącej się orgii benefisow, festiwali i innych śpiewogier – jak oni zamierzaja sprawdzic, czy ja ten odbiornik mam, jeśli na moim budynku nie wisi żadna antena (I WISIEC NIE BĘDZIE!!!!!!!!!)? Mam wpuszczac do mieszkania każdego zakapiora, który dojdzie do wniosku, ze oto ON SPRAWDZA TELEWIZORY? Chyba już ich dokumentnie pojebało wszystkich ze szczętem, może cos dosypują do zarcia w tej sejmowej restauracji albo serwowali golonke z nieprzebadanej trzody?… Ile razy można placic za niewatpliwa przyjemność oglądania KRZYŻAKÓW, na przykład? Bo mi się wydaje, ze KRZYŻACY, PANCERNI czy SAMI SWOI to już się Telewizji zamortyzowali, i to tak w okolicy lat 70-tych. A za ubieranie prezenterów prognozy pogody przez firmę Henry Lloyd można zapłacić z tej kasy za reklame nowej generacji pieluszek, które pomieszcza nawet do trzech kilogramow rzadkiej kupki.
A na dodatek gdzies zginęły strusie. W jednej z opcji drogi do domu przejeżdżamy obok fermy strusi, gdzie drzewiej hasały strusie (a nawet jeden SŁOŃ) (jeśli wierzyć Leonowi) (on tez ma wade wzroku, ale w druga strone, wiec sama nie wiem), A OD JAKIEGOS CZASU TYCH STRUSI W OGOLE NIE MA! Zostala się sama ferma i przyczepa z napisem „SPRZEDAŻ JAJ”. Za to kilka kilometrow dalej pojawil się przy drodze złowieszczy, ohydny, domowej roboty szyld „MIĘSO STRUSIE”… Az mnie dreszcz przeszedl…
Biedne strusie… Mam nadzieje, ze przynajmniej pingwiny są niejadalne…
…calkiem niezly ten befsztyk z piwngina…
Baska , przeciez ty jestes w rzadzie wiec kogo sie czepiasz.
Poza tym za mało palisz.
Ty ich od ZAKAPIOROW wyzywasz, a oni najnowsze techniki sojologiczne stosuja ;-))! Ot, prosze, cytat z dzisiejszej GW:
“W ostatnich dniach w kraj ruszyła armia kontrolerów. Zatrudnia ich poczta. W krakowskim okręgu stawiają na socjotechnikę. Podczas niedawnych szkoleń kilkudziesięciu kontrolerom sugerowano, by “zaprzyjaźnili się z klientami, bo to ułatwia wejście do domu”.”
mniam! w ziołach?
Czas się podziewa w dużych ilościach u mnie w fabryce. Im bardziej mógłby płynąć tym bardziej przypomina zaśmierdłą sadzwkę pełną stojącej wody.
Z każdą notką coraz wyraźniej widać twoją frustrację.
Zaczyna być do dupy… Nie sadzisz?
Kocham, kocham, kocham Cię!I LOVE YOU. Naprawdę. Mentalnie oczywiście, bez strachu. Ale to ważniejsze.