W pierwszych słowach mojego listu chciałabym bardzo, bardzo, BARDZO podziękować za „Kulawe konie” – bo Cormoran dobiegł końca i pozostawił po sobie czarną dziurę i myślałam, że nic, NIC jej nie będzie w stanie załatać. A tu bardzo proszę, na scenę wchodzi Gary Oldman w dziurawych skarpetkach w zapyziałym gabinecie – i wsiąkłam całkowicie. I jeszcze odkryłam, że są książki! Oczywiście, że zamierzam zamówić. Ach.
(Swoją drogą – co takiego ma Cormoran, że wszystkie baby lecą na niego jak posokowce bawarskie za rannym dzikiem? Oczywiście, bardzo go lubię, ale nie przesadzili z tym jego powodzeniem? W dodatku traktuje te swoje randki dość szorstko, żeby nie powiedzieć – krótko przy pysku, a one się na niego rzucają jak te latające wiewiórki. Przejść ulicą nie może, żeby nie musiał z siebie nie strząsnąć kilku bab).
Mangusta nauczyła się kopać doły. Jest zachwycona swoją nową umiejętnością i kopie najchętniej na wypielęgnowanym trawniku pańcia. Pańcio na razie chodzi za nią i delikatnie odsuwa łapki i przydeptuje dołki, zobaczymy, na ile mu starczy cierpliwości, ha ha.
A ja pierwszy raz w życiu mam do dyspozycji cukinię z WŁASNEGO KRZAKA – to znaczy, właściwie są to krzaki N. On je powołał do życia, a ja je teraz zeżrę. Są prześliczne jasnozielone, a jeden krzak żółtych. Szukam jakiegoś wyuzdanego przepisu, ale nie na słodko (bo nawet babeczki i ciasto czekoladowe są z cukinią, ale wolę wytrawnie). Jedna grecka zapiekanka z fetą mi się na oko podoba.
I przypomniało mi się, że POŁOWA LIPCA, a ja nic nie zrobiłam w temacie drożdżowego ciasta! No nie, zrobiłam – mam kupiony zapas suszonych drożdży. Jak ten czas leci, za chwilę Boże Narodzenie, a ja z drożdżówką w czarnej dupie. Chociaż chwilowo sama się czuję jak drożdżówka – podwajam objętość w te upały.
W nawiązaniu do lata, to mam pytanie – jakie letnie odgłosy lubimy najbardziej?
a) ptaszki, śpiewające o świcie;
b) pierwszy grzmot burzy, na którą czekamy od trzech dni, czy też
c) maszyny do piłowania betonowej kostki, kiedy sąsiad z tyłu piłuje rzeczoną kostkę CAŁYMI GODZINAMI, bo robi sobie wjazd. I ja mu oczywiście współczuję, bo to nie jest nic przyjemnego, piłować kostkę w taki upał, ale SOBIE TEŻ współczuję, że muszę tego słuchać, a od czasu do czasu wiatr przywieje ten ohydny kurz i już w ogóle jest komplet – światło i dźwięk. I mój wkurw w roli zabawki dołączanej do Happy Meal.
Odpowiedzi prosimy przysyłać na kartkach pocztowych. To straszne, aie nie pamiętam, kiedy ostatnio wysłałam pocztówkę!…
A gdzie można ten serial obejrzec?
Książki z cyklu Kulawe Konie są cudne, choć serial też bardzo, bardzo.
Mangusta chce pańciowi własnymi łapkami pole golfowe stworzyć, a on jak to facet nic delikatnej kobiecej aluzji nie łapie…
Podsmażone na oliwie plasterki cukinii z solą ziołową i pieprzem. Na koniec przykrywamy to plasterkami mozzarelli (takiej z zalewy) i przykrywamy pokrywką do momentu, aż się mozzarella rozpuści. To najlepsze i najszybsze danie z cukinii.
O, też mamy w tym roku własne cukinie. Pierwszy raz, dotąd były tylko pomidory. I tak co dwa, trzy dni mamy świeżutkie, młodziutkie cukinki. Rozrosły się nam strasznie, zabrały słońce sałacie, która teraz walczy o każdy promień i rośnie taka wysoka, wybujała, jak choinka jakaś.
Po “Kulawych koniach” polecam na przekąskę Teda Lasso – inny gatunek, ale świetny antydepresant 🙂
o, dołki w ogrodzie, hihi, śmieszna sprawa. Pixa też kopie namiętnie, a po ostatnich ulewach robią się w nich mini bajorka. Kupiłam kilka drzewek i posadziłam je w tych dołach- wisienki kosmate zaakceptowała, ale rokitnik wyrwała z korzeniami i ogryzła- najwyraźniej miała inną koncepcję 😉
współczuję sąsiada. Na szczęście my mamy tylko trzy domy w okolicy, i żyjemy raczej w symbiozie- chociaż niedawno u jednych sąsiadów w ogrodzie miały odbyć się poprawiny po weselu córki, więc od miesięcy było malowanie trawy na zielono. Siadamy sobie wieczorem na tarasie z proseczkiem… Coś bzyczy… słyszysz, co to bzyczy? Jakiś ptak?
Nie, to Janusz spawa balustradę 😉
ale dostaliśmy ciasto i było gituwa.
Jak jestem na wyjazdach to wysyłam pocztówki, niedużo tak maks 3 sztuki do osób z którymi się rzadziej widuję np. do mojej ciotki. Tym sposobem rozwiązałam sprawę mojej nostalgii za pocztówkami 😉
Co do Cormorana, pełna zgoda, tez nie rozumiem, czemu one tak na niego lecą, ale może to być masochistyczna potrzeba zrozumienia jego tajemniczego charakteru 😉
Jeśli chodzi o przepisy, to polecam Rozkosznego – robiłam ostatnio cukinię z pomidorkami koktajlowymi i fetą i była rewelacyjna! …i dużo się zużywa 😉 rozkoszny kropka pe el. Ma też placuszki z piekarnika. W ogóle te jego przepisy są fajne, bo on się nie lubi zmęczyć, I like.
Mój sąsiad non stop grzebie przy autach, więc halasuje – muzyczka, wiadomo, spawarka, piła tarczowa, albo gazuje tymi autami nie waidomo po co; śmierdzi – a bo to sie troche benzyny rozleje, bo spaliny z aut lecą, no sama przyjemność. Nawet upał go nie zniechęca :/