Od tak długiego czasu nie bolała mnie głowa, że normalnie w dupie mi się poprzewracało i przyzwyczaiłam się do tego luksusu. No to od dwóch dni mam jakby wbity metalowy pręt od jednej skroni do drugiej, niegruby – taka elektroda do spawania. Stanowczo protestuję, w końcu lato jeszcze trwa i nie życzę sobie żadnych globusów!
Z nowości, to mam robaki od Hanki. W telefonie. Odkąd udało mi się zapamiętać hasło, to po prostu szaleję z grami na telefon i na chwilę obecną – jak mówią moi ulubieni współcześni dziennikarze publiczni, których co do jednego bym zakuła w dyby na miejskim rynku – mam ich trzy:
– ryby,
– kropki,
– i od niedzieli – robaki.
Z czego ryby są bardzo wymagające, bo pomiędzy wybuchaniem kolejnych plansz trzeba im urządzać akwarium i dawać żreć. Wywierają na mnie taką presję psychiczną, że potrafiłam się na wyjeździe budzić w hotelu w środku nocy, lekko jeszcze napruta, bo przypomniało mi się że przez cały dzień nie karmiłam ryb. Kropki są bardziej luzackie, a przynajmniej nie jedzą.
W weekend N. wydał garden party, podczas którego potwierdziła się stara prawda, że nigdy nie wiadomo co będzie gościom smakowało. Niespodziewanym hitem okazały się ziemniaczki w mundurkach, ugotowane na sposób kanaryjskich papas arrugadas – czyli w małej ilości wody i duuuużo gruboziarnistej soli. Oczywiście smakują trochę inaczej, bo nasze są młode, z delikatną skórką, a tamte – zwykłe stare grule, tylko malutkie i bardzo skrobiowe, takie zwarte. Ale i tak wyszły bardzo smaczne. Kto by pomyślał.
O mały włos a dostałabym od męża koleżanki namiary na handlarza kokainą (jakoś tak nam wyszło z rozmowy, że jak już się narkotyzować, to kokaina podobno najlepsza). Niestety, rozmyślił się i zajął się polowaniem na pokemony. I znowu dupa zbita i kłody pod nogi, a nie kokaina.
Przeczytałam biografię Zeldy Fitzgerald i teraz mi smutno.
PS. A i jeszcze – dostaliśmy od znajomej torbę jabłuszek papierówek. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz jadłam papierówki! W ogóle nie jestem owocowa, ale papierówki to co innego. Miałam zrobić mus do naleśników, ale nie zdążyłam, poszły jak woda.
Właśnie czytam Kinga ( Koniec warty), gdzie gra z rybkami odgrywa główną rolę. Uważaj! :-))
Papas arrugadas były dziś na kolację. I świńska skóra wysmażona na chrupiąco. I mnóstwo wina. Fuerteventura 🙂
Wcaleniejestemzazdrosna… Wcaleniejestemzazdrosna…
Jak w Corralejo, to jestem BARDZO zazdrosna!
Corralejo. Papryczki padron były też. Jeszcze dotąd nie trafiłam na tę ostrą, chociaż zjadłam ich w ostatnich latach pewnie z tonę.
Nie wierzę,że wciagnełabyś coś przez nos !
No właśnie, tu jest ten problem. Ale można ja wetrzeć w dziąsła, HA!
tez młócę w robaki!! kocham je!
Polecam Nibblers, chyba tego samego producenta. Te stworki robią takie słodkie minki i wydają urocze odgłosy 🙂
NIE NIE NIE! Już nic więcej! Z tymi trzema się czuję jak zwyrodniały hazardzista z Las Vegas, nic więcej nie uciągnę!
Bym chciała ryby i kropki, jak luzackie są, proszę, proszę 🙂
Rybki to Fishdom, a kropki – Two Dots.
ojjj niefajnie
kropki są nudnawe. Poka robaki.
https://bestfiends.com/
alez urocze robactwo!!! :}
Urocze, ale ja już mam dość. Usunęłam i kropki i robale.
Papierówek mam całe drzewo. Zrobimy wymianę? papierówki za pomidory? 🙂