Naprawdę, któryś pan poseł powiedział, że to nieładnie jak kobiety przeklinają? SERIO? W ostatnich dniach jak rozmawiałam przez telefon np. z ciotką, to obie przerwałyśmy kurwowanie tylko na moment, żeby porozmawiać o kroplach na uspokojenie. Podobno jakieś francuskie, koleżanka jej poleciła; oczywiście zrobiłam research w internecie i eeetam… homeopatyczne. No nie, homeopatyczne odpadają; pozostaje mi stara dobra waleriana w końskich dawkach, która zresztą i tak średnio pomaga na to, co te skurwysyny wyprawiają.
Nawet N. nie zadaje już mi pytań „Czy ty byś mogła czasem mniej kląć?”, tylko klnie razem ze mną, synchronicznie, w duecie, na dwa głosy.
W związku z tym że po nocach nie śpię, tylko mnie telepie, to czytam sobie zaległe tomy pani Philippy Gregory o Tudorach (na szczęście już ostatnie) oraz kupiłam książkę, którą napisali Katarzyna Bonda z Bogdanem Lachem. No i niestety, jest słaba i chaotyczna, opisy sytuacji są przeładowane szczegółami bez znaczenia, a rozwiązanie pojawia się często nagle, ex machina i bez żadnego wyjaśnienia („okazało się, że mordercą był sąsiad z naprzeciwka”). Szkoda, bo cały czas mam nadzieję na kontynuację albo coś w klimacie „Polskich morderczyń”, ale nie tym razem. Książki o „polskim Archiwum X” są o wiele lepsze.
A nasz przyjaciel z Hiszpanii dzwoni i opowiada, że łowią kraby, kalmary, camarones, ale już od trzech miesięcy nie był w żadnym barze na winie. Płakać mi się chce – tęsknię za tapas barami, że aż mnie coś szarpie w środku.
Z tego wszystkiego ugotowałam na weekend ogromne wiadro barszczu ukraińskiego, bo tam się dużo obiera, kroi, trze na tarce i można czymś zająć niespokojne ręce. A N. musi mi zamawiać kordonek na Allegro, bo cały sznurek jaki był w domu przerobiłam na serwetki, w ramach terapii zajęciowej, żeby nikogo nie porąbać. A NIEKTÓRYM NAPRAWDĘ BY SIĘ KURWA NALEŻAŁO.
Mnie w takiej sytuacji zawsze najbardziej zastanawia, co sobie myślą kobiety, które taki zakaz popierają? Czy to jest myślenie* na zasadzie:
a) mnie to nie dotyczy, bo moje dziecko jest/na pewno będzie zdrowe?
b) religia tak mi mózg przeżarła, że zgadzam się na wszystko?
Te, które należą do punktu ‘b’ zawsze zachęcam, by na tej same zasadzie zrezygnowały z jakiejkolwiek opieki medycznej. W końcu wszystko jest decyzją Pana Zastępów, więc w razie czego, to na kolana przed świętą figurą, a nie pakiet premium w Luxmedzie.
*myślenie, dobry żart 🙂
Nie, nie, u nich to jest zawsze ZUPEŁNIE WYJĄTKOWA SYTUACJA.
Oni tylko potrafią nakazywać, jak mają żyć INNI, sami nie muszą się stosować.
Otóż to, niektórym by się, kurwa, należało! P.S. Ja też jestem bardzo probarszczoukraińska. Toż to w końcu europejska odmiana ramenu 🙂
Nie wiem, czy to z anemii czy ze złości, ale prawie zjedliśmy to wiadro przez weekend we dwie osoby! Ja uwielbiam czerwone buraki w każdej odsłonie i uważam, że to bardzo przykre że “burak” to u nas określenie pejoratywne. Bo niczym sobie ta pyszna bulwa nie zasłużyła na takie traktowanie.
Ja tak mam ze słowem ‘pasztet’. Lubię pasztet.
Przepadam za kanapkami z pasztetem i pieczonym burakiem 😉