O BUDOWLANCE I POMYŚLE NA KOZY

Wczoraj wieczorem miałam taki żwir pod powiekami, że nie byłam w stanie poczytać. Dziś nie odważyłam się wetknąć szkieł kontaktowych – chodzę zatem w starych okularach i obijam się o sprzęty. Oraz nie wiem, gdzie znajduje się granatowy segregator, którego obecność w tym tygodniu jest kluczowa oraz fundamentalna.

Remont uległ przesunięciu, co jednocześnie mnie cieszy i martwi. Cieszy, bo i tak mamy dość skopany tydzień, a martwi – bo i tak nas nie ominie zamieszanie, bałagan i sprzątanie, tylko trochę później. Poza tym założę się, że w całej historii ludzkości nie było ani jednego projektu budowlano – remontowego, który by się zaczął i skończył zgodnie z planem. ANI JEDNEGO. Obstawiam, że egipskie piramidy też miały niezłą obsuwę – bo niby dlaczego sarkofag jest pusty? Ano dlatego, że inwestor dawno umarł i zgnił, zanim piramida została ukończona, i nie było kogo pochować. Nie ma siły na remont i budowlankę, i żadne stosy harmonogramów i wykresów Gantta tego nie zmienią. HOWGH.

Natomiast tak rozmyślam nad kozami Kanionka i wydaje mi się, że one po prostu chcą zwrócić uwagę na swoje potrzeby. Kozy, tak jak jamniki (i odwrotnie niż ja) są istotami spragnionymi kontaktu i interakcji – więc może by im zainstalować radiowęzeł? Można by im puszczać muzykę (krowy przy Mozarcie dają więcej mleka, z tego co pamiętam), czytać wiadomości z kraju i ze świata… chociaż może akurat to lepiej nie, bo się pochorują. Ale np. audiobooki – obstawiam, że kozy uwielbiałyby kryminały Agaty Christie. I Conan Doyle’a. I wtedy miałyby tematy do dyskusji i przestały demolować paśnik – prawda?

Strasznie wkurwiająca reklama mi się wyświetliła na jutubie – że jak się kupuje kanapki drwala, to śnieg pada. Jeszcze czego – MOWY NIE MA, żebym kupiła kanapkę drwala. 

9 Replies to “O BUDOWLANCE I POMYŚLE NA KOZY”

    • Ale wiadomości się trawi innym organem. Niektórych nawet koza może nie wytrzymać, choć rzeczywiście mają bardzo silne organizmy.

  1. a 5 dni po wpisie na tym blogu o! prosze masz snieg i mroz – zapewne twoja sprawka. U mnie tradycyjnie o tej porze roku LEJE i WIEJE . Zgnilam – zastanawiam sie po co mi mieszkanie , w sumie sypialnia mi wystarcza. Howghhhhh jak mawiaja starozytni indianie, byle do wiosny tralalala a ja nie mam samochodu do odsniezania ….

    • Gdybym miała jakiś, JAKIKOLWIEK, chociaż malutki wpływ na pogodę, to cały świat bym zrobiła Wyspami Kanaryjskimi – i to tymi małymi, najfajniejszymi, a nie Gran Canarią z upałami do plus 45 stopni.
      No jak można MNIE posądzać o śnieg i mróz!… Aż taką flądrą nie jestem.

    • Kozy są trochę bardziej szalone niż owce, i chyba bardziej diaboliczne. Tym bardziej chętnie bym przeczytała wersję z kozami! (I Kanionkiem naturalnie).

  2. Hehe. Otóż rok temu z niewielkim haczykiem miałam remont kuchni. Pan szef brygady klął się na wszystko, że zdąży w 10 dni. Przed samym Bożym Narodzeniem. Oczywiście, że mu nie uwierzyłam, nie planowałam żadnych świąt, psychicznie byłam gotowa na zupki chińskie i siedzenie na kupie gruzu. Miałam w sobie taki buddyjski spokój, pokorę wobec żywiołów oraz akceptację sytuacji.

    I ten skurczybyk skończył w 10 dni. 21 grudnia zamiótł ostatnie okruszki i poszedł.

    • To była jakaś gruba mistyfikacja.
      Prawdopodobnie komórka obcego wywiadu, która instalowała podsłuchy sąsiadom, a remont to tylko przykrywka. Albo przerzut narkotyków, albo handel żywym towarem. NA PEWNO NIE PRAWDZIWI BUDOWLAŃCY.

    • Ja tez mam dziwne doświadczenia remontowe. Kiedy kupiliśmy mieszkanie, pan majster powiedział nam, że skończy remont do końca marca. 1 kwietnia zadzwonił, że możemy przyjechać i się rozliczać. Ja byłam zaszokowana, mój zagraniczny Stary, wzruszył ramionami i powiedział, że tego się spodziewał. Nie mieliśmy jeszcze mebli, za to mieliśmy żyrandole!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*